czwartek, 31 maja 2012

Wiem,że długo już nic nie dodałam i coś czuję,że długo nie dodam kolejnej części.
Dziś była szkoła,jutro wycieczka szkolna(całodniowa),sobota-festyn szkolny,niedziela-spotkanie z przyjaciółką oraz koncert(taneczny).Jak widzicie mój grafik jest dość napięty,chętnie bym coś dodała,ale zwyczajnie nie mam czasu.Może dodam w sobotę,a może dopiero w poniedziałek.Przepraszam Was bardzo:***

Mam nadzieję,że nie zniechęcicie się do tego bloga:)
                                                                                              Ms.Styles 

                                                                    

poniedziałek, 28 maja 2012

Dendelions,kites,wind...cz.13


CZĘŚĆ 13  


"Nie, muszę odebrać!"-pomyślałaś.Dżes patrzyła na Ciebie z zaciekawieniem.
Dż:Harry?
Ty:Tak....
Dż:No chyba nie odbierzesz?Słuchaj przecież...
Uciszyłaś Dżes ręką.Nie miałaś ochoty słuchać kolejnych kazać Twojej przyjaciółki.Czułaś jakby od tego czy porozmawiasz z Hazzą zależało Twoje całe życie.Pociły Ci się ręce. Wzięłaś głęboki oddech.Wcisnęłaś zieloną słuchawkę.Pierwszy odezwał się Harry...

H:(Twoje imię)?
Ty:Tak to ja...
H:Słuchaj, wiem,że pewnie jesteś na mnie wściekła,ale...
Ty:Harry nie chce żebyś mi się teraz tłumaczył.To nie jest rozmowa na telefon.
H:Ok,rozumiem.To ja może przyjdę do Ciebie?
Ty:Wiesz,tylko nie ma mnie w hotelu,jestem w centrum handlowym z Dżes.W mojej ulubionej kafejce,na drugim piętrze.
H:Dobra to ja będę za jakieś pół godziny.Czekaj tam na mnie.
Ty:Ok...

Wyłączyłaś się,chciałaś dać mu do zrozumienia,że nie jesteś zadowolona z tego co zrobił.Zaś z drugiej strony cieszyłaś się,że wreszcie zobaczysz Hazzę.Nie widziłaś go w prawdzie tylko jeden dzień,ale strasznie tęskniłaś za jego zapachem.Odłożyłaś telefon.

Ty:Wiesz, Harry przyjdzie tu za pół godziny.
Dż:Czemu odebrałaś.Mówiłam Ci: "NIE ODBIERAJ!Miałyśmy spędzić ten dzień razem...!
Ty:Nie mam ochoty włuczyć się po sklepach!A Ty co tak się do niego nagle uprzedziłaś?
Dż:Nie uprzedziłam się!Poprostu boję się,że stracę przyjaciółkę!Słuchaj nie wierze,żeby ten chłopak był dla Ciebie odpowiedni!
Ty:A to czemu?
Dż:Ty jesteś cicha,lubisz czytać książki.A On co robi?
Ty: No właśnie co robi,może byś mnie uświadomiła?
Dż:Kocha imrezy,zabawę...bardziej od Ciebie!Otwórz wreszcie oczy!Dziewczyno!Ty:Wiesz nie wiedziałam,że stać Cię na takie słowa...Kocham Go,rozumiesz?Nic i nikt tego nie zmieni.Nawet Ty!

W tym samym momencie zauważyłaś Hazzę idącego w Twoim kierunku.Byl ubrany na sportowo.Oczywiście z czapką na głowie i w ciemnych okularach.Przyzwyczaiłaś się do tego,że nieważne czy pada śnieg,czy świeci słońce Harry zawsze ma na sobie ciemne okulary,w obawie przed fankami.Dżes chciała jeszcze coś powiedzieć,ale zauważyła,że Twoja uwaga skupia się teraz na czymś innym,a może raczej kimś.Obróciła się z niechęcią i na widok Hazzy,momentalnie wstała z krzesła.Papatrzyła to na Ciebie to na Harry'ego.Pokiwała tylko przecząco głową i odeszła.Nie odpowiedziała nawet Hazzie na jego szybkie i obojętne:"Cześć".
Harry podszedł do Ciebie,całując Cię w policzek.Przez chwilę czułaś jego oddech,w którym było czuc jeszcze resztki alkoholu.Tak bardzo miałaś ochotę się do niego przytulić.Wiedziałś,że jeśli to zrobisz Harry pomyśli,że wszystko już jest w porządku.Jednak to było silniejsze od Ciebie.Rzuciłaś się Hazzie na szyję i mocno przyciągłaś go do siebie.Po czym gwałtownie odepchnęłaś go i krzyknęłaś:

Ty:Ty egoisto,nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo się martwiłam!!!Nie spałam prawie całą noc!Co Ty sobie myślałeś?Że zawrucisz mi w głowie,a potem nie będziesz się odzywał?Nie miałąś teraz ochoty płakać.Kipiałaś złością.Harry był zdecydowanie zaskoczony Twoją reakcją.

H:Posłuchaj mnie uważnie!-mówiąc to podszedł bliżej i odgarnął Ci włosy z twarzy.To już się więcej nie powtórzy.Wszystko Ci wytłumacze,tylko wyjdźmy z tąd.-złapał Cie za rękę,po czym zaprowadził w stronę wyjścia.Nie mogłaś nic powiedzieć.Bałaś się,że znów zaczniesz krzyczeć.Cała dygotałaś.Wreszcie zachłysnęłaś się świeżym powietrzem.Szliście pred siebie w długiej ciszy wreszcie Harry powiedział:
H:Rozumiem,że chcesz wiedzieć co się  wczoraj ze mną działo?
Ty:Tak, do tego cały czas dąże.
H:No więc,pokłóciłem się wczoraj z moją mamą o to,jak długo mam jeszcze zostać w Polsce.Chciałym pozostać tu  jak najdłużej.Bo jesteś  Ty,ale nie mogę.Mój tata ma problemy ze zdrowiem i muszę pomóc mamie w obowiązkach, w Londynie.
Zaniemówiłaś.
Ty:Ale jak to?To dlatego tak się spiłeś?
H:No między innymi...
Ty:Jakimi "innymi"?
H:Jak chłopcy dowiedzieli się,że  mam wyjeżdżać już za 2 dni...
Ty:Za ile?
H:No za 2 dni,wiem to tak krótko.
Ty:Wyjeżdżasz za mniej niż tydzień i zamiast mi to od razu powiedzieć,to Ty robisz z tego tajemnice i ukrywasz się.To jest chore.Człowieku.
H:Spróbuj mnie zrozumieć...od dawna nie miałem osoby z którą mogłbym porozmawiać dosłownie o wszystkim i z którą byłbym tak szczęśliwy jak z Tobą.
Ty:Przecież masz Louis'a i Niall'a,Zayn'a,Liam'a.
H:To nie to samo...na szczęście dogadałem się dziś z chłopakami i przełożyliśmy kręcenie teledysku do "More than this"na pojutrze.Uspokoiłem też mamę.Powiedziała,że da sobie radę jeszcze przez te kilkanaście dni.Wracam za tydzień z planu.Nie zdążę się nawet rozpakować a już będę musiał wracać do Londynu.

