sobota, 30 czerwca 2012

Dendelions,kites,wind...cz.29


CZĘŚĆ 29


Wchodząc do szkoły niepewnie spytałaś:

Ty:Co Cię to tego skłoniło?
Dż:Ale do czego,nie rozumiem?
Ty:No tak łatwo przyszło Ci wybaczyć Louis'owi?Przecież jeszcze 3 dni temu nie chciałaś Go znać?O co tu chodzi?
Dż:To proste!Wczoraj jak zobaczyłam Go stojącego w moich drzwiach,zrozumiałam,że nie mogę bez Niego żyć.To ten jedyny...jeszcze jak usłuszałam  smutek i żal w Jego głosie,kiedy mnie przepraszał....On naprawdę mnie kocha!To się czuje!
Ty:No tak...-zgodziłaś się,jednak w myślach miałaś tylko jedno słowo:"BZDURA!"."Ja też widziałam boskiego Harry'ego w progu moich drzwi i wcale nie pomogło mi to w podjęciu decyzji!"-pomyslałaś.

Teraz siedziałyście obok siebie ,słuchając jak zwykle nudnego apelu.Już po pierwszyvh kilku słowach dyrektorki,zachciało Ci się spać.Oparłaś głowę na ramieniu przyjaciółki i starałaś się nie zasnąć,co okazało się nielada wyzwaniem.

Po długim i męczącym rozpoczęciu roku szkolnego wreszcie mogłyście się cieszyć ostatnim dniem wakacji.Dżes została dłużej w szkole pod wymówką,że "Musi coś jeszcze załatwić!".Zdziwiło Cie to ogromnie,ale szybko wyszłaś ze szkoły i zaczerpnęłaś świeżego powietrza.Siadłaś na ławce przed budynkiem,zamknęłaś oczy i skierowałaś głowę w stronę słońca.Promienie słoneczne delikatnie okrywały Twoją twarz.Nagle poczułaś na sobie czyjś przeszywający wzrok.Tak!Ktoś bardzo uważnie Ci się przyglądał.Powoli obróciłaś się w prawą stronę,mrużąc przy tym oczy.Ujrzałaś wysokiego chłopaka.Niestety przez rażące Cię słońce nie mogłaś dostrzec Jego twarzy.Pierwsze co o Nim pomyślałaś to:"Ale podobny do Harry'ego".Teraz znów patrzyłaś przed siebie.Jednak nieznajomy nadal ślepo Ci sie przyglądał.Nie wytrzymałas i kolejny raz obruciłąś głowę.Tym razem było inaczej.Dokładnie rozpoznałaś chłopca,wszystkie rysy twarzy,każdy najmniejszy lok niesfornie opadający na jego uśmiechniętą twarz."To Harry!"-powiedziałaś cicho.Stał sztywno ubrany w białą bluzkę opinającą jego muskulaturę i szare długie spodnie.Teraz dokładnie rozumiałaś o czym mówiła Dżes.Poczułaś,że to właśnie ten jedyny i że potrafisz wybaczyć mu wszystko.Podeszłaś bliżej.Nagle usłyszałaś pierwsze słowa Harry'ego w "Moments":


"If we could only have this life for one more day,
If we could only turn back time"

Gdy skończył śpiewać,uroniłaś łzę i podbiegłaś do Niego,zaraz rzucając mu się na szyję.Wtuliłaś się najmocniej jak mogłaś.Harry oddzwzajemnił uścisk,zanurzając głowę w Twoich włosach i wyszeptał.
H:Tak bardzo tęskniłem...Bałem się,że stracę Cię na zawsze...
Ty:Ja też tęskniłam...-odpowiedziałaś.
Popatrzyłaś teraz Hazzie prosto w oczy.
Ty:Pocałuj mnie!
Harry bez najmniejszego zastanowienia spełnił Twoją proźbę.Przbliżył twarz i już po chwili namiętnie Cię pocałował.Niespodziewanie przerwał Wam czyjś krzyk.Obróciliście się gwałtownie i ujrzeliście skaczącą i  dracą się Dżes:"Yeeeeeah!Wreszcie!".Zaraz potem dołączył do niej Louis.Oboje z Harrym zaczęliście się głośno śmiać.Chłopak przyjrzał Ci się teraz uważnie.

H:Wyglądasz jak mój sobowtór,tylko w damskiej wersji!(śmiech)
Ty:To źle?
H:Nie wyglądasz bardzo...jak to sie mówi?Harry'owo?
Ty:No taki miałam zamiar!-mówiąc to uderzyłaś go lekko w ramię.
H:Hej!A to za co?
Ty:Za to,że tak późno do mnie przyjechaleś!
H:No to,może walnij jeszcze raz?(śmiech)
Ty:Raz w zupełności wystarczy!
Nawet nie zauważyłaś kiedy podeszli do Was Dżes  i Louis.
L:To co idziemy na shake'a?
Ty:Eeee...nie wiem...
H:No chodź,będzie fajnie!
Dż:(Twoje imię)ma racje!Jutro szkoła!
L:Ja stawiam!
Ty i Dż:Dooobra!
L:To zawsze działa!
Objęłaś Harry'ego w pasie i podąrzyliscie w stronę kafejki.

Odtąd spądzaliście każdą wolną chwilę razem.Nie przejmowaliście się fankami,które czasami były bardzo uciążliwe.A jak potoczyło sie dalsze życie?
To już zależy tylko i wyłącznie od Was...

                              THE END

I tak oto moje kochane czytelniczki "Dendelions,kites,wind..." dobiegło końca!Mam nadzieję,że spędziłyście miłe chwile na czytaniu tego opowiadania:D Dziękuję za wszystkie komentarze z Waszej strony:* Okazały się bardzo pomocne!Nie wiem kiedy dodam 1-szą część nowej historii...Mam co do niej kilka pomysłów,ale to może trochę potrwać.Jednak zachęcam do wpadania tu raz na jakiś czas!Może coś się pojawi:D Zapraszam do komentowania!!!
Kocham Was<3333
                                    Ms.Styles

piątek, 29 czerwca 2012

Dendelions,kites,wind...cz.28



CZĘŚĆ 28

Następny dzień(godz:8.30)

Otworzyłaś oczy jednoczesnie przewracając się na drugi bok.Spojrzałaś na zegarek."Dopiero 8.30!"-pomyślałaś.W szkole musiałaś być o 10.30.Miałąś jeszcze masę czasu.Wtuliłaś głowę w poduszkę.Przez chwilę rozmyślałaś o wczorajszym dniu.Wspominałaś te piękne chwile,spędzone na polanie z Harry'm...to jak Cię objął...Znów poczułaś dreszcze na swoim ciele.Ilekroć w Twoich myślach pojawiał się ten chłopak,zawsze działo się to samo.Nie mogłaś nad tym zapanować.Usiadłaś na brzegu łóżka,odgarniając włosy z twarzy.Wiedziałaś,że nie uda Ci się zasnąć.To wszystko było takie chore i nierealne."Ciekawe co wczoraj wydarzyło sie pomiędzy Dżes a Louis'em"-pomyślałaś,udając się leniwym krokiem do łazienki.Wzięłaś długi prysznic,słączyłaś płytę 1D i nastawiłaś odbiornik na "Moments".Następnie zaczęłaś się ubierać.

Miałaś na sobie długie spodnie w odcieniu beżu i białą koszulową bluzkę.Całośc dopełniłaś granatową muszką i białymi Convers'ami.Włosy pokręciłaś lokówka.Była 9.45.Do szkołu miałaś blisko,ale chciałaś wyjść wcześniej.Wyjątkowo nie byłaś umówiona z Dżes.Od dwóch dni nie miałaś z nią rzadnego konaktu.Stanęłaś teraz przed lustrem i stwierdziłaś,że wyglądasz jak damski sbowtór Harry'ego.Trochę Cię to przerażało.Niestety nie miałaś już czasu by cokolwiek zmieniać.Zabrałaś brazową torbę i wyszłaś z domu.

