piątek, 27 lipca 2012

Dance with me...cz.11

CZĘŚĆ 11 

Ten dzień zaczął się dla Was bardzo wcześnie.W prawdzie casting miał się odbyć dopiero o godzinie 10.00.jednak Alice postanowiła,że musicie tam być już o 8.00,żeby nie czekać tyle czasu na swoją kolej.Byłaś już na kilku przesłuchaniach i nigdy nie spotkałaś się z tak wielką ilością osób,żeby trzeba było pojawić się tam z takim wyprzedzeniem.Wiedziałaś jednak,że jeśli chodzi o kwestię Alice i jej "życiowej szansy,nie warto nawet zaczynać jakiejkolwiek negocjacji.W związku z tym 6.00,  rozpoczęłaś staranne przygotowania.
Na początku(zaraz po wygramoleniu się z łózka-co niebyło wcale łatwe)-udałaś się leniwym krokiem do łazienki.
Wzięłaś odświeżający prysznic.Był on zdecydowanie tym czego teraz najbardziej potrzebowałaś.Wychodząc z kabiny-owinięta w ręcznik,usłyszałaś sygnał komórki.Wybiegłaś z pod prysznica i cudem unikając poślizgnięcia,sięgnełaś po telefon.

Ty:Halo?
Przez chwilę słyszałaś tylko szybki i niespokojny oddech.
Al:No hej!Mam nadzieje,że Cię nie obudziłam!?-spytała podekscytowana Alice.
Ty:Nie...Właśnie brałam prysznic.
Al:To dobrze!Wpadnę po Ciebie o 7.20!Zbieraj się!Chyba nie chcesz żebyśmy się spóźniły?
Ty:Spokojnie,Alice!Bo Ci żyłka w oku pęknie!Już Ty się nie martw,bedę gotowa na czas...Dozobaczenia świrusko!
Al:Ja świruska?Nieee...Okey,dozobacznia!

Odłożyłaś komórkę i z powrotem poczłapałaś do łazienki.Spogladając w lustro,stwierdziałaś,że czas wziąść się za delikatny makijaż.Przemywałaś własnie twarz tonikiem,jednocześnie myśląc jak ty zdołasz wytrzymać dzisiejszy dzień z tak entuzjastyczną-Alice.Owszem cieszyłaś się na myśli o przesłuchaniu,ale to co wyczyniała Twoja przyjaciółka przekraczało wszelkie pojęcia.Nie mogłaś jednak narzekać,bo w koncu za to tak bardzo ją kochałaś.Ostatnim ruchem mascary-podkresliłaś rzęsy,zaś różem uwydatniłaś kości policzkowe.Ubrałaś się w to:http://img.stylistki.pl/sets/bez-nazwy-s104509.jpgWłosy upięłaś w luźnego warkocza,który delikatnie opadał Ci na ramię.Do wielkiej brązowej torby spakowałaś strój,który kupiłaś poprzedniego dnia i zarzucając ją na ramię z uśmiechem na twarzy,zeszłaś do kuchni.Myślałaś,że już nic nie zdoła popsuć ci humoru.Niestety myliłaś się.Ku Twojemu zdziwieniu na dole czekał już na Cibie Marcin z kolejnym głupim tekstem:

M:A Ty co się tak odszczeliłaś jak szczur na otwarcie kanału?-rechotał.
Ty:Nie no!Naprawdę zabawne!Boki zrywać!Sam to wymyśliłeś?-spytałaś,rzucając torbę na szafkę w przedpokoju i wchodząc do kuchni.
M:Nie!Razem z kumplami!-uśmiechnął się wieśniacko.
Ty:A no tak!Pewnie z tym...Jak mu tam...Tym bez zębów?Hm?
M:A co Cię to tak obchodzi?Ale jeśli chodzi o Łukasza-to on ma zęby-dla Twojej wiadomosci!-oburzył się.
Ty:Naprawdę?Pewnie mu urosły...Wreszcie!Kto to widział dorosłego faceta bez uzębiebia!?-ledwo powstrzymując się od śmiechu,zanurzyłaś głowę o w lodówce i wyciągnęłaś mleko oraz płatki.

Marcin ciągle rzucał jakimiś bezsensownymi tekstami,które w ogóle Cię nie obchodziły.Siedziałaś teraz jadząc śniadanie i studiując,jeszczeraz każdy element Twojego układu.Po kilku minutach usłyszałaś klakson samochodu.Szybko zerwałaś się z miejsca i zabirając ze sobą:butelkę wody,dwa jabłka i banana-udałaś się w stronę wyjścia.Następnie rzuciłaś:
Ty:Powiedz rodzicom,że wyszłam wcześniej!Jadę na casting!
Nie usłyszłaś rzadnej odpowiedzi ze strony Marcina."Pewnie Go zatkała...I dobrze!"-pomyślałaś.Wyszłaś z domu,zatrzaskując za sobą drzwi.Zaraz potem wpakowałaś się do czerwonego Chevrolet'a Alice i ruszyłyście w drogę.Uwielbiałaś tą brykę.Wprawdzie było to auto jej starszych,ale to nie miało rzadnego znaczenia.Gdy tylko za kierownicą zasiadała Alice,rozpoczynała się masakra,niczym z horroru.Twoja przyjaciółka w ogóle nie potrafiła prowadzić.Nawet w drodze do pobliskiego centrum handlowego,bałaś się o swoją przyszłość.Może dlatego,że byłaś przyzwyczajona do swojego ojca,który prawie całe życie spedził za kółkiem,a Alice potrzebowała doświaczenia...I tyle...mimo zdenerwowania próbowałaś teraz sprawiać pozory mniej odrętwiałej.

Ty:I jak tam,piękna?Przerażona?-spytałaś.
Al:Wiesz...Właściwie jest nawet spoko.Coś czuję,że to będzie dobry występ!-odpowiedziała z uśmiechem,jednocześnie gwałtownie skręcając w opustoszałą uliczkę,co sprawiło,że jednocześnie wbiłaś paznokcie w fotel,próbując utrzymać równowagę.
Ty:Wierzę w Ciebie...Napewno będziesz świetna!-zacisnęłaś zęby i zamknęłaś oczy w obawie przed następnym zakrętem.Po kilku minutach niezwykle rozrywkowej jazdy,samochód zatrzymał się a Ty odetchnęłaś z ulgą.
Al:Jesteśmy!-oznajmiła.Marzyłaś tylko i wyłącznie o tym,aby jak najszybciej uwolnić się z tej metalowej puszki.Wyskoczyłaś więc szybko z wozu,zatrzaskując za sobą czerwone drzwi Chewvrolet'u.Załozyłaś torbę na ramię i spojrzałaś przed siebie.Ujrzałaś....

Przepraszam,że tak późno,ale miałam karę na komputer:( Mam nadzieję,że nie zanudziłyście się na śmierć! Jutro wyjeżdżam na wakcjie,ale zabieram ze sobą laptopa:) Jak będzie internet to postaram się dodawać kolejne części:D Dziękuję za tyle miłych opinii z Waszej strony i zapraszam do komentowania! Kocham Was:***
                                                                  Ms.Styles

poniedziałek, 23 lipca 2012

Dance with me...cz.10


CZĘŚĆ 10

Al:Nie ja już nie mogę...-marudziła,turlając się po Twoim łóżku.-Jestem wykończona...

Siedziałaś teraz na fotelu,patrząc z uśmiechem na ledwo przytomną Alice.Byłaś rozbawiona stanem Twojej przyjaciółki,jednak Ty wcale nie czułaś się lepiej.najchętniej pddałabyś się hibernacji,żeby odespać wczorajszą noc.