Stanęłaś. W tej chwili nie miałaś już żalu do Harry'ego za wczorajszy dzień.Zdążyłaś już mu wybaczyć.

Ty:Rozumiem...chyba bedę musiała się z tym pogodzić.
H:Nie martw się,będę pisać.-popatrzył Ci głęboko w oczy.
Ty:Powiedz,że mnie kochasz...
H:Kocham Cię,najbardziej na świecie...-powiedział, czule całując Twoje usta.Przytuliłaś go najmocniej jak mogłaś.Uroniłaś kilka łez,ale postanowiłaś,że te ostatnie 2 dni bedą wyjątkowe.Złapałaś Hazzę za rękę i udaliście się w stronę hotelu...


I jak Wam się podoba?:DKomentujcie,czekam na Wasze opinie:) Następna część w krótce,jeszcze nie wiem kiedy:( Trzeba się w końcu wybrać po płytę 1D!Pozdrawiam wszystkich,czytających tego bloga:***
                                                                               Ms.Styles

niedziela, 27 maja 2012

Dendelions,kites,wind...cz.12


CZĘŚĆ 12

Noc(godz:2.00)

Obudził Cię głośny dzwonek Twojego telefonu.Momentalnie siadłaś na łożku  i jeszcze na pół śpiąco sięgnęłaś po komórkę.

Ty:Halo?To Ty,Harry?
Z:Nie to ja-Zayn.Chciałem Ci powiedzieć,że Hazza wrócił do domu.

Po głosie można było poznać,że jest  wkurzony.

Ty:Zayn,wydajesz się zdenerwowny.Czy coś się dzieje z Harry'm.Powiedz mi chcę wiedzieć.
Z:Nie wszystko jest okey.
Ty:Wiesz chciałabym Ci wierzyć,ale nie brzmisz dość przekonująco.
Z:No dobrze,nie będę Cię okłmywał.Harry....przyszedł...ten... trochę wstawiony.
Ty:Jak bardzo wstawiony?Często mu się to zdarza?
Z:Nie!Zwykle wraca do domu w takim stanie jak ma jakiś problem.
Ty:Kiedy będę mogła z nim normalnie porozmawiać?
Z:Wiesz trudno mi to określić.Teraz śpi.Choć z trudem zaciągliśmy go do pokoju.
Ty:Jest aż tak źle?
Z:Szczerze?
Ty:Tak,chcę wiedzieć wszystko...!
Z:Jeszcze nigdy go takiego nie widziałem.

Zapadła głucha cisza.Nie mogłaś wymówić,choćby najkrótszego słowa.Czułaś się jakby ktoś oblał Cię wiadrem lodowatej wody.Już nawet nie przeszkadzało Ci to,że Harry się tak użądził,ale najbardziej zstanawiałaś się co było przyczyną tego zajścia.

Z:Jesteś tam?
Ty:Eee...tak,tak jestem.To ja wiesz chyba już będę kończyć.
Z:Nie przejmuj się nim.Wszystko się ułoży.
Ty:Obyś miał rację.
Z:Ja zawsze mam rację(śmiech)To paaa!

Pomimo pocieszeń Zayn'a, wcale nie było Ci do śmiechu.Byłaś wkurzona a jednocześnie chciało Ci się płakać.Odłożyłaś telefon na półkę.Nagle usłuszałaś głos:

Dż:Hej,piękna co się stało?-całkiem zapomniałaś że jest przecież jeszcze Dżes.
Ty:No nic,a właściwie dużo!!!-nawet nie zauważyłaś kiedy łzy popłynęły Ci po policzku.
Dż:Ej,mała co się dzieje!?Mów szybko,chodzi o Hazzę?
Ty:No tak...bo cały dzień nie było go w domu i przed chwilą wrócił w nieciekawym stanie...
Dż:Aha,czyli  nachlany?
Ty:No...-wstałaś i usiadłaś blisko Dżeś,na jej łóżku.Kumpelka objęła Cię i zaczęła pocieszać.
Dż:Nie płacz,wyjaśnisz sobie wszystko z Hazzą i będzie ok.
Ty:Ta jasne,jak będzie jutro trzeźwy,w co śmiem wątpić.Jak zacznie mi bełkotać to chyba nie wytrzymię i ...-znów zaniosłaś się płaczem.Miałaś już tego wszystkiego dosyć.Byłaś już strasznie zmęczona,nawet nie wiesz kiedy zasnęłaś w ramionach przyjciółki...

Następny dzień(godz:10.00)

Nie miałaś na nic ochoty.Poszłaś tylko na chwilę do łazienki.Wyglądałaś strasznie,oczy miałaś popuchnięte od płaczu.Wróciłaś więc szybko do łóżka  i przykryłaś się kocem.Miałaś zamiar spędzić tam dzisiejszy dzień.

Dż:(Twoje imię)Wstawaj,już ranek,słonko świeci,idziemy na zakupy!!!
Ty:No chyba żartujesz,w takim stanie,nigdzie nie idę.
Dż:A kto Ci każe iść?Pojedziemy!
Ty:Wielka mi róznica...idź sobie z Louis'em.Ja ruszę się dziś z pokoju tylko po to żeby spotakać się z Harry'm.
Dż:Weź przestań będzie fajnie,oderwiesz się trochę od tego wszystkiego...!!!Harry zanim dojdzie do siebie to trochę mu to zajmie.A Ty będziesz tu leżeć i się dołować!? Nie ma mowy!!!
Ty:To jest jakiś podstęp...ale może masz rację...
Dż:No ja zawsze mam rację!
Ty:No to szykuj się,szybciutko!Wstałaś(niechętnie).Przez myśl by Ci nie przeszło,że wybierzesz się dziś na zakupy.Jednak Dżes miała dobry pomysł.Miałaś nadzieję,że chociaż na chwilę zapomnisz o problemach Hazzy i troszkę odetchniesz.Ubrałaś długie,czerwone spodnie,do tego kolorowy T-shirt i niebieskie kozaki.włosy uczesałaś w luźnego koka.Wciągłaś czapkę,skórzaną kurtkę i wyszłyście.Na miejsce dotarłyście autobusem.Udałyście się do pierwszego sklepu-"Tally Weijl".Uwielbiałaś go,był Twoim ulubionym sklepem z ciuchami,jednak teraz jakoś  się nie cieszyłaś.Dżes była pochłonięta zakupami,biegała pomiedzy jednym,a drugim sklepem jak szalona.W końcu wyszła z wielkimi torbami,gdy Ty czekałaś na nią pod jednym z butików.