Szłaś teraz długim chodnkiem prowadzącym prosto do szkoły.Niespodziewanie zauważyłaś przed Tobą żwawo idącą Dżes.Już miałas do niej podbiec,gdy nagle spostrzegłaś wyłaniającego się z samochodu chłopaka w czerwonych spodniach,bluzce w paski i  sportowej marynarce"Tak to Louis..."-pomyślałaś.Ten podszedł do niej powoli,zasłonił oczy a następnie namiętnie pocałował.Po tym co zobaczyłąś byłaś już pewna,że Dżes jest niezmiernie szczęśliwa.Postanowiłąś,że się wycofasz i dasz im pobyć sam na sam.Cieszyłaś się,że między nimi jest już wszystko OK.Resztę drogi spędziłaś na zastanawianiu się czy czasami Ty też nie powinnaś dać spkój przeszłości i wybaczyć Harry'emu.

Dopiero przed samym wejściem do szkoły Louis i Dżes zauważyli Twoją obecność.

Dż:O hej(Twoje imię)!-krzyknęła rozpromieniona,puszczając rękę Louis'a.
L:Hej piękna,co tam?-spytał puszczając Ci oczko.
Ty:Dobrze,jakoś żyję...Lou!Ty też tutaj?
L:Miałem do załatwienia pewną bardzo ważną sprawę,którą wcześniej zchrzaniłem-odpowiedział całując Dżes w policzek.
Ty:A no tak!(śmiech)
L:No nic to ja uciekam!Superman jest oczekiwany gdzie indziej!(śmiech).Dowidzenia paniom!-oznajmił,a następnie obrócił się gwałtownie.Chcąc zrobić pierwszy krok potknął się o krawężnik i już po chwili leżał na ziemi.Obie z Dżes wybuchłyście głośnym śmiechem.
Dż:Panie Superman...Proponuję patrzeć pod nogi!Tak na przyszłość,może się przydać!-powiedziała,łapiąc się za brzuch.-Pomóc Ci?
L:Tak,proszę...przydałoby mi się sztuczne odduchanie!-rzucił z chytrym uśmieszkiem,powoli podnosząc się z ziemi.
Dż:Już lecę!(sarkazm)
L:Źeby było jasne-zrobiłem to specjalnie.
Dż:Jasne,jasne...(śmiech)
Ty:Nie chcę Wam przerywać tej niezmiernie fascynującej romowy,ale...-niezdążyłaś dokończyć,
L:Okey,zrozumiałem!Już uciekam!-krzyknął,kiwając na pożegnanie.
Dż:Świr!-rzuciała szybko, śmiejąc się pod nosem.-Jestem z Nim taka szczęśliwa!
Popatrzyłaś na kumpelkę z lekkim zdziwieniem...

No i koniec części 28!!!Zapraszam do komentowania!Mam nadzieję,żę Wam się podoba:)Przy okazji chciałabym Wam życzyć udanych,szalonych i niepowtarzalnych WAKACJI,w których niezabraknie "ONE DIRECTION"! 
I przypominam im szybciej zobaczę dużo Waszych opinii(18),tym szybciej dodam kolejną część:D A jest już gotowa!Wystarczy kliknąć:Opublikuj!
Pozdrawiam:****
                            Ms.Styles


poniedziałek, 25 czerwca 2012

Dendelions,kites,wind...cz.27


CZĘŚĆ 27

Obruciłaś się teraz plecami do Harry'ego.Nie chciałaś żeby widział Cię jak płaczesz.Starałaś się pokazać mu,że jesteś silna i wcale Go nie potrzebujesz.Jednak od kilku miesięcy dławiłaś w sobie te wszystkie emocje,które w końcu musiały znaleść ujście.Zacisnęłaś ręce w pięści i przyblizyłaś je do twarzy.Wiatr delikatnie rozwiewał Ci włosy.Staliście teraz na pięknej polanie nic nie mówiąc.Wiedziałaś,że nie łatwo będzie usłyszeć odpowiedź z ust Harry'ego.Po dłuższej chwili usłyszałaś spokojne kroki Hazzy...

Podszedł do Ciebie od tyłu,ostrożnie Cię obejmując.Jego dłonie delikatnie błądziły po Twoim ciele.Przeszły Cię dreszcze.Tak!Teraz wyraźnie czułaś ten słodki zapach,którego tak strasznie Ci brakowało. Wreszcie przytulił Cię mocno,zanurzając głowę w Twoich długich,brązowych włosach i wyszeptał:

H:Wiem...już wszystko wiem.Proszę Cię!Przestań płakać...nie potrafię znieść tego widoku.Krzycz na mnie,ale nie płacz!

Teraz coś w Tobie pękło.On nie może tego znieść?! Gdyby wiedział ile razy przez Niego cierpiałaś,ile razy byłaś załamana i pozbawiona ochoty do życia...A teraz wielce nie może tego znieść?!Też mi coś!-pomyślałaś.Prędko wyrwałaś sie z jego objęć i odepchnęłaś z całej siły.

Ty:Tak?!Skoro nie możesz tego znieść,to ja chętnie zacznę krzyczeć!Wreszcie mogę wyrzucić z siebie wszystko to co dusiłam w sobie przez tak długo!Mam dość tego wszystkiego!Napierw zawracasz mi głowę...Ja na Twoim punkcie dogłębnie wariuję.Myślę,że już nic nie może nas rozdzielić,a tu nagle wyskakujesz z tekstem:"Jestem wielki Harry Styles i nie moge zawieść swoich fanek!"Co Ty sobie wtedy myślałeś?A teraz masz czelność przyjeżdżać tu i liczysz na to,że Ci bez słowa wybaczę?O grubo się mylisz!Nawet nie mogę określić słowami kim dla mnie teraz jesteś...może świnią,zasmarkanym ciołkiem...-głos Ci sie załamał.Ale kocham Cię...-powiedziałaś cicho.
H:Też Cię kocham,dlatego chce wiedzieć co mam jeszcze zrobić żebyś mi wreszcie uwierzyła?
Ty:Ja Ci wierzę,ale boję się,że nie będę mogła Ci już zaufać...
H:Rozumiem...-rzucił niedbale.
Ty:Wiesz...ja już pójdę...zaniedługo szkoła,muszę się przygotować...
H:Co?Szkoła?Chyba żartujesz?I co teraz mnie tak tu zostawiesz bez rzadnej odpowiedzi...
Ty:Harry?!Muszę to przemyśleć...nie chcę znów się zawieść.Przepraszam...-spojrzałaś ostatni raz na Harry'ego i szybkim krokiem udałaś się w stronę domu.

Usłyszałaś wściekły krzyk Hazzy.Wiedziałaś,że jest załamany.Jednak Ty nie mogłaś podjąć takiej decyzji zbyt pochobnie.Nawet teraz cały czas zastanawiałaś się nad tym czy to co się stało jest prawdą.Czy naprawdę dałaś kosza Hazzie?Normalna dziewczyna w zyciu nie odmówiłaby takiemu prystojniakowi!Ty zaś postanowiłaś,że Harry będzie musiał się bardzo postarać,żeby na nowo zdobyć Twoje zaufanie.(Matko!Jak to poważnie brzmi,masakra!:D)Zbliżałaś się powoli do domu,gdy w ostatniej chwili skręciłaś w przeciwną uliczkę-prowadzącą prosto do domu Dżes.Miałaś zamiar wszystko jej opowiedzieć.Na miejscu zapukałaś do drzwi.Po długich oczekiwaniach otorzyła Ci jej mama oznajmując,że Dżes wyszła niedawno z jakimś młodzieńcem.Po krótkiej,wspólnej analizie chłopca śmiało mogłaś stwierdzić,że na 99% był to Louis.Byłaś prawie pewna,że chodzi o sprawę z Eleonor."Napewno mu wybaczy."-pomyślałaś.Doskonale zanłaś Dżes i czułaś w głębi serca,że nie będzie mogła mu się opszeć."Matko!Dałam kosza samemu Harry'emu Styles'owi!"-pomyślałaś głośno.Teraz znów nie mogłaś w to uwierzyć.Momentami byłaś nawet z tego dumna.Po kilkunastu minutach leżałaś już na łóżku w swoim pokoju.Rozmyślałaś co powiedzieć Hazzie.Jutro rozpoczęcie roku szkolengo a Ty byłaś w kropce.Nawet nie wiesz kiedy zasnęłaś...