Al:Aaaaaa eeeeee...jęczała,przykrywając twarz poduszką.
Ty:To dopiero nasz pierwszy wspólnu trening,a już nie mogę się ruszać-powiedziałaś,delikatnie masując swoje barki.

Nie dało się ukryć,że nie skończyłyście na grzecznym doskonaleniu swoim umiejetności wokalnych i tanecznych.Były momenty tak zwanej "głupawki".Skakałyście wtedy na łóżku,wyśpiewując teksty piosenek 1D.Nie było to dla Ciebie łatwe ponieważ nie znałaś dobrze ani jednego utworu.Robiłaś to wszystko ze wzgledu na Alice.Przyjaciółka wyglądała teraz tak komicznie leżąc w pasiastej piżamie w dość nietypowej pozycji.Do tego wszystkiego jeszcze ta poduszka.

Ty:Nawet nie masz pojecia jak interesująco wyglądasz!-powiedziałaś ironicznie,ledwo powstrzymując sie od wybuchniecia śmiechem.

Niestety nie uśłyszałaś rzadnej rzadnej odpowiedzi.Wydawało Ci się to bardzo dziwne.Alice nigdy nie odpuściłaby takiej okazji,żeby się na Tobie odegrać.

Ty:Hej,Alice,słyszysz co mówię?-spytałaś.
Cisza.Wreszcie nie wytrzymałaś.
Ty:Ej...Zayn przyszedł,ocknij się!-krzyknęłaś, rzucając w nią pluszowym misiem.
Kumpelka momentalnie usiadła na łóżku z przymuloną miną.
Al:Aaaaaa...Co?Gdzie?-rozejrzała się po pokoju,zauwarzając,że nikogo oprócz Was w nim, nie ma.-Haha...Bardzo śmieszne...
Ty:Ale mam przyjaciółkę...Pssss...-rzuciłaś,odwracając głowę w stronę okna,udawając obrażoną.
Al:Sorki Cię,ale mi się przysnęło...-wytłumaczyła.
Ty:Naprawdę?Nie zauważyłam.Bądź tak łaskawa i na drugi raz jak będziesz chciała sobie uciąć drzemkę to daj mi znać...Przynajmiej nie będę gadać nadaremnie...
Al:Okey,postaram się zapamiętać!(śmiech)Wiesz...Przez chwilę naprawdę myślałam,że jest tu Zayn.O kurczę!Jak sobie o nim pomyślę to,aż mi się ...-nie zdąrzyła dokończyć.
Ty:Alice!Nie kończ...Znając Ciebie to napewno nie będzie nic normalnego...-spojrzałaś na nią z przerażeniem.
Roześmiałyście się i zaraz potem przyjaciółka zaczęła Ci się bacznie przyglądać.
A:Wiesz co...?-zaczęła a w jej oczach zapaliły sie iskierki.
Ty:Hm?Al:Pasowałabyś to Harry'ego...
Ty:Do kogo?Znam jednego harry'ego i nie jest on normalny,uwierz mi...-zakpiłaś.
A:Nie wiem o kim mówisz,ale mi chodzi o Harry'ego Styles'a z 1D!(brewki)
Ty:A no tak...Mogłam sie domyśleć!
Dopiero po krótkiej chwili dotarło do Ciebie co właśnie powiedziała Alice.
Ty:Że co?Ja?Nie...
Al:Mówię Ci...Macie ze sobą dużo wspólnego...
Ty:Naprzykład?
Al:Oboje uwielbiacie lody o smaku sorbetu z mango.Ty zawsze marzyłaś o tym żeby zatańczyć w deszczu.Uważasz,że to bardzo romantyczne,no nie?
Ty:Zgadza się...
Al:Harry myśli tak samo.Chciałby zabrać dziewczynę na spacer w taką właśnie pogodę.Mało tego:uwielbia różnego rodzaju płyny do kąpieli,aTy...-wstała szybko z łóżka i weszła do łazienki,wskazujac dłonią Twoją pułkę na której znajdowała się masa różnorodnych dziwactw służących do umilania sobie czasu podczas długich kąpieli.
Ty:Przestań...To jeszcze o niczym nie świadczy...Sorbet z mango...Psss...Też mi coś...
Al:Uważa też,że w byciu razem najważniejsze jest zaufanie...-przerwała.
Ty:Kończy się zaufanie,kończy się związek...-dokńczyłaś myśl,do której tak często wracałaś.
Rozmarzyłaś się.Jak zawsze z zadumy wyrwała cię Alice.
Al:A więc sama widzisz!
Ty:E tam brednie!-zaprzeczyłaś.
Jadnak w głębi duszy miałaś coraz większa ochotę go poznać.
Al:Dobra zmieńmy temat,ale nie myśl,że o tym tak łatwo zapomnę!(brewki)Casting już niedługo.Weźmy sie do roboty,zanim znów się rozleniwię...(śmiech)

Wstałaś z fotela i poddałaś się rządom Alice.Spedziłyście ostatnie dwa tygodnie razem-przygotowując się na przesłuchanie.Dzięki temu bardzo sie do sibie zbliżyłyśnie.Przyjaciółka praktycznie u Ciebie mieszkała.Nie przeszkadzało ci to,bo znakomicie się dogadywałyście.Dzień przed castningiem wybrałyście się na zakupy.Alice kupiła śliczną kremową,koronkową sukienkę.Ty zaś coś w czym byłoby Ci wygodnie tańczyć,a jednocześnie spełniałoby wymogi "modowe".Mianowicie jasno-koralowe legginsy połączyłaś z luźną pudrową bluzeczką z czarnym nadrukiem.Kupiłaś też nowe baletki z koronką.Gdy tylko je zobaczyłaś wiedziałaś,że są wyjątkowe i musisz je mieć.Nie były tanie,ale warto!Dobrałaś też kilka pasujący dodatków.
Po długiej,nieprzesapnej nocy,spędzonej na panikowaniu,że nie dasz sobie rady z układem-wreszcie nadszedł upragniony dzień Alice.Dzień castingu...

Przepraszam Was bardzo,że tak długo nic nie dodawałam,ale zrobiłam sobie małą przerwę...Postaram się dodawać jak najczęściej,ponieważ w sobotę(28.07.2012) rano wyjeżdżam na tygodniowe wakacjie,a później jadę na kolonie!Mam nadzieje,że Wam się podoba:) Czekam na Wasze opinie:D I przypominam im szybciej zobaczę dużo Waszych komentarzy(16) tym szybciej dodam kolejną część:)
Buziaki***
                 Ms.Styles

Rocznica....

      23.07.2010
                         godz:20.22 

Data od której wszystko sie zaczęło...
To właśnie dokładnie dwa lata temu o godzinie 20.22-Harry,Louis,Zayn,Niall i Liam zostali złączeni w grupę!Teraz tworzą jeden z najpopularniejszych Boys band'ów!Dziękujemy Wam za te wszystkie booooosko spędzone chwile na słuchaniu Waszej muzyki<333
Mam nadzieję,że ostro imrezujecie:D
Jesteśmy z Wami;***

                             Ms.Styles


                                                              

wtorek, 17 lipca 2012

I like when girl wears my clothes....

                               NIESPODZIANKA!

Pragnę mojego pierwszego, krótkiego imagina zadedykować
wszystkim czytelniczkom,którym podobnie jak 'Klaudii' brakuje obecności Harry'ego 
w opowiadaniu "Dance with me..."!
Nie martwcie się,Wasz loczek pojawi się już niebawem,ale
w oczekiwaniu na kolejną część-zapraszam do przeczytania "I like when girl wears my clothes....":) 
Mam nadzieję,że Wam się spodoba;*

Początek letnich wakacji....