Dż:Nawet nie wyobrażasz sobie jakie kupiłam super ciuchy!
Ty:Hmmm....tak muszą być boskie...
Dż:A Ty czemu nic nie kupiłaś?
Ty:A jakoś nie mam dziś głowy do zakupów...
Dż:Proponuję wejść na kawę,do naszej ulubionej kawiarenki.

Odziwo cieszyłaś się z propozycji koleżanki.Czułaś,że potrzebujesz mocnej dawki kofeiny.Zamówiłaś cappucino czekoladowe, a Dżes caffe latte.Usiadłyście przy jednym ze stolików.Dżes papatrzyla na Ciebie pytająco,jakby chciała powiedzieć:"Czemu jeteś taka drętwa?". Pewnie by tak zrobiła,gdybyś jej nie wyprzedziła pytaniem:

Ty:I jak było na randce z Louis'em?
Dż:Całkiem,całkiem...a właściwie booosko.Jesteśmy parą...
Ty:Tak?To wpaniale...-pomyslałaś:"Przynajmniej jej się układa".
Dż:A Ty czemu się nadal tak zadręczasz Hazzą?Przecież to nic takiego. Wypił troszkę za dużo i tyle.
Ty:Nie Dżes.Ja czuję,że tu chodzi o coś więcej,znacznie więcej...

Wtem poczułaś wibracje w swojej kieszeni.Sięgnęłaś po telefon i zaniemówiłaś.Wyświetlił Ci się numer Hazzy.Pierwszy raz zastanawiałaś się czy odebrać.Byłaś na niego wściekła.Nie miałaś już nawet ochoty usłyszeć jego głosu,a przecież tak długo z nim nie rozmawiałaś...

Jak obiecywałam,jest kolejna część:)Komentujcie:***
                                                                           Ms.Styles

sobota, 26 maja 2012

Moje kochane czytelniczki...dziś niestety już nic nie dodam:(Jest u mnie moja najlepsza przyjaciółka z którą dawno się nie widziałam:***Chcemy spędzić trochę czasu razem( ona też uwielbia "One Direction"),więc mogę Wam obiecać,że jutro powstanie kolejna część:)
                                                                                              Ms.Styles



                                                  

piątek, 25 maja 2012

Dendelions,kites,wind...cz.11


CZĘŚĆ 11

Następny dzień(godz:9.00)

Obudziłaś się z uśmiechem na twarzy.Gdy tylko pomyslałaś o minie Niall'a i komentarzu Louis'a na widok Ciebie tarzającej się po ziemi ze śmiechu,miałaś ochotę  sturlać się z łóżka na podłogę.Wczoraj potwierdziłaś swoją myśl o tym,że Harry jest w głębi duszy zwykłym nastolatkiem,który najchętniej na jakiś czas wyrwałby się z "One Direction", siadł z Tobą przy starej muzyce i pizzy pepperoni.Kochałaś go za poczucie humoru i energię, która udzielała się nie tylko Tobie,ale też wszystkim osobą w jego towarzystwie.Uśmiechnęłaś się raz jeszcze na myśl o Hazzie, obróciłaś się wtulona w poduszkę i spostrzegłaś,że Dżes zniknęła."Co musiało się wczoraj stać na tej randce z Louis'em,że ona wstaje wcześniej ode mnie?"-pomyslałaś głośno.Wtem do pokoju weszła przyjaciółka w turkusowej sukience i pięknym,ciepłym,zimowym płaszczyku.Z wrażenia,aż usiadłaś na łóżku z wytrzeszczonymi oczyma.

Dż:O wstałaś już,zaraz wychodzę.-oznajmiła z wielkim zadowoleniem.
Ty:Co jak to,przecież nie gadałyśmy od wczoraj!?Nic nie wiem o randce z Louis'em,a Ty mi mówisz teraz,że wychodzisz?
Dż:Właściwie mam chwileczkę,mogę Ci opowiedzieć.Tylko muszę się streszczać bo umówiłam się  z Lou.
Ty:Że z kim?Gadaj mi wszystko bo umrę z ciekawości!

Dżes usiadła na ziemi kuląc nogi,podparła głowę ręką i zaczęła opowiadać:No więc na początku zabrał mnie na kręgle do jakiegoś klubu.Było wspaniale,ale prawie zapomniałam o tym,że miałam go spytać o Eleonor.Bałam się jego reakcji,ale papatrzył na mnie jakby nigdy nic i oznajmił,że rozstał się z nią już miesiąc temu...

Ty:Czemu?Co się stało?-przerwałaś jej z zaniepokojeniem.
Dż:Poczekaj,zaraz wszystko Ci wyjaśnię!

Byłam zdziwiona,ale jednocześnie mega szczęśliwa.Nie mogłam uwierzyć.Okazało się,że nie układało się pomiędzy nimi.Eleonor nie mogła znieść prześladowań ze strony fanek Lou.Resztę wieczoru spędziliśmy na kolacji w tej nowej restauracji,obok parku .Odziwo Louis był zafascynowany Katowicami.Powiedział,że jest tu o wiele spokojniej niż w Londynie,w którym spędzał z chłopakami tyle czasu.

Nagle zauważyłaś,że Dżes bawi się jakimś medalikiem na szyi.Przyjrzałaś mu się bliżej.Był to najprawdopodobniej srebrny łańcuszek z literką "L".

Ty:Ej,piękna!Co to jest?A raczej skąd to masz?Wczoraj jeszcze tego nie widziałam.
Dż:Ehm....-zawahała się.
Ty:No przestań,mów!
Dż:No dobra!To od Louis'a.Dał mi to pod koniec wczorajszego spotkania.
Ty:Jasne?Żartujesz?Ale to Wy ten...tego...jesteście razem?
Dż:No jeszcze nie to tak na dobry początek.
Ty:No to pewnie fikasz z radości, co?
Dż: Jasne!
Ty:Bardzo się cieszę,że  nie okazał się świnią.(śmiech)
Dż:Heh...a jak tam Harry?
Ty:No bosko było,gdyby nie Twój Lou pewnie jeszcze bym tam siedziała...

Nagle przerwał Ci głośny klakson samochodu.Dżes dosłownie zerwała się na równe nogi.Wyjrzała przez okno i oznajmiła,że to Louis.Wyszła pośpiesznie,rzucając szybkie"Pa".Nie wiedziałś co masz ze sobą zrobić.Na dworze padał śnieg i było szaro.Najchętniej weszłabyś jeszcze do łóżka na kilka minut.Jadnak brakowało Ci Hazzy.Postanowiłaś,że zadzwonisz,ale najpierw weźmisz szybki prysznic i pójdziesz na śniadanie.Ubrałaś więc Twoje ulubione krótkie spodenki,luźny T-shirt.Nie miałaś ochoty na strojenie się.Zeszłaś na jadalnię.Wzięłaś kilka maślanych bułeczek  na wynos i wróciłas do swojego pokoju.Wskoczyłas na fotel i siegnęłaś po komórkę.Wykręciłaś numer Harry'ego.Czekałaś,czekałaś i czekałaś,nikt nie odbierał.Pomyślałaś,że pewnie jeszcze śpi.Skończyłaś jeść śniadanie,ubrałaś się ciepło,włożyłaś słuchawki do uszu i poszłaś na spacer.Śnieg cudownie pruszył.Było jak w bajce...