Przepraszam,przepraszam,że tak późno!!!Mam nadzieję,że mi wybaczycie,ale nie miałam dostępu do komputera:( Zbliżamy się do końca...Komentujcie!To dla mnie bardzo ważne:D I przypominam im szybciej zobaczę dużo Waszych komentarzy(ok.20) tym szybciej dodam nową część:)
Kocham Was<333
                           Ms.Styles

sobota, 23 czerwca 2012

Dendelions,kites,wind...cz.26


CZĘŚĆ 26

Twoim oczom ukazał się bosko wyglądający Harry.Zatkało Cię zupełnie.Nie wiedziałaś czy masz natychmiast uciec,czy może rzucić się mu na szyję.Nie!Nie mogłaś tego zrobić.Nagle ogarnęła Cię niesamowita złość i smutek.

M:To może ja Was zostawię samych!Chyba macie sobie kilka rzeczy do wyjaśnienia.-powiedziała łagodnie,udając sie do kuchni i jednocześnie gładząc Cię po ramieniu.

Harry stał niespokojnie w progu drzwi.Wpatrywałaś się w niego jak w obrazek. Chłopak zauważył to i lekko się uśmiechnął.Niestety Tobie nie było do śmiechu.Wreszcie,po kilku sekundach ślepego gapienia się na Hazzę,stanowczym krokiem podeszłaś do drzwi i już chciałaś zatrzasnąć je przed oczami Harry'ego...Nagle usłyszałaś głośne "AUU!".Spojrzałaś w dół i ujrzałaś stopę w białych Convers'ach,stojącą na przeszkodzie.Przez dłuższą chwile miałaś wzrok wbity w podłogę.Wreszcie ostrożnie otworzyłaś drzwi i spojrzałaś na Harry'ego,który teraz delikatnie odsunął nogę i złapał sie za kostkę.Było Ci trochę głupio,ale szybko doszłaś do siebie i rzuciłaś obojętnie:

Ty:Co Ty tu robisz?
H:Chciałbym z Tobą porozmawiać.
Ty:Obawiam się,że nie mamy o czym rozmawiać...

Teraz emocje wzięły nad Tobą górę.Nie zdawałaś sobie sprawy jak bardzo brakowało Ci Harry'ego.Tęskniłaś za jego zapachem,poczuciem humoru,opiekuńczością,wsparciem.Nikt poza Tobą tego nie widział,ponieważ bardzo dobrze to ukrywałaś.Z Twojego pokoju zniknęło wszystko co mogłoby Ci chociaż w jednym stopniu o Nim przypominać.Do Twoich oczu momentalnie napłynąły łzy.Szybko otarłaś twarz...

H:Wiem,że tak nie myślisz...Proszę pozwól mi wyjaśnić...
Ty:Dobrze niech Ci będzię,ale nie mam zbyt dużo czasu...-rzuciłaś z westchnieniem.-Poczekaj na dole,muszę się ubrać.

Harry posłusznie udał sie w stronę ogrodu.Ty zaś szybkim krokiem poszłas do łazienki.Byłaś zdziwiona,że mama o nic nie pyta.Kilka minut potem stałaś już obok Harry'ego.Byłaś ubrana w:

H:Ładnie wyglądasz...
Ty:Harry,proszę Cię!Myślisz,że coś tym wskurasz?
H:Nie...ja tylko stwierdzam fakty...
Ty:Nieważne!O czym chciałeś ze mną rozmawiać?-spytałaś wskazując kierunek.
Pogoda była piękna.Wszędzie dookoła otaczały Was dmuchawce...Wszystko byłoby wspaniale gdyby nie to,że czekała Cię natrudniejsza rozmowa w Twoim życiu.
H:Wiesz...Długo musiałam słuchać obelg  Louis'a i innych,że źle postąpiłem,zanim naprawdę się o tym przekonałem.Zrozumiałem,że nie mogę rezygnować z mojego prywatnego życia,tylko dlatego,że moje "dziewczyny"  nie potrafią tego znieść.Słuchaj...-obrócił się w Twoją stronę i złapał Cię za ręce.-Kocham Cię!Nie potrafię bez Ciebie żyć...rozumiesz?-podniósł głos.
Serce waliło Ci jak młotem.Od tak dawna marzyłaś o tej chwili.W wyobraźni dobrze wiedziałaś co powinnaś odpowiedzieć.Jednak teraz nie było to dla Ciebie takie oczywiste.Bałaś się zaufać Harry'emu.Nie chciałaś zostać kolejny raz zraniona.
Ty:Nie wiem co mam powiedzieć.
H:Jak to nie wiesz?
Ty:A co myślałeś,że jak tylko się pojawisz od razu Ci wybaczę?Harry!Straciłam do Ciebie zaufanie i nie wiem czy mogę to w jakikolwiek sposób zmienić!
H:Chociaż spróbuj!Wiem,że to nie będzie łatwe,ale ja naprawdę Cię potrzebuję!
Ty:A gdzie Ty byłeś kiedy ja Cię potrzebowałam?!-niewytrzymałaś,łzy pociekły Ci po policzku...


Zapraszam do komentowania!Mam nadzieję,że Wam się podoba:) Dziękuję bardzo za tyle miłych komentarzy:***Następna część-naprawdopodobniej ostatnia- jutro! I przypominam im szybciej zobaczę dużo Waszych komentarzy(ok.20) tym szybciej dodam nową część:)Kocham Was<333
                                                                                      Ms.Styles

środa, 20 czerwca 2012

Dendelions,kites,wind...cz.25


CZĘŚĆ 25

Padłaś na łóżko jednocześnie sięgając po komórkę.Niestety rzadnych wiadomości.Nie zdziwiło Cię to.Po historii z Harry'm Twoja popularność sięgnęła zera.Stałąś się cicha i zamknięta w sobie.Mogłaś liczytć tylko na Dżes,która teraz niestety też nie była w formie.
Rozdanie świadectw skończyło się dość późno.Wyszłaś ze szkoły,odziwo pełna optymizmu.Oficjalnie zaczęły sie wakacje!Jednak to uczucie jak szybko się pojawiło tak równie szybko zniknęło,gdy tylko zauważyłaś kroczącą w Twoją stronę smutną i strasznie zdołowaną Dżes.Nie mogłaś ukryć,że wkurzało Cię to.W koncu Ty chcesz zacząć wszystko na nowa,a Ona chodzi jakby odebrali jej sens...no tak właściwie odebrali jej sens życia.Louis był dla niej wszystkim...

Ty:To co,piękna?Idziemy na shake'a czekoladowego,uczcić rozpoczęcie wakacji?-spytałąś starając się wymusić jak najszerszy uśmiech.
Dż:Eeee...nie wiem...
Ty:Co nie wiesz?Idziemy i to szybko!-krzyknęłaś ciąkgnąc przyjaciółkę za koszulę.

W kafejce zajęłyście to samo miejsce co zawsze.Dżes szybko wypiła shake'a i natychmiast się ulotniła pod pretekstem bólu brzucha.Nie musiała Ci mydlić oczy.Dobrze wiedziałaś o co chodzi.Jednak Ty nie miałaś ochoty jeszcze wracać do domu.Siedziałaś tak patrząc w błękitne niebo,gdy nagle usłyszałaś pisk jakiś dziewczyn.Natychmiast spojrzałąś za siebie i zauważyłąś dwie,ładne,ciemnowłose nastolatki wpatrujące sie w ekran telefonu.Teraz krzyczały jeszcze głośniej.