Postanowiłaś,że tym razem nie spędzisz dwóch miesięcy na gapieniu sie w sufit.Wybrałaś się więc do Londynu.Dlaczego?Hm...Zastanówmy się...Napewno  nie dla pogody.Pojechałaś tam,żeby poznać tamtejszych ludzi,podszlifować angielski,który niestety ciągle zajeżdżał amatorszczyzną.Jednak głównym powodem dla którego wybrałaś właśnie to miejsce,była możliwość spotkania Twoich idoli z Boys band'u!One Direction!To była znakomita okazja.Skończyli Oni właśnie trasę koncertową i wrócili do rodzinnych domów.
Wszystko byłoby idealnie,gdyby nie to,że Twój nadopiekuńczy ojciec postawił Ci ultimatum:"Albo jedziesz z ciocią,albo zostajesz w domu!"Oczywiście bardzo ją lubiłaś-była luzacka i uczyła języka angielskiego,co było bardzo pomocne w tym przypadku.Jednak wkurzało Cię to,że tata nie chce pozwolić Ci na wyjazd z przyjaciółką.Miałaś w końcu 17 lat.Nie byłaś już dzieckiem.Mimo tego natychmiast się zgodziłaś.To bardzo niska cena jaką musiałaś zapłacić za pobyt w mieście Twoich marzeń...

Dobra!Starczy tych smętów!Przejdźmy do konkretów... 

W Londynie znalazłyście się już tydzień po podjęciu decyzji o wyjeździe.Drugiego dnia Waszego pobytu,ciocia zadecydowała,że odwiedzicie Holmes Chapel.Miała spotkać się tam ze swoją starą przyjaciółką.Na wieść o tym wspaniałym pomyśle,byłaś cała w skowronkach.W końcu mieszka tam Twój ulubieniec- Harry Styles.Już godzinę później byłyście na miejscu.Radość,która wtedy Ci towarzyszyła była niedoopisania.
Siedziałaś teraz w domu niejakiej pani Kate.Nie ukrywałaś,że było bardzo wesoło.Jednak wkrótce zwiałaś pod pretekstem chęci zwiedzenia miasta.Zabrałaś kurtkę i szybko wyszłaś z domu.Sunęłaś pewnym krokiem przez Londyńskie uliczki,co chwila rozglądając się na boki w poszukiwaniu burzy loków.Mijały godziny a Ty,traciłaś już wszelkie nadzieje na odnalezienie Harry'ego.Obruciłaś się więc na piecie i już miałaś udać się w drogę powrotną,gdy nagle przed oczmi mignęła Ci znajoma sylwetka chłopaka.Wszędzie rozspoznałabyś te booskie włosy i oczywiście białe convers'y.

Ty:Excuse me?-powiedziałaś bez zastanowienia.
Nieznajomy odwrócił się i ukazał cudne dołeczki.Teraz byłaś już pewna,że to ON.
H:Yes?-usłyszałaś  tą niepowtarzalną chrypkę,którą tak bardzo uwielbiałaś.
Ty:Jestem(Twoje imię)-wyciągnęłaś rękę w stronę chłopaka.
H:Miło mi Cie poznać!-odzwzajemnił uścisk dłoni.
Ty:Czy mogłabym zrobić sobie z Tobą zdjęcie?-spytałaś niepewnie.
H:Oczywiście!-odpowiedział i przybliżył się do Ciebie,jednocześnie łapiąc Cię w talii.

Momentalnie wyciągnęłaś z torby już wcześniej przygotowany-aparat.Jednak przed pstryknięciem fotki,uwolniłaś się z objęć Harry'ego i postanowiłaś rozpuścić włosy,które wcześniej upięte były w luźnego koka.Pociągnęłąś za gumkę,a pojedyńcze pasma włosów zaczęły opadać Ci na twarz.Zawsze gdy to robiłaś Twoje włosy nabierały objętości i mocno się kręciły.Próbowałaś teraz za wszelką cenę jakoś je okszesać ,gdy poczułaś na sobie wzrok 'loczka'.Niechętnie obruciłaś głowę w Jego stronę,chcąc ukryć niepoukładane kosmyki.

H:Wow!You'are beautiful!

Wasze oczy spotkały się.Zatopiłaś się w jego zielonych tęczówkach.Harry wyglądał tak nieziemsko...Natychmiast zaczerwieniły Ci się policzki i opuściłaś głowę.Chłopak zauważył to.Zapadła głucha i niezręczna cisza.Jednak po kilku sekundach przerwał ją refren piosenki:

"Baby You light up my world like nobody else
the way that you flip your hair gets me overwhelmed
but when you smile at the ground it ain't hard to tell
You don't kno-o-ow
You don't know you're beautiful!" 

Nie mogłaś uwierzyć w to co się właśnie stało.Harry Styles zaśpiewał dla Ciebie piosenkę!A gdyby tego było mało-przez cały fragment utworu patrzyliście sobie głęboko w oczy.Byłaś nieśmiała,więc ponownie wpatrywałaś się w podłogę.Hazza podniósł Twój podbrudek i spytał:

H:To jak piękna...Pstrykamy fotkę?
Ty:Tak jasne...-odpowiedziałaś.
Wstyd było Ci przyznać,że właściwie zapomniałaś o tym całym zdjeciu i już nie zależało Ci na nim, aż tak bardzo.Objęłaś Harry'ego w pasie i lekko się uśmiechnęłaś.Chłopak zrobił dokładnie to samo.Zaraz po tym oślepił Was błysk lampy.Obruciłaś aparat,chcąc zobaczyć zdjęcie.Loczek przybliżył się do Ciebie od tyłu i połorzył głowę na Twoim ramieniu.Czułaś teraz jego oddech i zapach męskich perfum.Po chwili staliście już naprzeciwko siebie.Zaczęłaś rozmowę:
Ty:Mam nadzieję,że w przyszłym roku odwiedzicie Polskę?
H:Ja też...-odpowiedział niepewnie.
Ty:Bedę na Was czekać!(śmiech)
H:Skoro tak, możesz być pewna,że się zjawimy!-uśmiechnął się promiennie.Uścisnęłaś Go na pożegnanie i obruciłaś się niechętnie,gdy nagle poczułaś na swoim ramieniu ciepłą dłoń Harry'ego.Spojrzałaś za siebie.

H:Poczekaj...-powiedział.Zaraz potem szybkim ruchem ściągnął fioletową bluzę z logo Jack Wills'a i zostając w samej koszulce, wcisnął Ci ja do ręki.
H:Lubię gdy dziewczyna nosi moje ubrania...-rzucił z lekkim zakłopotaniem,obawiając sie Twojej reakcji.
Ty zaś bez najmniejszego słowa,za to z wielkim uśmichem,przyjełaś bluzę i ostatni raz spoglądając na Hazzę,udałaś się w stronę domu.

Rok później-koncert 1D...

Stoisz w pierwszym rzędzie i machajac rękoma śpiewasz refren piosenki "Na na na".W pewnym momencie zauważył Cię bosko wyglądający Harry.Momentalnie puscił Ci oczko i niezważając na resztę fanek przez dalszą część koncertu patrzył tylko i wyłącznie na Ciebie.Po skończonym występie chłopak poprosił Cię za kulisy.Chwilę potem staliście już naprzeciwko siebie.