Straciłaś poczucie czasu,odruchowo spojrzałaś na zegarek.Była 15.29.Harry nadal nie odbierał,zaczęłaś się martwić,zawróciłaś i poszłaś w stronę hotelu chłopaków.Stanęłaś przed ich drzwiami.Lekko zapukałaś.

Z:O hej(Twoje imię)!
Ty:Cześć Zayn,jest Harry?
Z:Eee...wiesz szczerze mówiąc nie widziałem go jeszcze dzisiaj.
Ty:Jak to?
Z:Liam powiedział,że Harry wyszedł dziś z domu bardzo wcześnie.Mówił,że musi coś ważnego załatwić.Może wejdziesz?
Ty:Nie dzięki.Muszę już wracać,ale jakby Hazza wrócił to przekaż mu,że byłam,ok?
Z:Nie ma sprawy.To narka!
Ty:Paaa...

Uścisnęłaś Zayn'a na pożegnanie i wyszłaś z hotelu.Cały czas myślałaś o Hazzie,którego przecież już tak długo nie było w domu.Dobiegała godzina 19.00.Obejrzałaś już chyba wszystkie filmy jakie miałaś zgrane na laptopie,a Harry dalej nie oddzwaniał,nie miałaś też rzadnych wiadomości od Zayn'a.Siedziałaś sama jak palec,w pewnym momencie łzy zaczęły napływać Ci do oczu.Martwiłaś się o Harry'ego i nic nie mogło tego zmienić....

Wkrótce zasnęłaś...


Dziś same nudy,ale będzie ciekawiej:)Obiecuję!Już ponad 1000 wejść!Dziękuję wszystkim,którym chce się czytać moje wypociny;***                                                                                                                                                Ms.Styles

środa, 23 maja 2012

Dendelions,kites,wind...cz.10


CZĘŚĆ 10

Niepewnymi krokami podążałaś przed siebie.Było już prawie ciemno.Zbliżał się koniec lutego,a mróz był niemiłosierny.Cały czas słyszałaś w swojej głowie słowa Harry'ego:"...gdzie największy ryk....".Znałaś chłopców dobrze i wiedziałaś,że  są  lekko szurnięci,pasowało Ci to.Bałaś  się jednak jak zareagują na Twój widok.Nie byłaś przecież rzadną z tych sławnych modelek,z którymi większość z nich się spotykała.Wreszcie znlazłaś się przed schodami,które prowadziły prosto do hotelu.Serce waliło Ci tak mocno.Położyłaś dłoń na piersi chcąc  powstrzymać jego szybki rytm.Jednak to nie było możliwe.Weszłaś do środka,gdzie zauważyłaś masę dziewczyn,próbujących dostać się do pokoju 1D.Miałaś ochotę stamtąd uciec.Rozejrzałaś się po recepcji.
Nagle ktoś pociągnął Cię za ramię,następnie złapał mocno w pasie,zakrył usta ręką i poprowadził w stronę windy.Chciałaś się  wydostać z objęć niznajomego,jednak Twój wysiłek poszedł na marne.Drzwi windy otworzyły się a Ty mimo woli,musiałaś wejść do środka.
W końcu porywacz puścił Cię a Ty krzyknęłaś:

Ty:Co Ty sobie myślisz,kim jesteś?Wypuść mnie stąd!
H:Spokojnie,tylko nie krzycz!

Zauważyłaś,że był to chłopak o słodkim uśmiechu i dołeczakch,miał na sobie ciemne okulary i czapkę,z pod której wystawały mu niesforne loki.

Ty:Harry?
H:No a kto inny?-powiedział odkrywając kawałek oczu i ściągając czapkę z głowy.
Ty:Ty.....chcesz,żebym umarła ze strachu?!
H:Przepraszam,ale widziłaś co dzieje się w recepcji.
Ty:No tak ,ale nie musiałeś mnie tak porywać.
H:No może nie musiałem,ale widziałem to kiedyś w filmie no i tak jest zabawniej.
Ty:Jak możesz?!Jesteś...
H:Cicho! Wysiadamy!

Hazza tym razem złapał Cię za rękę i pociągnął w stronę korytarza.

H:Nikt nie może nas zobaczyć.

Po tych słowach,wyszarpałaś dłoń i stanęłaś jak wryta.

H:O co chodzi?No chodź!
Ty:Czy ja dobrze zrozumiałam?Wstydzisz się mnie?
H:Nie to nie tak...
Ty:To jak?A tak wiem, nie jestem sławną modeleczką z katalogu z ciuchami.Jeśli o to Ci chodzi to nie mam zamiaru Cię dalej słuchać,wybacz,ale....

Już miałą obrócić się na pięcie i wybiec z hotelu gdy...

H:Poczekaj,proszę!Jeśli mówię,że nie w tym rzecz, to tak jest!Nie ufasz mi?Chcę Cię chronić przed fotoreporterami i fankami.Nawet nie wiesz do czego oni są zdolni.Zniszczą Cię jeśli dowiedzą się,że jesteśmy parą.

Oczy miałaś pełne łez.Byłaś bardzo wrażliwa i męczyła Cię już ta cała sytuacja.Zdawałaś sobie sprawę,że to dopiewo początek starcia z fankami,ale kochałaś Harry'ego i nie miałaś zamiaru odpuścić.

Ty:No dobrze,przepraszm Cię za mój wybuch,ale czasami nie mogę sobie poradzić z emocjami jakie mną targają.
H:Spokojnie,obiecuję Ci,że już będzie wszystko w porządku.

Harry podszedł do Ciebie powoli,mocno Cię przytulił i wyszeptał:
H:Kocham Cię,wiesz?
Ty:Wiem,ja Ciebie też,ale zastanawiam się dlaczego nie chciałeś tego usłyszeć w naszej  dzisiejszej rozmowie.
H:To nie tak,że nie chciałem.Poprostu miałem nadzieję,że powiemy sobie to w takim momencie jak teraz,a nie przy telefonie.To tak jakbym mówił komórce"Kocham Cię".Nie sądzisz,że to dziwne.
Ty:No tak,ale ja nigdy tak na to nie patrzyłam.Czy Ty aby na pewno jesteś tym samym Harry'm,który przy Louis'ie i innych biega na golasa?(śmiech)
H:Skąd wiesz?
Ty:Ja wiem wszystko o Tobie?
H:No dobrze,ale nie wiedziałem,że jesteś aż tak rozeznana.(śmiech)

Resztę wieczoru spędziliście razem w pokoju Hazzy na luźnych pogaduszkach i słuchaniu muzyki.Cały czas rechotaliście.W pewnych momentach ze śmiechu tażałaś się po ziemi.Właśnie w jednym z takich momentów do pokoju wszedł Louis,(który pewnie wrócił już z randki ) z Niall'em.Widząc to Louis uśmiechnął się porozumiewawczo do Harry'ego(brewki),a Niall zaprzestał jedzenia kanapki z szynką.