D1:Ja nie mogę,ale on jest sexy!A te spojrzenie i jak zawsze paski!(śmiech)
D2:Nooo,ale Harry wymiata!Jest najlepszy!Te loczki!Boskieee!

Tak.Teraz byłaś pewna,że chodzi o 1D.Miałaś ochotę krzyknąć:"Hej!Nie podniecajcie się tak!Poza boskimi lokami i extra spojrzeniem nic specjalnego!Kompletne osły z  nich! Zaufajcie mi!".Jednak po krótkim namyśle stwierdziłaś,że nie warto robić z siebie kretynki.Słysząc rozbrzmiewającą piosenkę:"Taken",stwierdziłas,że  przejdziesz się bo zbiera Ci się na wymioty.Jeszcze niedawno kochałaś tą piosenkę.Teraz...szkoda gadać...Podąrzałaś wzdłuż chodnika,niedaleko mieszkania Dżes.Rozmyślałaś co będziesz robić w najbliższym czasie.Miałaś w planie wyjazd na kolonie,ale to dopiero w sierpniu.Jak spędzić te wakacje?

Niecałe dwa miesiące później(godz:11.00)

Wydawałoby się,że to wczoraj zastanawiałaś się jak spędzisz te 2 miesiące.A tu pozostało tylko kilka dni do rozpoczęcia roku szkolnego.Dżes miała się coraz lepiej.Louis dzwonił do niej kilka razy,ale Ona stwierdziła ostatecznie,że nie potrafi mu wybaczyć. Wstałaś dość późno.Dopiero teraz zaczęłaś szykować sobie śniadanie.Puściłaś  na cały głos:"Glad you came" i udałaś się do kuchni.Miałaś wspaniały humor i nic nie mogło tego zmienić.Postanowiłaś,że ostatnie dni wkacji spędzisz w piżamie,na oglądaniu komedii
romantycznych,które tak uwielbiałaś.Przygotowałaś już wszystko i siadłaś wygodnie przed telewizorem.Postanowiłaś,że zaczniesz od:"Mój chłopak się żeni".Kochałaś ten film.Włożyłaś płytę do DVD i zaczęłaś wcinać kanapki.Przeszkodził Ci dzwonek do drzwi:

Ty:Mamo!Otwórz proszę!Oglądam film!-krzyknęłaś z pełną buzią.
M:A to nowość!Przecież Ty nic innego nie robisz przez ostatnie 2 dni!
Ty:Też Cię kocham!-odpowiedziałaś zupełnie się nie przejmując.
Po krótkiej chwili usłyszałaś głos mamy:

M:(Twoje imię)możesz pozwolić na chwileczkę?Chyba ktoś do Ciebie!
Przewróciłaś oczami,wstałaś z kanapy,włączyłaś pauze i udałaś się w stronę drzwi.W pośpiechu upięłaś włosy w luźnego koka i poprawiłaś pasiastą piżamę  z wielką żyrafą na przodzie.
Ty:Kto śmie zakłucać mój spokój?-spytałaś drwiącym tonem z nadzieją,że w progu czeka na Ciebie Dżes.
Powoli podeszłaś do drzwi,nagle zdrętwiałaś...

Wielkimi krokami zbliżamy się do końca!Zapraszam do komentowania:) Przepraszam,że tak późno,ale nie miałam zbytnio czasu:( Wynagrodzę Wam to,obiecuję!Mam nadzieję,że Wam sie spodoba:***I przypominam im szybciej zobaczę dużo Waszych komentarzy(ok.18) tym szybciej dodam nową część:)Kocham Was<333
Ms.Styles

niedziela, 17 czerwca 2012

Dendelions,kites,wind...cz.24


CZĘŚĆ 24

W telefonie słyszałaś tylko szybki oddech Niall'a.Wreszcie postanowiłaś dowiedziec sie całej prawdy.Miałaś dość tajemnic.

Ty:Niall,proszę!Powiedz mi o co chodzi?Czy coś nie tak z Louis'em?
N:Wiesz może nie powinienem...zaczynać tematu...
Ty:Przestań tchórzyć!Wiesz,że mi możesz wszystko powiedzieć...
N:No dobra...Nie będę Cię nawet prosił,żebyś nie mówiła o tym Dżes...Będzie lepiej jak dowie się o tym od Ciebie niż przeczyta w sieci...
Ty:No powiedz wreszcie!
N:Ok,ok...!-podniósł głos.Chodzi o to,że Louis...no ten...wrócił do Eleonor...
Ty:Jak to?Że co?!Jak on mógł?!Dżes ,mu tak bardzo zaufała!Nie znisie zdrady...
N:Wiem to...dlatego nie chciałem Ci tego mówić...
Ty:Boże...Jak ja jej mam to powiedzieć? "Hej Dżes!Wiesz Twój Louis,którego tak bardzo kochasz wrócił do Eleonor!"Nie,ale najpierw powiedz,dlaczego to zrobił?
N:Dokładnie nie wiem,nie gadam z nim o takich rzeczach,ale słyszałem jak rozmawia z Harry'm.Mówił coś o tym,że:"Związek na odległość nie przetrwa".
Ty:Hehhe..on chyba kpi!Mógł przynajmniej najpierw skonczyć z Dżes...a nie już zaczynać z Eleonor...
N:No,powiem Ci szczerze,że nie wiem co dzieje się ostatnio z chłopakami.Cały czas coś ukrywają,maja jakieś tajemnice...
Ty:Szkoda mi Dżęs,tak bardzo go kocha,a on okazał się kolejnym dupkiem!Zupełnie jak Harry!Czy tylko Ty-Niall jesteś uczciwy i dojrzały w tym składzie?
N:Chciałbym powiedzieć,że:Tak,ale ostatnio zjadłem, po kryjomu  obiad Zayn'a...
Ty:Niall?
N:Tak?
Ty:Kocham Cię za to,wiesz?
N:Ja Ciebie też...ale za co?
Ty:No,że potrafisz człowiekowi  poprawić humor i jesteś taki uroczy!
N:Hehehehehe...to JA!(śmiech)
Ty:Wiesz obawiam się,że muszę już kończyć.
N:No ja też,pozdrów odemnie Dżes!Paaa!
Ty:Okey,paaa...

Odłozyłąś komórkę.Zdałaś sobie sprawę z tego,że ten rok dla Ciebie i Dżes jest jedną,wielką porażką.Najpierw akcja z Harrym,a teraz to!Cały czas nie mogłas  uwierzyć,że Louis zdradził Twoją najlepszą przyjaciółkę.To było straszne!Wiedziałś,żę mósisz jej to powiedzieć.Gdybyś to utrzymywała w tajemnicy,sprawa mogłaby się potoczyć jeszcze gorzej.Postanowiłąś,że przy najbliższym spotakniu z kumpelką,wszystko jej powiesz.Nie będzie to łatwe,ale dasz sobie radę.Jakby czytała w Twoich myślach,niespodziewanie weszła do Twojego pokoju Dżes.