H:Lubisz chodzić na koncerty w zadużych o prawie 2 rozmiary męskich bluzach,co?(śmiech)
Ty:Niezbyt,ale ta jest dla mnie wyjątkowa...-powiedziałaś,dając mu do zrozumienia,że nie jest Ci obojętny.
Harry przybliżył sie do Ciebie i odgarniając Ci z twarzy pojedyńcze kosmyki,delikatnie musnął Twoje usta.Przeszły Cię dreszcze.Zaraz potem złapał Cię za ręce i wyszeptał:
H:Tęskniłem za Tobą...
Ty:Ja bardziej...-rzuciałaś z chytrym uśmieszkiem.
Zaczęliście ganiać sie po całej scenie...Wreszcie Harry poślizgnął się i upadł.Wybuchnęłaś głośnym śmiechem.Jednak chłopak nie reagował.Zaczęłaś bać się,że coś mu się stało.Podbiegłaś szybko do leżącego na ziemi 'loczka'.
Ty:Harry,nic Ci nie jest?!Harry!Wstawaj!-szarpałaś chłopaka.Niespodziewanie otworzył oczy i przewrócił Cię na plecy,jednocześnie znajdując się na Tobie.Nim się obejrzałaś złączyliście się w namiętnym pocałunku.Chciałaś żeby ta chwila trwała wiecznie.
Niestety przerwało Wam głośne:-Uuuuuuuu!-to byli chłopcy z 1D.Natychmiast oderwaliście się od siebie i stanęliście obok,trzymając się za ręce...Niezręczną ciszę zagłuszył komentarz Louis'a
L:No nieźle...Widziałem różne rzeczy na Naszej scenie,ale tego jeszcze nie było...(śmiech)
Resztę wieczoru spędziliście razem....

Obecnie...

Jesteście parą już od 2 lat.Planujecie wspólną przyszłość i wszystko układa się doskonale.Od momentu tego pamiętnego wyjazdu do Londynu,po głowie ciągle chodzą Ci słowa "I like when girl wears my clothes..."Bo w końcu właśnie od tych słów wszystko się zaczęło... 

I jak wam się podoba?Miał być krótszy,ale w połowie przyszedł mi do głowy nowy pomysł:) Zaniedługo kolejna część "Dance with me..." I przypominam im szybciej zobaczę dużo(17) Waszych komentarzy tym szybciej dodam kolejną część:D Kocham Was:***
                                                                                                                                               Ms.Styles

poniedziałek, 16 lipca 2012

Dance with me...cz.9


CZĘŚĆ 9

Kilka dni później(godz:8.30)


Ten dzień zaczął się dla Ciebie dość wcześnie,jak na pierwszy wakacyjny poranek.Zdawałaś sobie sprawę z tego,że czeka Cię dużo pracy przed castingiem.Byłaś perfekcjonistką.Jeśli za coś się zabierałaś,zawsze ,musiało być to wykonane idealnie.Do przesłuchania pozostało niecałe 2 tygodnie,a Ty utkwiłaś w martwym punkcie.Czułaś jak wszystkie wczorajsze pomysły-jeden o drugim-wylatują w powietrze.
"Przebiorę się w coś wygodnego...Może wtedy uda mi się złączyć kilka kroków."-pomyślałaś i udałas się w stronę wielkiej białej szafy.Wybrałaś czarne leginnsy,odblaskową zielono-żółtą bokserkę,a na to wciągnęłaś krótki,luźny top w odcieniu ciemno niebieskim.Zaś na gołe stopy założyłaś baletki gimnastyczne.Włosy spięłaś w wysokiego luźnego koka.Nie spieszyłaś się.Dobrze wiedziałaś,żew tańcu najważniejsza jest rozgrzewka.Powoli i dokładnie rozciągałaś każde ścięgno.

Wreszcie po odpowiednim przygotowaniu Twojego ciała-zabrałaś się za choreografię.Na początek kilka razy przesłuchałaś utwór,który już wcześniej wybrałaś.Niestety piosenka zamiast Cię "porwać",tak jak zawsze-nudziła Cię.Za każdym razem,gdy ją włączałaś przybierałaś coraz to dziwniejsze pozycje.Raz siedziałaś na fotelu(jeśli można to nazwać siedzeniem),potem położyłaś się na kanapie,głową w dół.Wreszcie skończyłas na podłodze,jednocześnie rozwalając się na wielkim,miękkim dywanie.Zostałabyś tam pewnie jeszcze całą wieczność,gdyby nie to,że coś w Tobie drgnęło.Szybko wstałaś,chcąc jak najlepiej wykorzystać tę chwilę natchnienia.Teraz momentalnie noga zawędrowała Ci w górę.Chwilę później podąrzyło za nią całe ciało.Nad resztą kroków już się nie zastanawiałaś.W sekundzie muzyka tak bardzo Cię porawała,że  nie zauważyłaś nawet obecności Twojej przyjciólki-Alice,która uważnie Ci się przyglądała.Dokładnie po 'prawie' 4 minutach  intensywnego tańca-stanęłaś i opierając dłonie o kolana,zaczęłaś cięzko dyszeć.Tę uczciwie zapracowaną chwilę odpoczynku,przerwał Ci głos przyjaciółki:

Al:Wow!Ale bosko!Napewno powalisz wszystkich na kolana!
Obruciłaś głowę w stronę Alice i zdziwiona jej obecnością,odpowiedziałaś:
Ty:Dzięki...ale ja dopiero zaczynam.To są pierwsze kroki,które przyszły mi na myśl i znając moje widzimisie,pewnie jeszcze przejdą wiele transformacji.(śmiech)
Al:Eee...tam!Mi się podoba!-uśmiechnęła się promiennie,weszła do pokoju i szybko włączyła laptop.

Ucieszyła Cię reakcja przyjaciółki.Potrafiła weprzeć Cię w każdej sytuacji.Miałaś do niej bezgraniczne zaufanie,ponieważ zawsze była z Tobą szczera.Bardzo ceniłaś u niej tą cechę.Usiadłaś teraz na fotelu i siegnęłaś po butelkę z wodą.Twoje pragnienie było niedoopisania.Gdy w końcu zaspokoiłaś swoje potrzeby postanowiłaś dowiedzieć się,co sprowadza do Ciebie Alice.

Ty:A tak właściwie,co Ty tu robisz?-spytałaś,porawiając luźnego koczka.
Al:Jak to po co?Myślisz,że sama będę się przygotowywała do występu mojego życia?-rzuciła z oburzeniem.
Mało brakowało,a zadławiłabyś się ostatnim łykiem wody.
Ty:Naprawdę aż tak poważnie to traktujesz?(śmiech)
Al:Proszę Cie...Będę występowała przed samym Zayn'em Maliki'em!Wiesz jaki on ma głos?!
Ty:Trudno mi określić jego talent wokalny...Nigdy nie słyszałam jak śpiewa...A kto to w ogóle jest ten cały Zayn?
Al:Ty się mnie pytasz kto to jest?Kto?Nie na ja zaraz umrę....Czekaj kochany ja jej zaraz wszystko wyjaśnię...-powiedziała cicho,wpatrując się w ekran telefonu.

Podeszłaś dyskretnie do przyjaciółki i dokładnie przyjrzałaś się tapecie na jej komórce.Oczywiście był na niej chłopak w białej koszulce,która opinała Jego tors i podkreślała opaleniznę.Miał ciemne włosy i brązowe oczy.Musiałaś przyznać,że był bardzo przystojny.Nie dziwiłaś się więc,że Alice tak za nim szalała.

Ty:Wiesz Twoja obsesja na ich punkcie,zmieniła się w chorobę,ale nie brzydki ten Zayn...-uśmiechnęłaś się chytrze.
Al:Nie brzydki?Kobieto to jest młody Bóg...A gdybyś zobaczyła Go bez koszulki...-rozmarzyła się.
Wtem do pokoju wszedł Twój brat.
M:Chcecie mnie zobaczyć bez koszulki?Dobra!-powiedział szybko i już miał zacząć zabierać się za ściąganie bokserki gdy rzuciłaś w niego poduszką i krzyknęłaś:
Ty:Chcesz żebyśmy oślepły,palancie?Spadaj stąd!
Marcin szybko się ulotnił,chichocząc.
Al:Ja tam nie miałam nic przeciwko, widoku klaty Marcina.-popatrzyła na Ciebie(brewki)
Zrobiło Ci się niedobrze.
Ty:Chyba żartujesz?
Al:Nie czemu?Jest dobrze zbudowany...