L:To mi się podoba!Nieźle sobie radzisz Harry,jesteś z (Twoje imię)dopiero kilka dni,a ona już leży u Twoich stóp.Słysząc to momentalnie wstałaś z ziemi,uśmiechnęłaś się lekko i spytałaś:

Ty:Która godzina?Chyba powinnam już pojść.
L:24.00.
Ty:Ja nie mogę,ale się zasiedziałam,już uciekam,Dżes już pewnie na mnie czeka.

Puściłaś oczko Hazzie i zaczęłaś zbierać się do wyjścia.Harry ubrał się razem z Tobą i postanowił,że odprowadzi Cię do domu.Było strasznie zimno,trzymaliście się za ręce.Żałowałaś,że droga do hotelu jest taka krótka.Na pożegnanie Harry dał Ci buziaka.Było wspaniale.Weszłaś do hotelu i zamknęłaś za sobą drzwi...

        
Przepraszam,że tak późno:***
Czekam na komentarze!Następny wpis w piątek:D

                                                                                        Ms.Styles

wtorek, 22 maja 2012

Dendelions,kites,wind...cz.9


CZĘŚĆ 9

Podniosłaś słuchawkę.Wyświetlił Ci się numer Hazzy.Bez większego namysłu wcisnęłaś zieloną słuchawkę.

H:No,hejka piękna,tęskniłaś?
Ty:No jasne!Całą noc nie spałam.
H:Serio?
Ty:Nie!(śmiech)
H:Teraz to mnie zraniłaś....
Ty:Przetań Harry wiesz przecież,że Cię....
H:Tak wiem.

Byłaś zdziwiona,że Harry Ci przerwał.Miał dziwnie stanowczy głos.Chciałaś mu powiedzieć jak bardzo Ci na Nim zależy,a on to zignorował.Nagle zmienił temat:

H:Mam sprawę do Dżesiki,możesz podać ją do telefonu?
Ty:Tak jasne.

Podałaś przyjaciółce telefon.Była zdziwiona,że to do niej.Ostrożnie ujęła komórkę w dłoń i przyłożyła do ucha.Usłyszałaś tylko jej niepewne:"Halo".Później uśmiech nie schodził jej z twarzy.Nie ukrywałąś,że czułaś zazdrość,jednak ufałaś Harry'emu i Dżes.Po 10 minutach kumpelka odłożyła  telefon i krzyknęła:

Dż:To był Louis!
Ty:Aha...że jak,że kto?Że co?
Dż:No zaprosił mnie na randkę,dzisiaj.Ty:To super,ale ja przecież gadałam z Harry'm?
Dż:No to musiał dać komórkę Louis'owi.
Ty:No możliwe...

Byłaś szczęśliwa,że marzenia przyjaciółki się właśnie spełniają,ale cały czas zastanawiałaś się czemu Harry nie chciał usłyszeć z Twoich ust:"Kocham Cię".

Dż:Pomożesz mi się przygotować?
Ty:Tak,jasne!Co chcesz ubrać?
Dż:Nie wiem,może pożyczyłabyś mi tą Twoją boską nową sukienkę?
Ty:Nie ma sprawy!Jednak wiesz zastanawiam się, przecież Louis ma dziewczynę i przecież Ty o tym wiesz.Chyba miałaś się nie angażować?
Dż:No spytałam go o Eleonor-powiedziała z obrzydzeniem.A on na to,że mam się nie martwić,że wyjaśni mi wszystko na randce.
Ty:No niech będzie,ale jak okaże się świnią to będzie miał u mnie przerąbane.Już możesz mu to powiedzieć.
Dż:Ok,zamiast "Cześć",zaskocze go "Jak okażesz się świnią to (Twoje imię)Ci przyleje".Tak mam mu to sprezentować?
Ty:Nie no,nie bierz wszystkiego tak dosłownie,powiesz mu troszkę później.(śmiech).
Dż:Dobra to dawaj tą kieckę!Mamy mało czasu,przyjdzie za 3 godziny!

Już miałaś lecieć po sukienkę gdy ponownie zadzwoniła Ci komórka.Znów wyświetlił Ci się numer Hazzy.

H:No weź przestań Lou!!!
Ty:Halo,to Ty Harry?

Dżes spojrzała na Ciebie z przerażeniem i tylko wskazała palcem  na zegarek.Wiedziałś o co jej chodzi,machnęłaś  ręką w jej stronę a ona usiadła z westchnieniem na łóżko i przewróciła oczami.

H:Tak to ja,sorki,ale Louis mnie wkurza! Nie chciał mi oddać telefonu i dlatego tak późno oddzwoniłem.To może spotkałabyś się dzisiaj ze mną tak o 19.00?
Ty:Jasne!A gdzie?
H:No jak nie obawiasz się domu wariatów to może u mnie?(śmiech)
Ty:Ok,to będę o 19.00.Wy mieszkacie w tym hotelu na rogu?

H:Tak,na pewno trafisz.Wystarczy,że będziesz kierować się tam gdzie najbardziej ryczą.Ty:Dobra,to dozobaczenia!
H:Narka,piękna!

Odłożyłaś komórkę.Rozejrzałaś się po pokoju.Dżes gdzieś zniknęła.Przeszłaś się po pokoju i zastałaś ją głową w Twojej szafie.Ciuchy były porozrzucane po całym przedpokoju.

Ty:Przepraszam,bardzo co Ty robisz?
Dż:Nie widzisz,szukam Twojej sykienki.Nie będę czekać,aż skończysz pogaduszki z Hazzą!Ale masz tu taki bałagan,że nic nie można znaleść!
Ty:Nie to Ty wywróciłaś wszystko do góry nogami!-powiedziałś donośnym głosem i sięgnęłaś  do szafy po pierwszy wieszak z brzegu na którym wisiała Twoja sukienka.Podałaś ją przyjciółce.Dżes popatrzyła na Ciebie ze zdziwieniem.

Dż:No dobra,przepraszam,ale nie każ mi tego teraz sprzątać!
Ty:Dobra niech stracę,bierz kieckę i uciekaj.
Dż:Dzięki Ci,już mnie nie ma!Dżes udała się do łazienki,z Ty wzięłaś się za sprzątanie.Nie było to łatwe bo kumpelka nieźle wszystko wymieszała.Skonczyłaś akurat gdy stanęła przed Tobą bosko wyglądająca Dżes.

Dż:I jak?Może być?
Ty:Kobieto jest nieziemsko.Powalisz Go na kolana!Obróć się?
Dż:Po co?
Ty:No obróć się!