Dż:Hejka!Twoja mama mnie wpuściła...Nie przeszkadzam?Wydawało mi się,żę z kimś rozmawiałaś?
Ty:Eeee...tak,ale to nieważne...Nie!Co ja mówię?Ważne i to bardzo!Słuchaj, muszę Ci coś powiedzieć...
Dż:Tak słucham.-patrzyła na Ciebie z lekkim uśmiechem.Teraz wydawało Ci się to jeszcze trudniejsze do zrobienia niż przedtem."Weź się w garść!"-pomyślałaś."Ona nie może żyć w kłamstwie!"
Ty:Chodzi o to,że dzwonił do mnie Niall i...ten...Louis...-przerwałaś,nie mogłas wydusić z siebie ani słowa więcej.
Dż:Louis wrócił do Eleonor?Tak wiem.
Zatkało Cię.
Ty:Co jak to wiesz i jesteś taka spokojna?
Dżes wstała z krzesła i zaczęła błądzić po pokoju.
Dż:Myslisz,że ja nie mam internetu.Tam jest wszystko.Tylko póki nie miałam wiarygodnych dowodów nie chciałam w to uwierzyć.Teraz już wiem,że to prawda.A ja głupia myślałam,że mnie kocha...-przerwała,dławiąc się łzami.
Szybko do niej podbiegłaś i mocno przytuliłaś.

Ty:Nie możesz się załamywać!Tacy są gwiazdorzy!Zaczynają się wakacje...
Dż:Co mi po wakacjach?!Chciałam wybrać się z Tobą jutro po zakończeniu roku na zakupy,ale teraz nie mam na nic ochoty!Wiesz ja chyba już pójdę...
Ty:Nie,nie możesz być teraz sama.Zaraz wpadnę do Ciebie z michą lodów czekoladowych,puścimy film,zobaczysz będzie super...
Dż:Chcę pobyć trochę sama...

Wiedziałaś,że nie zdołasz zatrzymać przyjaciółki.Czyłaś się winna.Nim się obejrzałaś Dżes już nie było...

Przepraszam,że tak późno!Zapraszam do komentowania:) Mam nadzieję,że Wam sie spodoba:DNie wiem kiedy dodam kolejną część...ostatnie dni szkoły-chyba rozumiecie:( Jenak to nie zmienia faktu,że im szybciej zobaczę dużo Waszych komentarzy tym szybciej dodam nową część:)Pozdrawiam:***
                                  Ms.Styles

sobota, 16 czerwca 2012

Kiedy następny post?

                           
                                     KOCHANE CZYTELNICZKI!
Dziś dodam kolejną część,może dopiero późnym wieczorkiem,lub nie dodam wcale.Musicie być cierpliwe:) Co jakiś czas zerkajcie na bloga,może spotka Was niespodzianka:D Postaram sie dodać jak najszybciej:)
Pozdrawiam:****
Ms.Styles



piątek, 15 czerwca 2012

Dendelions,kites,wind...cz.23


CZĘŚĆ 23

"Dlaczego do mnie pisze?"-zastanawiałaś się.Teraz był On dla Ciebie daleką przeszłością do której nie miałaś najmniejszej ochoty wracać.Czułaś do niego obrzydzenie po tym co zrobił.Jednak chciałaś wiedzieć co ma na swoje usprawiedliwienie.Usiadłaś na brzegu łóżka.Jeszcze kilka razy obróciłas telefon w dłoni.W końcu postanowiłaś przeczytać wiadomość.Czułaś jakby od tego,czy przeczytasz sms'a zależało całe Twoje życie.Wreszcie wcisnęłaś:WYŚWIETL.Przeszły Cię dreszcze.Zaczęłaś błądzić wzrokiem po treści sms'a.

Już dawno  napisałem tego sms'a,jednak dopiero teraz odważyłem się go wysłać...
Chciałem Cię przeprosić za wszystko co było między Nami.
Zrozumiałem,że bardzo Cię zraniłem,jednak to nie zmienia faktu,że nie
możemy być już razem.Wtedy w centrum poniosło mnie...
Przepraszam Cię jeszcze raz...
Mam nadzieję,że kiedyś mi wybaczysz...
                                                                       Harry 

"I to tyle?Pisze tylko po to żeby jeszcze raz mi uświadomić,że już nic dla niego nie znaczę?"Jedyne na co Go stać to jakieś marne:"Przepraszam"!Po tym wszystkim?!Zastanawiałaś się tylko co może znaczyć to:"Wtedy w centrum poniosło mnie..."Byłaś wściekła,ten sms zawrócił Ci w głowie jeszcze bardziej.Już tak niedużo brakowało do tego,żeby o Nim zapomnieć-raz na zawsze.Harry znów wszystko schrzanił!Nie odpisałaś.Jednak Hazza mógł sie spodziewać takiej reakcji.Chyba nie liczył na to,że za minutkę odpiszesz mu:"Już Ci wybaczyłam:***".O nie!Odłożyłaś  telefon.Przykryłaś się kocem i rozmyślałaś.Masę pytań przepływało Ci przez myśl.Jednak na większość z nich nie byłaś w stanie odpowiedzieć.W krótce zasnęłaś.

Dwa miesiące później...

Dni mijały bardzo szybko.Nim sie obejrzałaś była już połowa czerwca.Do zakończenia roku szkolnego pozostały niecałe dwa tygodnie.Wszystko działo się tak błyskawicznie.Wydawoałoby się,że to dopiero wczoraj dostałaś wiadomość od Harry'ego.Od tego czasu nie romawiałaś z rzadnym z chłopków z 1D.Byłaś pewna,że już dawno o Tobie zapomnieli."W końcu mają tyle innych fanek,napewno są zajęci."-tłumaczyłaś.Byłaś tej myśli do chwili, kiedy dzień przed rozdaniem świadectw,otrzymałaś telefon od Niall'a.
Ty:Cześć Niall,myślałam,że już o mnie zapomniałeś(śmiech)
N:Nie no coś Ty!Mieliśmy trasę koncertową.
Ty:Tak też myślałam.Co tam u Ciebie i chłopaków?
N:Dobrze,jeszcze się nie pozabijaliśmy(śmiech)
Ty:No widzę,że robicie postępy.
N:Nie uwierzysz co postanowiłem!
Ty:No nie wiem,ale mam złe przeczucia(śmiech)
N:Nie spoko!Chociaż to może być dla Ciebie wstrząsające...
Ty:No dawaj bo zaraz umrę z ciekawości!
N:No więc...przeszłem na dietę!
Ty:Co?!Ty?!Chyba żartujesz?!
N:Nie mówię serio.
Ty:Niall,czy Ty nie jesteś czasem chory?
N:Możliwe,że na głowę,ale to już dawno stwierdziłem(śmiech)Poza tym nic mi nie dolega!Chyba...
Ty:Dobra,to powiedz przynajmniej na czym polega ta Twoja dieta?
N: Jem tylko niskokaloryczne rzeczy,ale to raczej nic nie daje....
Ty:Czemu?
N:No jak ostatnio zjadłem 4  niskokaloryczne budynie waniliowe i stwierdziłem,że nadal jestem głody,to postanowiłem,że zjem jeszcze 3 normalne.No i tym sposobem zjadłem jeszcze więcej niż zawsze...A to chyba na tym nie polega,co?
Ty:Hehehehehehehe...Niall uwielbiam Cię!No raczej nie!
N:No właśnie!Ale lepiej skończmy o mnie...Jak tam Dżes?
Ty:Dobrze,już nie potrafi doczekać sie wakacji!Cała promienieje!(śmiech)
N:Serio?Nawet nieźle to zniosła...
Ty:Ale co,miałaby znieść?Nie rozumiem...-spytałaś z niepokojem.
N:To Ty o niczym nie wiesz?
Ty:Nie...

Obawiałaś się najgorszego.O co tym razem znów chodzi?!
Zapadła głucha cisza...

Zapraszam do komentowania!Dziękuję Wam za tyle wejść i masę pozytywnych opinii:)Liczę,że będzie ich jeszcze więcej:D I przypominam im szybciej zobaczę dużo Waszych komentarzy tym szybciej dodam nową część:)Pozdrawiam:***
                                                                                                                                     Ms.Styles


czwartek, 14 czerwca 2012

Dendelions,kites,wind...cz.22


CZĘŚĆ 22

Leniwie siegnęłaś po komórkę.Ziewnęłaś i przeczytałaś:"Dzwoni:Dżes".
"Ona tak wcześnie?To nie możliwe!"-pomyślałaś.Jednak nie zwlekałaś ani chwili dłużej z odebraniem telefonu.