Chcąc nie chcąc musiałaś przyznać,że Twoja przyjaciółka miała rację.Marcin miał się czym pochwalić i do tego jakby mu się bliżej przyjrzeć, cała reszta była OK.Jednak jako jego młodsza siostra nie mogłaś mu tego powiedzieć.Dlaczego?Poprostu nie potrafiłaś się przemóc.A poza tym uwarzałaś,że dziwny byłby z Twojej strony zachwyt urodą własnego brata.

Ty:Ty lepiej trzymaj się klaty tego Twojego Zayn'a!-rzuciłaś oschle.
Al:Bo co?Powiesz mu,że Go zdradzam?(śmiech)
Ty:A żebyś wiedziała,że tak zrobię!
Al:Ciekawe jak....
Ty:Idziemy na casting no nie?-powiedziałaś puszczając oczko.Zaraz potem dodałaś:-Okey bierzmy się do roboty!

Jak powiedziałaś tak też się stało.Pracowałyście cały dzień.Byłaś pod wrażeniem wspaniałego głosu Alice.Wreszcie obie zasnęłyście na Twoim łóżku.Obudziłyście się z "wielkim" zapałem do dalszego treningu...

Bardzo przepraszam,że tak późno,ale znów zaskoczyłyście mnie liczbą komentarzy:) Pięknie dziękuję i mam nadzieję,że długość tego rozdziału jest dla Was wystarczająca:D Jutro wychodzi nowe "Bravo"!Będzie artykuł o One Direction,więc zachęcam do kupna...Kto biegnie jutro z samego rana do kiosku?Wiem jedno:napewno bedę to ja i Ms.Tomlinson:)I przypominam im szybciej zobaczę dużo(16) Waszych komentarzy tym szybciej dodam kolejną część:)Pozdrawiam:***
                                   Ms.Styles

sobota, 14 lipca 2012

Dance with me...cz.8


CZĘŚĆ 8

Leniwie przeciągnęłaś się na łóżku i odgarnęłaś włosy z twarzy."Raz w życiu człowiek ma ochotę dłużej pospać i od razu budzą Go w taki drastyczny sposób."-pomyślałaś.Wtem do pokoju wtargnęła Alice ciężko dysząc.Zaraz potem opadła na duży fotel stojący w rogu Twojego pokoju i łapiąc się za głowę wykrztusiła.

Al:Nie uwierzysz co się stało!

Ty jednak po słowach przyjaciółki jakby nigdy nic wstałaś z łóżka i ignorując Alice udałaś się do łazienki.Niebyło łatwo Ci to zrobić,ponieważ musiałaś przyznać,że zżerała Cię ciekawość.

Al:Ty nadal jesteś na mnie zła?-popatrzyła na Ciebie ze zdziwieniem.
Byłaś nieugięta.Szłaś przed siebie niewymawiając anijednego choćby najmniejszego słowa.
Al:Oj,przestań,no!Przepraszam!-powiedziała.
Nagle stanęłaś jak wryta."Czy ona naprawdę myśli,że 'przepraszam' załatwi całą sprawę."-zastanawiałaś się.Obruciłaś się teraz powoli i podeszłaś do Alice.
Ty:Na co mi Twoje durne 'przpraszam'?Potrzebuje przyjaciółki z którą będę mogła porozmawiać dosłownie o wszystkim,a nie tylko o tych no....One Dorection!
Al:One Direction...-poprawiła Cię.
Ty:Nieważne!-krzyknęłaś.-Jeśli już nie zależy Ci na tej przyjaźni to powiedz...nie bedziemy się męczyć...
Al:Co Ty pleciesz?Jasne,że mi zależy!Poprostu...-przerwała,podchodząc do okna.
Oparła się o parapet i zanurzyła twarz w dłoniach.
Ty:Poprostu,co?-spytałaś stając obok Alice.
Al:Wiesz jak to jest...Ostatnio spędzamy,ze sobą coraz mniej czasu i oddaliłyśmy się od siebie.Nie mamy już wspólnych tematów.Miałam wrażenie,że jeśli ja nie zacznę konwersacji to każde spotkanie spędzimy na gapieniu się w sufit.A to pogorszyłoby tylko Naszą sytuację.Przepraszam Cię,za wszystko...Ostatnio nie poświęcałam Ci zbytnio czasu,ale wiem już jak to naprawić i sprawić żebyśmy widywały się częściej!-powiedziała z szerokim uśmiechem.
Ty:W porządku...dawaj ten znakomity pomysł!Oby to nie było tylko związane z One Direction!(śmiech)
Al:Eeee...no...
Ty:Alice?!-zwątpiłaś.
Al:No, wiesz to jest casting do ich nowej płyty...-nie zdąrzyła dokończyć.
Ty:Alice!Proszę Cię!-powiedziałaś zawiedziona i weszłaś do łazienki.
Al:Wysłuchaj mnie!To może być dla Nas znakomita szansa!Szukają osób z oryginalnym głosem do nowego singla.
Ty:I co ja mam mieć z tym wspólnego?-spytałaś niechętnie.-Nie umiem śpiewać!-oznajmiłaś.
Al:Ale potrafisz świetnie tańczyć...-uśmiechnęła się łobuzersko.
Ty:Może jaśniej,co?-wydukałaś,ze szczoteczką  do zębów w buzi i pełnymi ustami piany.
Al:Nic nie rozumiesz?Potrzebują też dobrych tancerzy!Poszłybyśmy we dwójke!Ty pokazałabyś  im Twoje kocie ruchy,a ja mój nieprzeciętny głos...Hm?Co Ty na to?Sama nie idę!
Ty:No to nici z kariery piosenkarki,bo ja się nigdzie nie wybieram!-powiedziałaś stanowczo.
Al:O (Twoje imię),przestań!Wreszcie mogłabyś się pokazać na wielkiej scenie!Proszę Cię!
Ty:Nie ma mowy!Powiedz...Czy Ty serio widzisz mnie jako tancerkę w jakimś teledysku?
Al:No wiesz...Nie raz widziałam co wyczyniasz ze swoim ciałem i śmiem uważać,że masz spore szanse...-zapewniała.

Zaczęłaś sie zastanawiać.Oferta była rzeczywiście bardzo kusząca.Nigdy nie spotkałaś się z taką propozycją.I trzeba przyzanć,że zawsze marzyłaś,o zaistnieniu na wielkim ekranie.Jednak myśl o tym,że miałabyś współpracować z piątką palantów w obcisłych gaciach-dogłębie Cię przerażała.Alice wywierała na Tobie coraz wiekszą presję.Od tego co teraz postanowisz,może zależeć cała Twoja kariera zawodowej tancerki.Oparłaś rękę o futrynę drzwi i wyszeptałaś:

Ty:No dobrze...niech Ci będzie...
Al:Co mówisz?
Ty:Zgadzam się!Pójdę z Tobą na to głupie przesłuchanie!-powtorzyłaś,ale o wiele głośniej.
Jeszcze dobrze nie dotarło  do Ciebie to co własnie powiedziałaś,a już czułaś ciężar wiszącej na Twojej szyi-Alice.
Al:Dziękuj,dziękuję!Nie porzałujesz!-krzyczła.
Ty:Obyś miała rację...-powiedziałaś cicho,uwalniając się z objęć przyjaciółki.