Dżes niepewnie obróciła się a Ty potraktowałaś ją kopniakiem w tyłek(na szczęscie).Zaraz potem wyszła.Zamknęłaś drzwi,stanęłaś przed lustrem,westchnęłaś i powiedziałaś:"No to trzeba się szykować,ale ja wyglądam!"


Komentujcie,komentujcie:D Opłaca się!Mam nadzieję,że Wam się spodoba;***
Wiem,że trochę krótki,ale kiedyś trzeba skończyć:DPozdrawiam:)
                                                                                                            Ms.Styles





niedziela, 20 maja 2012

Dendelions,kites,wind...cz.8


CZĘŚĆ 8

Leżałaś chwilkę na łóżku,po czym wstałaś,wzięłaś głeboki oddech i spytałaś:

Ty:I  jak było z Niall'em?
Dż:No tak jak myślałam...gadał cały czas o jedzeniu,nie mogłam tego zniść,ale na moje szczęście odziwo spotkaliśmy Louis'a  no i...
Ty:Był z Eleonor?
Dż:Nie,daj mi dokończyć .Przecież wiesz co by się mogło stać jakabym ją spotkała?
Ty:No tak,mogłabyś jej wydłubać oczy,podobnie jak  na zdjęciu w gazecie(śmiech).
Dż:Nieprawda,poprostu nie podobała mi się w tym stroju i tyle.
Ty:Jasne ,jasne.Zresztą nieważne,lepiej opowiadaj co było dalej.
Dż:No więc...wchodzimy z Niall'em do kina.Kupiliśmy już popcorn i weszliśmy do sali.Światła już dawno zgasły,chciałam dojść na miejsce,ale musiałam się przebić przez masę ludzi.Idę po omacku i naglę słyszę tylko głośne:"Ał...uwarzaj jak chodzisz!"Obracam się i widzę tylko lekki kontur faceta w bluzce w paski,przygladam mu się bliżej i co?To był Louis!Czujesz to,nadepnęłam Louis'owi Tomlinson na stopę.Myślałam,że zapadnę się pod ziemię...
Ty:Ja nie mogę,Ty to masz kobieto szczęście,niejedna fanka chciałaby nadepnąć Lou na nogę(śmiech).
Dż:Bardzo śmieszne.No ale kontynułując,w końcu Louis zorientował się że jestem z Niall'em.Powiedział mu,że byłam na koncercie,wtedy na scenie no i usiadłam obok niego w kinie.Mówię Ci prawie całą randkę gadałam z nim.Zupełnie zapomniałam,że jeste przecież Niall.
Ty:Nie masz serca,biedny...był pewnie załamany.
Dż:Nie,miałam wrażenie,że wystarczy mu tylko jego popcorn.
Ty:Aha,a co z Louisem,czemu przyszedł na komedię romantyczną sam?
Dż:No chciał iść do kina na "Igrzyska śmieci",ale odwołali seans no i nie miał zamiaru wracać do domu tak wcześnie,więc postanowił zobaczyć coś innego.No a Tobie jak minął dzień,opowiadaj już nie mogę dłużej wytrzymać.
Ty:No było wspaniale.

Opowiedziłaś Dżes o całej randce,o wycieczce rowerowej,o kolacji.

Dż:No a ten...było buzi,buzi...?
Ty:A Ty co taka ciekawska?
Dż:No chyba jako Twoja najlepsza przyjaciółka mam prawo wiedzieć?
Ty:Ok,ok no było...
Dż:Ty to masz szczęście, już na pierwszej randce jesteś z Hazzą!Bardzo się cieszę!

Rozmawiałyście tak jeszcze przez długi czas.Nie zauważyłyście nawet,że wybiła 12.00 w nocy.Nie przeszkadzało Wam to.Musiałyście obgadać wszystkie kwestie dotyczące Waszych randek.

Ty:Wiesz Dżes martwię się o Ciebie...
Dż:Czemu?
Ty:No bo Ty jesteś taka zachwycona Louis'em,ale wiesz przecież on ma już dziewczynę-Eleonor.Nie chce żebyś przez niego cierpiała.
Dż:(Twoje imię),spoczko,wiem co robię.Nie mam zamiaru się angażować,jęśli on dalej będzie z Eleonor.
Ty:Oby było tak jak mówisz.Ufam Ci.

Przytuliłaś Dżes.Po kilkunastu minutach poszłyście spać.

Nastepnego ranka...

Wstałyście o 11.00.Jednak postanowiłyście trochę jeszcze poleniuchować.Zjadłyście tylko bułkę z twarożkiem.Nie byłyście głodne.Włączyłyście TV.Oczywiście oglądałyście VIVE.

Dż:To co dziś robimy?
Ty:Nie wiem,może pójdziemy na zakupy?
Dż:Ok,ale później,jestem jeszcze nieprzytomna.
Ty:Nie ma s....

Nie zdążyłaś dokończyć...zadzwonił telefon...

Jeśli chcecie następną część,komentujcie:D Im więcej komentarzy tym lepiej dla Was:)


sobota, 19 maja 2012

Dendelions,kites,wind...cz.7


CZĘŚĆ 7

H:Ale na początku proponuję spacer po parku.Opowiesz mi trochę o sobie i rodzinie.
Ty:Dobrze możemy się przejść,ale w moim życiu nie dzieją się takie ciekawe rzeczy jak u Harry'ego Styles'a.Uwierz mi jako twoja fanka,wiem o Tobie bardzo dużo.
H:Jeśli myślisz,że mam takie wspaniałe życie,że codziennie jem kawior na śniadanie i kąpię się w szmalu,to nie wiesz o mnie,aż tak dużo.
Ty:No w prawdzie o kawiorze jeszcze nigdy nie słyszałam,ale jeśli chodzi o kasę to tak właśnie myślę.

Ruszyliście przed siebie,słońce powoli zachodziło.Otaczały Was piękne,kolorowe,pachnące kwiaty.Jednak najlepsze było to,że szedł obok Ciebie harry.Rozmawialiście o swoich zainteresowaniach....

H:Naprawdę?Tańczysz?To super,musisz być w tym swietna.
Ty:Hmmm...nie,mogłoby byc lepiej.
H:Eee... tam,napewno jesteś wspaniała...wiesz może pokazałabyś mi kilka kroków.Zawsze chciałem nauczyć się tanczyć,ale jakoś nie miałem okazji.
Ty:Tutaj?
H:Czemu nie?
Ty:No dobrze.
Złapałaś Harry'ego za ręce.Jedną położyłaś na swoim biodrze,a drugą ujęłaś w swoją dłoń.

Ty:Ok,to zaczynamy.Najpierw lewa noga w tył.Na trzy-cztery....
H:Ale czekaj moja lewa,czy Twoja lewa?
Ty:Twoja.
H:Ok.
Ty:No to trzy-czteeery...

Harry ruszył w tył jedną nogą,niestety zaraz potem nadepnął Ci na stopę.