Ty:Tak,słucham...-ziewnęłaś.
Dż:Co Ty jeszcze śpisz?!Szykuj się!
Ty:Na co mam sie szykować?Uspokój się!
Dż:No jak to na co ?Przecież spotykamy sie dzisiaj,tylko jak wrócę z lotniska.Jadę pożegnać Louis'a o 10.00.Zanim wrócę do domu i się oporządzę minie trochę czasu,ale może umówimy się w kafejce na rogu o 12.00?
Ty:No jasne,ale czy mogłabyś mi wyjaśnić z łaski swojej jedną rzecz?
Dż:Jasne,dawaj!
Ty:JEST 9.45!!!PO CO BUDZISZ MNIE TAK WCZEŚNIE?!
Dż:No żebyś wiedziała.Coś chyba wstaliśmy dzisiaj lewą nogą.(śmiech)
Ty:Kobieto,ja jeszcze nie wstałam i nie mam zamiaru przez najbliższą godzinę!
Dż:Dobra,dobra jak chcesz,ale jak sie spóźnisz...
Ty:Nie spóźnię się,ale grozi to Tobie-jest 9.47!
Dż:Matko już tak późno?!Okey to ja lecę,dozobaczenia!
Ty:Dozobaczenia...
Odłożyłaś telefon.Wiedziałaś,że już raczej po takiej pobudzce nie zaśniesz.Przeciągnęłaś się leniwie i poszłaś do łazienki.Widząc swoje włosy,cieszyłaś się,że przyjaciółka obudziła Cię wcześniej.Okiełznanie ich może zająć o wiele więcej czasu niż przewidziałaś.Wreszcie po jakiejś godzinie udało Ci się wyszykować.Byłaś ubrana w:

                                                                               
  
Zeszłaś na dół.Zjadłaś śniadanie i poinformowałaś mamę,że wychodzisz z Dżes.Miałaś jeszcze chwilkę czasu-przejżałaś się ostatni raz w lustrze i stwierdziłaś,że lepiej już nie będzie.Wyszłaś z domu zamykając za sobą drzwi.Słońce pięknie świeciło nad Twoją głową.Wiedziałaś,że dziś nic nie może popsuć Ci humoru.Wreszcie dotarłaś do kafejki.W wakacje,przesiadywałyście tam z Dżes prawie całe popołudnia.Zawsze było niezmiernie wesoło.Tak jak się spodziwewałaś, przyjaciółki jeszcze nie było.Zajęłaś stolik na dworze przy pięknym kwitnącym drzewie.Czekałaś już prawie 20 minut,a kumpelka nadal się  nie zjawiała.Wreszcie po 35 minutach zauważyłaś bięgnącą w Twoim kierunku-Dżes.Opadła na krzesło obok Ciebie,ciężko dysząc.

Ty:Ładnie to tak się spoźniać?Prawie 40 minut czekam na Ciebie!
Dż:Przepraszam Cię...Bo...wiesz trochę się....nam...nam... przeciągnęło...-ledwo wypowiedziała to kilka banalnych słów.
Ty:Dobra już się nie tłumacz,lepiej coś zamówmy!
Dż:Wspaniały pomysł!Muszę się czegoś napić bo zaraz umrę!Sport nie jest dla mnie!
Ty:No nadal się dziwię,że miałaś na koniec roku szkolnego piątkę z W-f'u.(śmiech)
Dż:A Ty jak zawsze miluśka,co?!
Ty:Tak to cała JA!(śmiech)

Dżes spojrzała na Ciebie z politowaniem.Zamówiłyście dużego shake'a czekoladowego.Dżes wypiła go duszkiem,gy Ty nawet nie zdążyłaś zanurzyć słomki w napoju.

Ty:No to opowiadaj,jak było na lotnisku?Bardzo ryczałaś?(śmiech)
Dż:Eeee...no trochę,ale Louis jest taki wspaniały!Czasami warto popłakać w słusznej sprawie.
Ty:No tak...a ten...tego...Czy... 
Dż:Harry?Tak był... 
Ty:Nie, wiesz ja tylko tak się pytam.On mnie już nie iteresuje,ale...no jakby ktoś przyszedł Go pożegnać...w sensie jakaś dziewczyna...to mogłabyś mnie poinformować...No wiesz tak tylko...
Dż:Dobra,dobra skończ już!Pogrążasz się!
Ty:Tak wiem,robię z siebie kretynkę...
Dż:Jeśli chcesz wiedzieć..trudno mi to mówić,ale ktoś przyszedł do Harry'ego.Jakaś wysoka brunetka,bardzo ładna.Poza tym nic nie wiem bo zaraz po przywitaniu się,gdzieś zwiali.
Ty:W porządku!To już skończone.Cieszę się,że Harry układa sobie wszystko na nowo...
Dżes patrzyła na Ciebie z żalem.Jednak Ty nie miałaś zamiaru się smucić.Siedziałyście w kafejce,prawie cały wieczór.Wydałaś całe kieszonkowe.Wkrótce jednak pożegnałyście się i każda poszła w swoją stronę.Wieczór był przecudny.Żałowałaś tylko,że nie możesz go dzielić z Harry'm.Wróciłąś do domu.Była 22.30.Wzięłaś szybki prysznic i położyłaś się do łóżka.Nagle usłyszałaś sygnał przychodzącego sms'a.Sięgnęłaś po telefon.Już od dawna nie widziłaś na oczy tego numeru.To by Harry."Tylko czego On odemnie chce?"-pomyślałaś.
Serce zabiło Ci szybciej...

Zapraszam do komentowania! Przepraszam,że dodaję dopiero dziś,ale była burza i nie miałam dostępu do internetu:( Dziękuję Wam za tyle miłych opinii:D Dzięki nim,wiem,że warto pisać dalej:* I przypominam im szybciej zobaczę dużo Waszych komentarzy tym szybciej dodam nową część:)Pozdrawiam:***
                                                                                                                                  Ms.Styles

środa, 13 czerwca 2012

Dendelions,kites,wind....cz.21


CZĘŚĆ  21 

Zauważyłaś podobiznę Harry'ego.Ostrożnie z niepewnością podeszłaś bliżej.Tak,to było to co myslałaś-pościel z "One Direction" z wielkim zdjeciem Hazzy na poduszce."I to ma być ta niespodzianka?"-pomyślałaś.Normalnie cieszyłabyś się jak oszalała,ale po ostatniech przeżyciach rozum podopowiadał Ci żebyś czym prędzej wyrzuciła pościel przez okno.Jednak jak to z Tobą często bywa,serce mówiło Ci zupełnie coś innego.Podeszłaś więc do łóżka i usiadłaś ostrożnie na rogu.Podniosłaś rękę i pogładziłaś poduszkę.Wszędzie gdzie spojrzałaś natykałaś się na Harry'ego.Na ścianach widniały plakaty,na półkach: płyty,zdjęcia.Teraz jeszcze to!Gorzej być nie mogło.Miałaś już dość.Myślałaś,że będzie łatwiej Ci zapomnieć,jednak z każdym dniem stawało się to coraz trudniejsze.Łzy ściekały Ci po policzku.Nagle usłyszałaś pukanie do drzwi.Szybko otarłaś twarz.Nie chciałaś żeby mama widziała jak płaczesz.


M:I jak córeczko?Podoba Ci się niespodzianka?-spytała wychylając głowę przez drzwi.
Ty:Tak,mamo!Jest wspaniała.-powiedziałaś ocierając resztki łez.
M:Czy to łzy szczęścia?
Ty:Tak,tak myślę...
M:Jakoś mnie nie przekonałaś...-podeszła bliżej.Tata mi mowił,że nie miałaś nawet ochoty porozmawiać z nim o koncercie,a to do Ciebie nie podobne.Co się dzieję?