Resztę dnia spędziłyście na rozmowie o castingu.Byłyście bardzo podegscytowane.Mimo to,że nie lubiłaś tych chłopaków to miałaś wielką ochotę im zaimponować.Po długim wieczorze-Alice wróciła do domu,a Ty postanowiłaś poszukać odpowiedniej piosenki do nowego układu.Przejrzałaś wszystkie możliwe utwory.Zaczynając od Jennifer Lopez,a koncząc na Kamilu Bednarku.Niestety rzadna z propozycji nie przypadła Ci do gustu.Siadłaś więc na tarasie i zaczęłaś rozmyślać...Wreszcie po kilkunastu minutach oświeciło Cię.Zerwałaś się na równe nogi i szybko pobiegłaś po Mp3.Podłączyłaś ją do komputera i zaraz potem usłyszałaś pierwsze słowa piosenki,którą tak bardzo kochałaś:http://annie906.wrzuta.pl/audio/8NgdDZGqYUL/tomasz_korpanty_-_cross_for_love. Natychmiast do głowy przyszło Ci masę pomysłów na wykonanie choreografii.Najchętniej zaczęłabyś od razu,ale byłas już strasznie zmęczona,a ciało odmawiało Ci posłuszeństwa.
Wskoczyłaś więc szybko do łózka i z uśmiechem na twarzy-zasnęłaś... 

Przepraszam,że tak późno,ale zauważyłam,że jest 17 komentarzy dopiero wczoraj późnym wieczorem i nie byłam na to przygotowana:)Mam nadzieję,że Wam się podoba!Dziękuję za tyle miłych opinii oraz masę wejść:D  I przypominam im szybciej zobaczę dużo(17) Waszych komentarzy tym szybciej dodam kolejną część:)
Kocham Was<333
                              Ms.Styles


piątek, 13 lipca 2012

Dance with me...cz.7


CZĘŚĆ 7

"Harry Styles-członek zespołu One Direction.Znany ze wspaniałego głosu,był widziany wczoraj późnym wieczorem pod pobliskim szpitalem.Podobno towarzyszyła mu dziewczyna.Niestety nie jest nam znana jej tożsamość.Również wiadomości nie są potwierdzone,ale czy nie chiałybyście znaleść się w egskluzywnym aucie z samym Harry'm Styles'em.

Reszta wiadomości nieświadomie Ci umknęła.

"O czy to nie ten z ulubionego zespołu Alice?I też nazywa się Harry.Muszę jej o tym powiedzieć!Napewno nie będzie zachwycona faktem,że jeden z jej ulubieńców włóczy się po nocy z jakąś dziewczyną,ale znając jej świra na punkcie tych chłopaków-pewnie już to wie."Rozmyślałaś...
Później pokazano jeszcze kilka jego zdjęć.Miał kręcone włosy i zielone oczy.Co dziwne uśmiech tego gwiazdora bardzo przypominał Ci sympatyczny wyszczerz Twojego Harry'ego.Nawet momentami nie przyszło Ci do głowy,że mógłby to być On.W końcu jaka gwiazda nosiłaby latem czapkę i ciemne okulary- nocą?Nawet jeśli chciałby się ukryć przed fanami to przecież ma od tego ochroniarzy.Z głębokiej zadumy wyrawał Cię dzwonek telefonu.Szybko sięgnęłaś po komórkę i wciśnęłaś zieloną słuchawkę.
Ty:Tak,słucham...
Al:Gdzie jesteś?Czekam już prawie godzinę!-krzyknęła.
Natychmiast oprzytomniłaś i spojrzałaś na zegarek.Miała rację-powinnaś pojawić się u niej już pół godziny temu.Myśli o Harry'm tak bardzo Cię pochłonęły,że zupełnie straciłaś poczucie czasu.
Ty:Przepraszam!Zaraz będę...
Al:No ja myślę...-szybko rzuciła,rozłączając się.

Zabrałaś torbę i ostatni raz spoglądając na ekran, wyszłaś z pokoju.Nim się obejrzałaś,siedziałaś już wygodnie na kanapie,przyglądając się chodzącej bez celu Alice.Nadawała bez przerwy.O czym? Oczywiście o One Direction!Na początku jeszcze starałaś się jej słuchać.Jednak po 20 minutach tortur zupełnie się odcięłaś.To było niedozniesienia.Ilekroć do niej wpadałaś,miałąś nadzieję,że może uda Ci się z nią porozmawiać o czymś "normalnym".Niestety za każdym razem było tak samo.Wreszcie postanowiłaś postawić na swoim.

Ty:Stop!Już dłużej nie dam rady!
Przyjaciółka stanęła jak skamieniała.
Al:O co Ci chodzi?-spytała ze zdziwieniem.
Ty:Jak to o co?Czy Ty jesteś normalna? 24 godziny na dobę,nadajesz o tym jacy to One Direction są boscy!Kiedy ostatnio rozmawiałyśmy jak przyjaciółki,albo zainteresowałaś się moimi sprawami?Hm...?

Alice zaniemówiła.Chyba jeszcze nigdy nie widziała Ciebie w takim stanie.Teraz Ty  nie wytrzymałaś napięcia- bezsilnie siadłaś na ziemi,po czym szybko zerwałaś się i z myślą:"A zresztą...Co tu po mnie?Ona i tak raczej się nie odezwie"-obruciłaś się na pięcie i już po chwili byłaś w drodze do domu.Tak jak przypuszczałaś nie usłyszałaś ani jednego słowa z ust przyjaciółki.Byłaś dumna z siebie.Wreszcie postawiłaś sprawę jasno i przejrzyście.Tym razem zawiniła Alice.One Direction odkąd pamiętasz zawsze było ważniejsze od Ciebie.Nie miałaś zamiaru ustąpić,przynajmiej nie teraz.
Zatrzymałaś się i podniosłaś głowę,by popatrzeć na błękitne niebo.Pośpiech nie miał teraz dla Ciebie rzadnego znaczenia.Musiałas znaleść trochę czasu żeby ochłonąć i jak nigdy nic wrócić do domu.Zawsze gdy emocje Cię przerastały,robiłaś różne głupstwa:bez powodu dawałaś rodzicom do zrozumienia,że masz ich w głębokim powarzaniu,lub tak jak to było ostatnio,poprostu wyskakiwałaś z samochodu starszego brata.Z jakiego powodu? To już dla wszystkich powinno być jasne.Marcin był zwykłym pupilkiem Twoich starszych.Jednak tylko Ty wiedziałąś jaki jest naprawdę:arogancki,nudny i bezczelny.Normalnie 3 in 1!-śmiałaś się.

Z każdym krokiem byłaś coraz bliżej miejsca w którym mieszkał Twój wiecznie naburmuszony tata i niemiejąca dla Ciebie czasu-zapracowana mama.Gdyby nie pies-Lizus,który zawsze cieszył się z Twojego powrotu do domu,czułabyś się zupełnie nikomu niepotrzebna.I tym razem nie krył radości.Gdy tylko zbliżyłaś się do drzwi,usłyszałaś szczekanie i głośne uderzanie ogonem o szafkę stojącą w przedpokoju.Przekręciłaś klucz i weszłaś do środka.Lizus momentalnie zaczął kręcić się w kółko  i wesoło podskakiwać.Był On na tyle dużym psem,że gdy tylko kucnęłaś obok niego,by go pogłaskać,wskoczył na Cibie przednimi łapami i nim sie obejrzałąś leżałaś już na ziemi.Przed oczami miałaś jedynie wielki różowy język,wylizujący Ci dokładnie każdy milimetr Twojej twarzy.