Ty:Ał....ale boli....
H:Jej,przepraszam,przepraszam,mówiłem,że jestem kiepski!Przybliżył się do Ciebie,chcąc sprawdzić czy nic Ci nie jest.
Ty:Żartowałam!-krzyknęłaś,a następnie wstałaś przewracając przy tym Harry'ego i pobiegłaś najszybciej jak mogłaś.Zaraz potem zorientowałaś się,że Hazza jest tuż za Tobą.Nie miałaś już siły biec dalej.Zwolniłaś tępa,a Styles objął Cię wokół bioder,podniósł delikatnie i zaczął kręcić się z Tobą w kułko.

Ty:Nie,nie,nie mogę.Puść proszę!
H:Jak przeprosisz.Ładnie to tak obrażać Harry'ego Styles'a?
Ty:Dobrze już nie będę.Tylko postaw mnie na ziemię!

Zrobił to o co poprosiłaś,po czym złapał Cię za ręce i położył je na swoich ramionach.

H:Teraz zatańczmy po mojemu.

Kołysaliście się na boki,nucąc każdy swoją piosenkę,którą właśnie w tym momencie chcielibyście usłyszeć.Wtuliłaś się w Hazzę.Czułaś słodki zapach jego koszulki.Harrold odgarnął Ci włosy z twarzy,popatrzył głęboko w oczy i juz chciał musnąć Twoje usta,kiedy krzyknęłaś:

Ty:To co z tą wycieczką rowerową?

Nie wiedziałaś czemu to powiedziłaś,może po prostu nie byłaś jeszcze gotowa na pocałunek.

H:Eeee...no tak chodźmy.

Czułaś,że był zdezorientowany,ale szybko zaprowadził Cię w miejsce,skąd mieliście wyruszyć.

H:Poczekaj chwilkę,zaraz wrócę.

Byłaś podekscytowana i zachwycona charakterem Hazzy.Był zabawny,opiekuńczy i słodki.Czułaś,że powoli zaczynasz się w nim zakochiwać.Rozmyślałaś jeszcze chwilę.Wreszcie z głębokiej zadumy wyrwał Cię Harry z dwuosobowym rowerem.Marudził coś pod nosem,ale nie potrafiłaś go zrozumieć.W końcu stanął przed Tobą i z uśmiechem powiedział:

H:Taaa-daaam.Mówiłem,że wszystko załatwię.Wystarczy,że siądziesz za mną i nie musisz już nic wiecej robić.Tylko jak ja nas uciągnę?
Ty:Hehehe...jesteś szalony.No właśnie,jak wrócimy będziesz wykończony.
H:No tak,napewno,ale przyda mi się trochę ruchu.Spędzając tyle czasu z Niall'em nie można nie przytyć(śmiech).
Ty:Ok,to wsiadamy,ale będzie bosko!Już Cię widzę jak leje się z Ciebie pot.Ale masakra(śmiech).
H:Już Ci mówiłem,nie wolno śmiać się z H.Styles'a.
Ty:Ok,panie Styles.
H:To wsiadasz,czy mam Cię zmusić(brewki)?
Ty:Nie,nie...

Wsiadłaś na rower,zaraz za Tobą Harry.

H:No to trzymaj się maleńka-powiedział udając motor.Bruuum,brrrum...

Przytuliłaś się do Hazzy całą sobą.Jechaliście i jechaliście.Zrobiło się już zupełnie ciemno.Wiatr rozwiewał Ci włosy.

H:To co wracamy na zamek?Robi się chłodno.Nie chcemy przecież żeby księżniczka nam zamrzła.
Ty:No jasne,że nie(śmiech).

Po kilku minutach siedzieliście już sami przy romantycznej kolacji,przy świecach.

H:To jak oceniasz dzisiejszą randkę?Załapię się chociaż w rankingu dziesięciu najlepszych randek?
Ty:Myślę,że jeszcze gdzieś Cię wcisnę-powiedziałaś z sarkazmem(śmiech).
H:Ufff...to wspaniale-powiedział przełykając kolejny kawałek deseru.Ale tak na poważnie chciałem powiedzieć Ci,że w jeden wieczór przewróciłaś moje życie do góry nogami,wiesz?Przy Tobie mogę być po prostu Harry'm,a nie sławnym kolesiem z "One Direction".No...i...ten...em...chyba zaczynam się w Tobie zakochiwać...
Ty:To niesamowicie,bo ja czuję to samo!Będąc z Tobą nie muszę nikogo udawać.

Hazza delikatnie złapał Cię za rękę.

Ty;Dziękuję Ci.
H:Za co?
Ty:Za wszystko,za to,że mogłam Cię poznać bliżej i spędzić wspaniały wieczór.

Siedzieliście tak jeszcze chwilkę.Później wsiedliście do samochodu.Byłaś już bardzo zmęczona.Położyłaś głowę na ramieniu Harry'ego.Zasnęłaś.Obudził Cię głos Hazzy.

H:Śpiąca królewno,czas wstawać.

Otworzyłaś oczy i ujrzałaś cudne dołeczki.

H:Jesteśmy w domu.
Ty:Czas iść...

Pochyliłaś się  nad Hazzą,żeby dać mu buziaka w policzek,na pożegnanie.Jednak on był szybszy,przysunął się i pocałował Cię w usta.Byłaś oszołomiona,ale już wkrótce odzwzajemniłaś buziaka i złączyliście się w namiętnym pocałunku.Czułaś jego oddech.Lepszego pierwszego pocałunku nie mogłaś sobie wymarzyć.

Ty:Naprawdę muszę już iść,to dozobaczenia wkrótce.
H:Na pewno,dobranoc piękna...

Patrzyłaś jeszcze przez chwilę za oddalającym się wozem Hazzy.Weszłaś szybko do hotelu,a nastepnie do pokoju.Dżes już czekała na Ciebie.Zamknęłaś za sobą drzwi i rzuciłaś się na łóżko...


Zapraszm do komentowania:DNastępna część już jutro,ale nie tak długa;*Dziękuję Wam za wszystkie ślady pozostawione po sobie:)


piątek, 18 maja 2012

Dendelions,kites,wind...cz.6


CZĘŚĆ 5

Wybiła godzina 15:50.

Odziwo byłście już gotowe i podekscytowane.Dżes miała na sobie krótkie eleganckie spodenki i błyszczącą luźną bluzeczkę,która delikatnie opinała jej się tylko na biodrach.Do tego ubrała czarne buty na obcasie.Włosy rozpuściła i wyprostowała.Wyglądała  bajecznie.Ty zaś założyłaś koronkową,pastelową sukienkę przed kolano i beżowe buty na niedużej koturnie.Włosy pokręciłaś podobnie jak na koncercie.Dopełniłaś dzieła długimi piórkowymi kolczykami.W tym samym momencie popatrzyłyście  na siebie i powiedziałyście:
-Wyglądasz bombowo i pamiętaj jesteś piękna i sexy!
Zaczęłyście  się głośno śmiać.Nie mogłyście uwierzyć że idziecie na randkę z chłopakami z "One Direction".Nagle usłyszłyście muzykę:

You're insecure,don't know what for,
you're turning neads when you walk trought the d-o-or.
Don't need make-up,to cover up,
being the way that you are is eno-o-ough.