 Teraz już wiedziałaś,że przed mamą nie uda Ci się ukryć prawdy.Była niczym Sherlock Holmes-z łatwością wychwytywała wszystkie Twoje problemy.

Ty:No dobrze,opowiem Ci wszystko,ale obiecaj,że nie wspomnisz o tym tacie.On mógłby od razu zrobić z tego aferę.Obiecaj!
M:Obiecuję.-mówiąc to usiadła na łóżku,tuż obok Ciebie.

Opowiedziałaś wszystko ze szczegółami.Mama uważnie słuchała,nie przerywając ani razu.Na koniec dodałaś:

Ty:Teraz już wiesz dlaczego chciałam wrócić wcześniej...-powiedziałaś,czekając na reakcję mamy.
M:Więc o to chodziło!Wiesz myślałam,że ten Harry-słuchając Twoich opowieści-jest bardziej opdpowiedzialny.On zachował się jak dzieciak-najzwyczjaniej w świecie wolał uciec od problemu,niż stawić mu czoła.Tak mi przykro!-powiedziała,tuląc Cię i gładząc po włosach.
Ty:Mi też...-wykrztusiałaś,prubując powstrzymać łzy.
M:To co mam się pozbyć tej pościeli?
Ty:Nie,mamo!Postanowiłam,że ona tu zostanie,wystarczy,że obrucę poduszkę na drugą stronę,a całość zostawię tak jak jest.W końcu jest na niej Niall,który tak bardzo mi pomógł.
M:Jak chcesz...-powiedziała z uśmiechem.To ja już pójdę na dół.Nie martw się,może jeszcze zmądrzeje.
Ty:Miejmy taką nadzieję...
M:Co masz zamiar dzisiaj robić?
Ty:Jeszcze nie wiem,może wybiorę się z Kają na spacer,tak dawno z nią nie wychodziłam.Jutro chcę spotkać się z Dżes jak tylko wróci z lotniska.
M:Nie ma sprawy-uśmiechnęła się i wyszłą z pokoju.

Zostałaś teraz sam na sam z wielką twarzą Hazzy.Natychmiast obruciłaś ja na druga stronę."Tak o wiele lepiej"-powiedziałaś sama do siebie i zaczęłaś rozpakowywać ciuchy.Poszło Ci to wyjątkowo szybko.Ubrałaś więc czerwone trampki,zjadałaś w pośpiechu obiad przygotowany przez mamę i udałaś się na spacer z Kają.Pogoda była wspaniała.Kroczyłąś dumnie przez park.Teraz już obiecałaś sobie,że zapomnisz o Hazzie,raz na zawsze.Nie będziesz sobie zatruwać życia,jakimś gwiazdorem.Byłaś pewna jak nigdy,że dotrzymasz tego postanowienia.Wróciłaś do domu późno.Zjadłaś szybko tosta i poszłaś spać.Chciałaś jutro wcześnie wsatć,żeby z samego rana zobaczyć się z Dżes.

Następny dzień(piątek-godz:9.30)

Budzi Cię telefon...

No i koniec część 21!Wiem-strasznie przynudzam,ale obiecuję Wam,że będzie ciekawie:D Czekam na Wasze komentarze!I przypominam im szybciej zobaczę dużo Waszych opinii tym szybciej dodam nową część:)
Pozdrawiam:***
                 Ms.Styles



wtorek, 12 czerwca 2012

Dendelions,kites,wind...cz.20


CZĘŚĆ 20

Wyszłaś przed hotel,ciągnąc za sobą potężną walizkę.Zauważyłaś tatę stojącego przy samochodzie z rozłożonymi ramionami.Przez chwilę przypominał Ci Hazzę w dzień waszej randki,Jednak zaraz otrząsnęłaś się i podbiegłaś do taty.Uścisnęłaś go mocno:

Ty:Ale tęskniłam...
T:Ja też,córeczko!Co skłoniło Cię do tak szybkiego powrotu do domu?Może coś się stało?
Ty:Nie tato!Wszystko jest Ok-zapewniałaś.

Nie chciałaś mówić tacie o swoich problemach sercowych przynajmniej nie w tym momencie.

T:To co wsiadamy?Mama już czeka w domu.Mamy dla Ciebie niespodziankę!
Ty:Naprawdę?To świetnie!
T:Musisz mi wszystko opowiedzieć.Jak było na koncercie?
Ty:Wspaniale!-powiedziałaś wsiadając do samoochodu.Przez resztę drogi opowiadałaś  o koncercie,chociaż nie miałaś wcale na to ochoty.Jednak tata nie dawał za wygraną.Gdy tylko chciałaś zmienić temat,on znów zaczynał:"A co miał ubrany Harry?Jak wyglądał?Dobrze poszła mu jego solówka?".Czułaś ,że w ogóle Go to nie obchodzi,chciał poprostu sprawiać wrażenie zainteresowanego.Twój ojciec dobrze wiedział,że największym uczuciem dażysz właśnie Hazzę.Męczyło,Cię to strasznie.Po kolejnych pytaniach ze stronu ojaca,typu:"Co z Harry'm?".Nie wytrzymałaś.

Ty:Tato,czy ja o czymś nie wiem?
T:Nie rozumiem?O co chodzi?-spytał,ściszając radio.

Ty:No nie wiem...może zaczynają Cię interesować faceci,skoro tak o nich mnie wypytujesz?-powiedziałaś,uśmiechając się szeroko.

Tata spojrzał na ciebie ze zdziwieniem.Chyba niegdy nie myślałał,że usłyszy taki tekst od swojej grzecznej córeczki.Wreszcie po krótkim milczeniu wydusił:

T:Skąd przyszło Ci to głowy?Ja tylko jestem ciekawy jak spedziłaś ostatnie tygodnie,które były dla Ciebie,chyba jednymi z najlepszych,prawda?
Ty:Tak...chyba tak...-wykrztusiłaś niepewnie.
T:Chyba?
Ty:Tato,nieważne!Zmieńmy temat,proszę!Lepiej opowiedz co tam u mamy i Kaji.(Twój pies).
T:Dobrze już dobrze!Jenak uważam,że jest to conajmniej dziwne,że nie chcesz mówić o "One Direction".U mamy wszystko w porządku,Kaja szaleje, jak zawsze zresztą.
Ty:Przychodził,może ktoś do mnie w czasie mojej nieobecności?
T:Na przykład?
Ty:No nie wiem,może chłopcy z klasy?
T:Nic mi o tym nie wiadomo.Chociaż tak jeden był,taki ciemny brunet,ale nie wiem jak się nazywał.Mówił,że chciałby pożyczyć zeszyt z matematyki,ale powiedziałem,że Cię nie ma.
Ty:I bardzo dobrze.

Resztę drogi spędziliście w milczeniu.Po kilkunastu minutach już byłaś w domu.Wyszłaś z auta,leniwie się przeciągając.Powoli udałaś się do drzwi.Gdy nagle otworzyły się i wybiegła mała futrzasta kulka.To była Kaja.Zaczęła szczekać,merdać ogonem.Zaraz za nią stała Twoja mama,gotowa do uścisku.Nie mogłaś jej odmówić.Przytuliłaś ją z całych sił.

M:Tak się cieszę,że wróciłaś  wcześniej!Upiekłam ciasto.
Ty:Jescze nawet nie weszłam do domu,a Ty już próbujesz mnie utuczyć!?
Rodzice roześmiali się.
M:Tak, to w stu procentach,nasza córka!-powiedziała wesoło.
Jednak Tobie nie było do śmiechu.Marzyłaś tylko o tym,żeby wejść do swojego pokoju,zamknąć drzwi,właczyć muzykę i odizolować się od reszty rodziny.Wiedziałaś,że jednak przy mamie nie będzie to łatwe.
M:To co macie ochotę na kawałek ciasta?
Ty:Ja chętnie,ale najpierw pójdę na górę sie przebrać.