Ty:Lizus!Stop!Przestań....siad!-krzyczałaś.
Dopiero gdy po kilku bardzo "mokrych" sekundach z kuchni wyszła mama,włochaty przyjaciel natychmiast wykonał Twoje polecenie i udając,że nic się nie stało,grzecznie usiadł obok Ciebie.
Ty:Ty kundlu!Patrz jak ja teraz wyglądam!-powiedziałaś podnosząc się z ziemi.
Nawet nie zauważyłaś kiedy do przedpokoju wszedł Marcin.
M:Uwierz mi...Nawet bez pomocy Lizusa,wyglądasz równie beznadziejnie!-rzucił z łobuziarskim uśmieszkiem i zaraz potem parsknął głośnym śmiechem.
Ty:Lepiej popatrz na siebie!Dziwię się,że jeszcze lustro nie pekło,przy tym Twoim codziennym,dwugodzinnym układaniu włosów!
Marcin już chciał coś odpowiedzieć gdy niespodziewanie zjawił się ojciec.
T:A z wami co znów się dzieje?Czy nawet chwili spokju nie można mieć w tym domu?
Ty:Z moim bratem?Nigdy!-odpowiedziałaś ocierając z twarzy resztki śliny Lizusa.
T:A Ty moja droga masz szczęście,że dziś był u nas ten chłopak,ale nie myśl sobie,że teraz wszystko Ci wolno!-powiedział szorstko.
Ty:Zrozumiano...-rzuciłaś niechętnie,udając się na górę.

Mimo wczesnej pory,wzięłaś długi prysznic i położyłaś się do łóżka.
Szybko zasnęłaś...

Następny dzień(godz:10.00)

Budzi Cię głośny krzyk i odgłosy zbliżających się kroków...

Przepraszam,że tak późno,ale dopadł mnie totalny brak weny:( Ale w zamian dodaję dzisiaj długi rozdział:) Mam nadzieję,że Wam się spodoba!Jesteście ciekawe co będzie dalej? Bardzo dziękuję Wam za tyle wspaniałych komentarzy w poprzednim rozdziale:D I przypominam im szybciej zobaczę dużo Waszych opinii(17) tym szybciej dodam kolejną część:)
Pozdrawiam:***
                       Ms.Styles

środa, 11 lipca 2012

Dance with me...cz.6


CZĘSĆ 6

W nocy budziłaś się  kilkakrotnie.Zawsze towarzyszyły Ci temu myśli o Harry'm.Za każdym razem były one innej treści.Raz na tyle pozytywne,że z twarzy nie schodził Ci uśmiech.Zaraz potem zastanawiałaś się:"Dlaczego chłopak o tak cudownym uśmiechu zakłada latem zimową czapkę i ciemne okulary?".Cała Jego osobowość dawała dużo do życzenia.Jednak istniało w Nim coś takiego,czego nie sposób było Ci nazwać.

Następny dzień(godz:9.30)

Po nieprzespanej nocy czułas się potwornie.Bolała Cię głowa i najchętniej zostałabyś cały dzień w łóżku.Niestety dobrze wiedziałaś,że czeka na Ciebie tata,domagający się wyjaśnień.Leniwie wstałaś z łóżka i udałaś się do łazienki.Umyłas tylko i upięłaś włosy w luźnego koka.Nałożyłas na piżamę Twój ulubiony szlafrok i zwszłaś na dół..Kostka nadal była i=opuchnięta,ale teraz nie czułaś tak uciążliwego bólu jak wcześniej.
Natychmiast usłyszałaś mamę kszątającą się w kuchni.Stanęłas niepewnie w progu i dokładnie się jej przyglądałaś.Na pierwszy rzut oka mogłaś stwierdzić,że cała promieniała i wesoło pogwizdując szykowała śnidanie.Byłaś zdziwona,że jeszcze nie odprawiła Ci kolejnego nudnego kazania.Niechętnie weszłaś do kuchni.

Ty:Hej...gdzie tata?-spytałaś jednocześnie sięgając po szklanke z mlekiem.
M:O cześć córciu!Tata?Pewnie jeszcze śpi...-oznajmiła z uśmiechem,odwracając głowę w Twoją stronę.
Miałaś teraz wrażnie,że ktoś zrobił jej pranie mózgu.Inaczej przez gardło nie przeszłyby jej takie miłe słowa.
Ty:Dziwne...Czyżby zapomniał o naszej"poważnej"rozmowie?(śmiech)Właściwie to dobrze!-ucieszyłaś się.
M:Nie...poprostu rano-jakś godzinę temu,przyszedł do nas jakiś chłopak i usprawiedliwił Twoją nieobecność...
Zdrętwiałaś.
Ty:Co to znaczy?M:No,powiedział,że zawiózł Cię do szpitala,ale mieliście problemy ze znalezieniem lekarza...Dlatego tak długo to trwało i wróciłaś tak późno...Wyglądał na porządnego chłopca.
Ty:Czyli chcesz powiedzieć,że Harry tu był?
M:No tak!Czy nie dość jasno się wyraziłam?-podniosła głos,jedak zaraz potem zwątpiła.
-Chwila,nie wiem jak miał na imię...-zapamiętałam tylko jego uroczy uśmiech.
Ty:Ja też...-powiedziałaś szeptem.
M:Co tam burczysz pod nosem?-spytała pojerzliwie.
Ty:Nie,nic...Mówił coś jeszcze?
M:Nie,ale był bardzo przejęty tym,że możesz mieć przez niego kłopoty.Od razu to zauważyłam-oznajmiła z przejęciem.
Po krótkim zastanowieniu spytałaś z nadzieją:
Ty:I co na to wszystko ojciec?Uwierzył mu?
M:Myślę,że tak-powiedziała z uśmiechem.
Ty:Uf...-odetchnęłaś,padając ciężko na krzesło.

Momentalnie wszystkie dolegliwości zniknęły:ból głowy,zmęczenie itp.Czułaś tylko obrzydzenie do samej siebie.Miałaś takie pretensje do Harry'ego a ten specjalnie przyjechał dzisiaj rano,do Twoich rodziców i wszytko im wyjaśnił.Nie mieściło Ci się to w głowie.Teraz myślałaś o Jego ciepłym i jednocześnie zniewalającym uśmiechu,oraz opiekuńczości,którą Cię obarzył.Byłąś mu przecież zupełnie obcą osobą.Dałaś porawać się marzeniom..."Nie!Co ja robię?!-zastanawiałaś się.Przecież mam chłopaka!"
Owszem Harry był bardzo miły dla Ciebie,ale nie zmieniało to faktu,że był też kompletnym dziwakiem.O czym zdąrzyłaś już się już przekonać.Z głębokiej zadumy wyrawała Cię mama:

M:Jak było wczoraj na treningu?-spytała z zainteresowniem.
Ty:Tak jak zawsze... 
M:Czyli?-ciągnęła dalej.
Ty:Ciężko...Znasz przecież moją instruktorkę,Dopóki perfekcujnie nie zakręcę piruetu nie mam szans na wcześniejszy powrót do domu.-powiedziałaś  z niezadowoloną miną.
M:No tak...Masz zjedz!-rozkazała, podsuwając Ci talerz z jeszcze ciepłymi goframi.
Szybko wsunęłaś śniadanie i pobiegłaś się przebrać.Po kilku minutach byłaś już gotowa.Wyglądałaś tak:http://img.stylistki.pl/ Wykręciłaś numer do Alice.Zaraz potem byłyście już umówione na spotkanie.Ustaliłyście,że masz pojawić się u niej za pół godziny.Miałaś jeszcze trochę czasu.Usiadłaś więc wygodnie na łóżku i włączyłaś TV.Oczywiscie nastawiłaś odbiornik na VIVE.Natychmiast zobaczyłas swoją ulubionę prowadząca.Opowiadała o news'ach z życia gwiazd.
Pierwsze co usłyszałaś to:...