Spojrzałyście na siebie ze zdziwieniem.Piosenka rozbrzmiewała jeszcze głośniej,a Wy nie wiedziłayście o co chodzi...Wreszcie Dżes wyszła na balkon i powiedziła:

-Heh...już wiem skąd dobiega ta muzyka i wskazała palcem w dół...

Podbiegłaś szybko do niej i zobaczyłaś Harry'ego oraz Niall'a z rozłożonymi ramionami.Wszystkie drzwi wozu były otwarte,stąd te głośne bity.Śpiewali dla Was"What makes you beautiful".Pokiwałyście wesoło chłopcom i szybko zbiegłyście po schodach.Wyszłyście z hotelu akurat gdy zaczynał się refren:

"Baby you light up my world like nobody else,
the way you flip your hair get me overhelmed,
but when you smile at the ground it ain't hard to tell
.You don't kn-o-ow.You don't know you're beautiful...

Podbiegłyście do Harry'ego i Niall'a.Dżes nie była pewna co do tego co ma zrobić,ale jak było zresztą  widać,Niall,już miał plan co do każdego swojego ruchu.Przytulił Dżes i....dalej nie zwracałaś na nich uwagi,podeszłaś do Hazzy a on od razu dał Ci buziaka w policzek.Tak delikatnie jakbyś miała się zaraz rozpłynąć.Miałaś dreszcze...było wspaniale.

H:Jak mój wokal?
Ty:Jak zawsze wymiata!
H:Ale ze mnie dżentelmen...pytam o mój głos,a nawet nie powiedziłałem Ci,że bajecznie wyglądasz!
Ty:Dziękuję,Ty też(śmiech).

W końcu miał na sobie czarne jeans'y,bluzkę z śmiesznym nadrukiem, sportową matynarkę no i oczywiście jak zawsze-loczki!

H:To co wsiadamy?
Ty:No jasne!Ty prowadzisz?
H:Oczywiście.
Ty:Mam się bać?(śmiech).
H:Nie, chyba nie jeżdżę aż tak źle,co nie Niall?....

Chwila ciszy...

Harry obrócił się za siebie,ale Horana już nie było.

Ty:Mam się martwić o Dżes?Czy on zawsze porywa dziewczyny na randkach?H:Hehehhhe...nie,pewnie juz pojechali,Niall zabiera Twoją kumpelę do kina na jakąś polską komedię romantyczną.
Ty:No,na pewno dużo zrozumie...
H:Od tego ma Dżes...
Ty:No jasne.A my gdzie jedziemy?Proponuję...
H:Hej,hej już wybrałem miejsce.
Ty:A myślałam że to ja mam Cię oprowadzać?
H:No tak,ale mam dla Ciebie niespodziankę.
Ty:Teraz na prawdę zaczynam się bać.
H:Nie,no co Ty!Sprawię,że ten wieczór będzie dla Ciebie wyjątkowy.
Ty:Już jest...

Popatrzyłaś Hazzie prosto w oczy.On odzwzajemnił spojrzenie.Po chwili gestem zaprosił Cię do auta.Wsiadłaś ostrożnie,żeby nie podrzeć nowej sukienki.W drodze słuchaliście oczywiście piosenek z repertuaru"One Direction".Hazza co chwilę spoglądał na Ciebie z zaciekawieniem.Nagle usłyszałaś słowa Twojej ulubionej piosenki:"Na,na,na".Z radości,aż podskoczyłaś  na siedzeniu.Zaczęłaś wystukiwać rytm obcasem i nucić.Po minucie spostrzegłaś,że Harry cały czss patrzy na Ciebie z uśmiechem(dołeczki).

Ty:Oj,przepraszam,przepraszam!Wiem strasznie śpiewam,wszyscy mi to mówią,ale przy tej piosence dostaję napadu energii i wiesz dzieje mi się coś takiego,co trudno nazwać,ale kiedyś...

Nagle zamilkłaś.Harrold nic nie mówił.Bałaś się,że poweidziałaś coś nie tak.

Ty:To ja już nie będę nic mówić.Jak się rozgadam to nie potrafię przestać.
H:Nie,nie,mów dalej.Nie przeszkadzasz mi,po prostu nie chciałem Ci przerywać,bo byłaś tak pochłonięta opowieścią.
Ty:Pierwszy raz ktoś mi mówi,żebym gadała dalej...
H:Bo wiesz Ty jesteś ...no eee...,  gdy wystukujesz rytm obcasem,albo nucisz,to ze mną dzieje się coś takiego co trudno nazwać.

Harry znów popatrzył Ci prosto w oczy.Tym razem odwróciłaś głowę i zaśmialiście się oboje.Chwilkę później...
H:To teraz zmknij oczy.Czas na niespodziankę.
Ty:O,nie.Lubię niespodzianki,ale zawsze niecierpliwię się gdy mam czekać,tak długo,aż je zobaczę.Kiedyś...

Harry przybliżył się do Ciebie i delikatnie zamkną Ci powieki.

H:I pamiętaj...nie podglądaj.
Ty:Dobrze.

Poczułaś jak Hazza łapie Cię za rekę i wyprowadza z wozu.Cały czas czułaś jego obecność.Po kilku krokach stanęliście.

H:Ok,otwórz oczy.

Rozchyliłaś powieki i ujrzałaś piękny,stary,beżowy zamek z wielką fontanną a wokół niej pełno świecących się lampionów.Stałaś jak wryta.Łza zakręciła Ci się w oku.

Ty:Harry...nie mogę w to uwierzyć.Zrobiłeś to wszystko dla mnie?
H:No a kto inny jest tego warty jak nie Ty?
Ty:Mam pytanie...mogę Cię przytulić?
H:Hmmm...no tak...

Objęłaś Hazzę wokół szyi i przyciągnęłaś do siebie.Mogłabyś pozostać w jego objęciach całe wieki.

H:Aha,mam nadzieję,że lubisz wycieczki rowerowe bo zabieram Cie na jedną z nich.

Odsunęłaś  się od niego i powiedziałaś zakłopotana:

Ty:Harry,ale ja mam obcasy.Jak mam jeździć?Gdybyś powiedział wcześniej wzięłabym buty na zmianę.

Harry popatrzył się na Ciebie z szyderczym uśmiechem.

H:Nie martw się już wszystko załatwiłem.
Ty:Teraz na serio,ale serio,serio zaczynam się bać...

Przepraszm Was,że tak późno,ale jako wynagrodzenie dołączyłam dziś długi imagin:)Zapraszm do komentowania:D