Tata spojrzał na mamę porozumiewawczo.Nie wiedziałaś o co chodzi.Przewróciłaś tylko oczami.Zabrałaś walizkę i udałaś się  w stronę schodów.Wreszcie gdy wciągnęłaś ją na górę,stanęłaś zdyszana i pomyślałaś:"Że to JA,też zawsze muszę mieć pokój na górze".Zawsze marzyłaś o parterowym domku z wielkim pokojem,od którego nie dzieliła by Cię masa schodów.Otworzyłaś dzrzwi pokoju.Wstawiłaś walizkę obok szafy.Obróciłaś głowę i spojrzałaś na łóżko.Nie mogłaś uwierzyć własnym oczom...


No i koniec części 20!Wreszczie,nareszcie:DMam nadzieję,że Wam się spodoba.Jeśli chcecie wiedzieć co zobaczyła na łóżku,wpadajcie jak najczęściej:)Kolejna część może jutro!Jednak nie będę dodawać następniej dopóki nie zobaczę przynajmniej 14 komentarzy z Waszej strony:)Taki mały szantaż:P No cóż czasami trzeba:). I przypominam im szybciej zobaczę dużo Waszych opinii tym szybciej dodam nową część:)
Pozdrawiam:***
                     Ms.Styles


niedziela, 10 czerwca 2012

Dendelions,kites,wind...cz.19


CZĘŚĆ 19

Następny dzień(czwartek-godz:8.30)

Wczorajsza noc była bardzo długa.Ilekroć próbowałaś powiedzieć Dżes,że jest już późno a jutro musisz wcześniej wstać-Ona zaczynała kolejny temat,który koniecznie musiałyście obgadać,przed Twoim wyjazdem.I tym o oto sposoem połszłaś spać o godzinie 4 nad ranem.Teraz otworzyłaś oczy i leniwie podniosłaś się ze swojego łóżka.Miałaś ochotę tam zostać na zawsze.Jenak czas biegł nieubłagalnie.Tata miał przyjechac po Ciebie o 10.00,przy czym musiałaś jeszcze wziąść kąpiel i spakować resztę rzeczy.Poszłaś więc do łazienki i ostrożnie otworzyłas drzwi,aby nie obudzić śpiącej jeszcze przyjaciółki.Stanęłaś przed ogromny lustrem i wytęrzyłaś wzrok.Zauważyłas kilka nowych,prawie niewidocznych zmarszczek wokół ust:"To pewnie od tych wczorajszych śmiechów,jeszcze taraz boli mnie brzuch".Uśmiechnęłaś się teraz promiennie do samej siebie.Nagle usłyszałaś telefon.Wybiegłąś szybko z łazienki,chwyciłaś komórkę i spostrzegłaś ,że na wyświetlaczu ukazał się numer Niall'a.Błyskawicznie wcisnęłaś zieloną słuchawkę:

Ty:Tak słucham...
N:No cześć,co tam u Ciebie?
Ty:Yyyy...wiesz,właściwie nie mam czasu rozmawiać,właśnie szykuję się do wyjazdu.
N:Oj,czyli nie zmieniłąś zdania?
Ty:Przecież już o tym romawialiśmy.Nie mam zamiaru nic zmieniać,to już postanowione!
N:Ok,ok rozumiem,bo wiesz Harry przyszedł wczoraj do domu w brawurowym nastroju,więc pomyślałem,że może rozmawiałaś z nim i zmieniłaś zdanie...

Nie mogłaś uwierzyć w to co usłyszałaś.Harry?W brawurowym nastroju?To nie możliwe!Przecież wczoraj wyraźnie widziałaś w jego oczach smutek i żal.Teraz już nic nie było dla Ciebie jasne.Za to użwidaomiłas sobie,że nie znasz  tego chłopaka tak dobrze jak Ci sie wydawało.

N:Jesteś tam?
Ty:Tak,tak...Wiesz Niall,nie mam pojęcia co było powodem takiego świetnego humoru Hazzy,ale cieszę sie,że przynajmniej On nie rozpacza.Będę już kończyć.Mój tata zaraz będzie.Pozdrów chłopaków.Pa pa...
N:Przykro mi,że Hazza tak postąpił.Najchętniej skopałbym mu tyłek,ale wiesz to moj kumpel-nie wypada.
Ty:Nie chce żebyście przeze mnie się kłócili...Pa Niall!
N:Narazie,trzymaj się.Odłożyłaś telefon i szybko spojrzałas na zegarek.Była 9.15.Nie miałaś nawet czasu na rostrząsanie powodów wspaniałego nastroju Harry'ego.Pobiegłaś szybko do łazienki.Na śmierć zapomniałałś,że zostawiłaś włączony kran,aby napuścić wody do wanny.Jeszcze chwilka i spowodowałabyś powódź.Naszczęście zdążyłaś w samą porę by temu zapobiec.Po kilkunastu minutach suszyłaś już włosy.Nagle z kosmetyczki wypadła Ci karteczka.Podniosłaś ją i przeczytałaś:

"Call me-801400506
  Harry.xoxo:D"  
             
Tusz już lekko się rozmazał,ale nadal była to ta sama karteczka,którą otrzymałaś od Harry'ego.Teraz po raz pierwszy od dawna łzy napłynęły Ci do oczu.Nie miałaś jednak czasu na rozczulanie się.Odłozyłaś kartkę z powrotem do kosmetyczki i zaczęłaś się ubierać.Włożyłaś długą luźną tunikę z napisem:"Breathe In, Breathe Out",granatowe rurki ,białe Convers'y.Wszystko dopełniłaś dużymi,okrągłymi kolczykami i czarnym naszyjnikiem.Chciałaś dobrze wyglądać,na spotkaniu z tatą.Dziwiłaś się,że pozostało Ci jescze 20 minut czasu.Udałaś się więc do Waszej sypialni i usiadłaś na fotelu.Trzymałaś w ręku kartkę Hazzy.Patrzyłaś na nią sentymentalnie.Przypomniałaś sobie jak to Harry wywołał Cię na scenę i spędziłaś tam najlepsze chwile  w swoim życiu.

Dż:Hej,Ty już ubrana?-spytała Dżes,wstając z łożka i leniwie sie przeciągając.

Szybko schowałaś kartkę do tylnej kieszeni w spodniach,tak aby Dżes jej nie spostrzegła.Była jeszcze bardzo zaspana,więc było to mało prawdopodobne,ale wolałaś być ostrożna.

Ty:Dziś wyjeżdżam,zapomniałaś?
Dż:A no fakt!To już dziś!Co ja bez Ciebie zrobię?
Ty:To tylko jeden dzień.Spotkasz sie z Louis'em(brewki)
Dż:Nie no teraz to mnie przekonałaś(śmiech)Tak dawno już go nie widziałam,strasznie za nim tęsknię.Rozmawiałyście jescze przez chwilkę,o tym jak układa się Dżes z Louis'em,gdy niespodziewanie usłyszałaś dźwięk klaksonu,dochodzącego z dołu.

Ty:To pewnie tata!
Dż:Nie ja nie chcę się z Tobą rozstawać!
Ty:Oj,kochana...

Podeszłaś do przyjaciółki i mocno ją uścisnęłaś

Ty:I pamiętaj:Jesteś piękna i sexy!"
Dż:Hehehehehehe...teraz to mnie rozśmieszyłaś.Będę tęsknić...
Ty:Ja też,musze już iść...

Zabrałaś walizkę i wsiadłaś do windy...


Zapraszam do kometowania:)Jednak muszę wyznać,że zaczynam się martwić-coraz mniej komentujecie i mniej zaglądacie,co potwierdza wykres z prawej strony bloga:( Mam nadzieję,że to tylko chwilowe:DJeszcze raz zachęcam do komentowania-WARTO!
                                                   Ms.Styles