Przepraszam,że tak późno!Ciekawe co usłyszała?Jeśli chcecie wiedzieć zaglądajcie tu jak najczęściej-zaniedługo kolejna część:) Dziękuję bardzo za ponad 10000 wejść:D To dla mnie bardzo miła niespodzianka:) Jutro wychodzi nowy "FunClub" z plakatem samego Niall'a i reportażem na temat Louis'a i Harry'ego:) Mam nadzieję,że nie tylko ja z samego rana pobiegnę do kiosku:D Liczę na Wasze wsparcie!I przypominam im szybciej zobaczę dużo Waszych komentarzy(17) tym szybciej dodam kolejną część:)
Kocham Was:***
                             Ms.Styles

poniedziałek, 9 lipca 2012

Dance with me...cz.5


CZĘSĆ 5

Za drzwiami usłyszałaś krzyki i wielką krzątaninę.Wiedziałaś,że to nie wróży nic dobrego.Wreszcie po jakiś kilku minutach w progu stanęła Twoja zapłakana i blada mama.

M:Dziecko,gdzieś Ty była?-spytała teraz z wściekłością.Zaraz potem dodała:
-I co Ci się stało z nogą?-w jej oczach można było dostrzec jednocześnie niepokój i gniew.

Ty:Spokojnie!Nic mi nie jest...-powiedziałaś ze stoickim spokojem,udając się wolnym krokiem na górę-do swojego pokoju.
Czułaś się totalnie wyluzowana,tylko i  wyłącznie dlatego,że na podjeździe nie zuważyłąś samochodu taty.Byłaś prawie pewna,że nie ma Go w domu.
M:Miałaś wrócić z bratem!Marcin specjalnie musiał jechać po Ciebie taki kawał,a Ty co?Stawiasz fochy,wychodzisz z samochodu i jeszcze na dodatek wracasz tak późno!Co się z Tobą dzieje?I nie obracaj się do mnie tyłem jak do Ciebie mówię!
Jej twarz miała teraz kolor purpury.
M:Mamo proszę Cię...Jestem zmęczona!Mogę Ci jutro wszystko opowiedzieć?-spytałaś udając przejętą.
M:Mnie nie musisz się tłumaczyć,ale jak to wszystko wyjaśnisz tacie?

Wtem  z salonu wyszedł Twój ojciec.Stanął na przeciwko Ciebie,założył ręce na brzuch i przyglądał Ci się uważnie.Jego twarz mówiła sama za siebie.Już bez podłej miny był przerażający,a teraz...znów przeszły Cię dreszcze.Wiedziałaś,że tak szybko sie nie wymigasz.Postanowiłaś załagodzić sprawę.

Ty:Tato,a Ty już w domu?-spytałaś ze sztucznym uśmiechem.
T:Tak...na Twoje nieszczęście wróciłem dzisiaj wcześniej z nocnego dyżuru.-odpowiedział niechętnie.-No to słucham...Co masz na swoje usprawiedliwienie?

Ty:Tato...jestem zmęczona...-powtórzyłas jeszcze raz.
T:Nie obchodzi mnie to!-poniósł głos o całe 100%.
Po chwli niezręcznej ciszy znów zaczął:
T:Albo,wiesz co?Ja też mam dziś dosyć.Jutro z samego rana,przy śniadaniu chcę znać całą prawdę!I nie myśl sobie,że uda Ci się przed tym uciec!-krzyknął wracając do salonu.
Mama cały czas nie spuszczła Cię z oczu.Jej wzrok był na tyle świdrujący,że nie byłaś w stanie znieść go ani chwili dłużej.Obruciłaś się napięcie i powoli,uważając na swoją kostkę,która teraz dawała Ci się we znaki-poszłaś na górę.Zaraz potem byłaś już u siebie w pokoju.Nie różnił on się zbytnio od powszechniego kącika nastolatki.Ponieważ duszą była romantyczką,panował w nim równie romantyczny nastrój:białe meble,ściany w odcieniu koronkowego różu i oczywiście mnówstwo świeczek,które zawsze wieczorem zapalałaś.Jednak Twoją ulubioną rzeczą w tym pokoju był kominek.Ilekroć humor Ci nie dopisywał lub byłaś dziwnie podenerwowana płomnienie ognia   zawsze potarafiły Cię uspokoić.Równie dobrze działał na Ciebie balkon z niewielkim tarasem.To właśnie tam zawsze zbierałaś myśli.I tym razem potrzebowałaś czasu i miejsca na dokładne poukładanie sobie w głowie dzisiejszych wydarzeń.Podeszłaś więc do okna i ostrożnie je otworzyłaś.Wiedziałaś,że teraz musisz trzymać się na baczności.Jeden najmniejszy szelest może Cię drogo kosztować.Twój tata potrafił być nieprzewidywalny.

Rzuciłaś torbę na łóżko i wyszłaś na balkon.Zachłysnęłaś się rześkim powietrzem.Rozpuściłaś włosy,które wcześniej były upięte w  sztywnego koka.Wiatr delikatnie muskał Ci twarz.Zaczęłaś próbować zrozumieć Harry'ego.Tak trudno było Ci Go rozgryść.Raz zachowywał się jak prawdziwy mężczyzna.Był twardy i stanowczy.Zaraz potem nie potrafił Cię obudzić bo jak to sam określił:"Tak słodko wyglądałaś".Po głębszym zastanowieniu nad tą całą sytuacją,stwierdziłaś,że jesteś na Niego strasznie wściekła.Możliwe,że gdyby chłopak obudził Cię zaraz po dotarciu na miejsce,zdążyłąbyś pojawić się w domu przed tatą.To zdecydowanie poprawiłoby Twoją sytuację.Stałaś tam jeszcze tak patrząc się niebo dobre pół godziny.Wreszcie zrobiło Ci się chłodno.Wzięłaś szybki prysznic i położyłaś się do łóżka,cały czas myśląc o jutrzejszej rozmowie z ojcem.Śmiało można powiedzieć,że byłaś trochę przerażona.Przypuszczałąś,że nie uwierzy Ci w Twoją opowieść i pomyśli,ze włóczysz się w nocy z jakimś kolesiem po imrezach.Owszem spędziałaś ten wieczór z Harry'm,ale nie miało to nic wspólnego z zabawą.
Obróciłaś się w stronę okna i zaraz potem zasnęłaś...

Dzisiaj straszne nudy,ale obiecuję,że w nastepnej części będzie ciekawiej:) Dziękuję Wam za tyle miłych opinii!Byłam bardzo zdziwona dziś wchodząc na mojego bloga...20 komentarzy-jesteście niesamowite!Mam nadzieję,że Wam się podoba:) I przypominam-im szybciej zobaczę dużo Waszych opinii(16) tym szybciej dodam kolejną część:D
Kocham Was:***
                       Ms.Styles


niedziela, 8 lipca 2012

Dance with me...cz.4


CZĘŚĆ 4
Zatrzymaliście się przy wielkim,białym budynku.Nienawidziłaś szpitali.Miały taki specyficzny,nieprzyjemny zapach.Miałaś ochotę natychmiast uciec.Harry najwyraźniej zauważył strach w Twoich oczach:

H:Spokojnie!Wszystko będzie OK!Zobaczysz...-zapewniał,gładząc Cię po ramieniu.
Uśmiechnęłaś się tylko niechętnie.To wszystko na co było Cię teraz stać.
H:Idziemy?-spytał.
Ty:Tak...-powiedziałaś niepewnie.
Otworzyłaś drzwi i nim się obejrzałaś Harry już stał przy Tobie,podając Ci rękę.Wstałaś chwiejąc się na boki.
Ty:Gdyby ktoś z  zewnątrz mnie teraz zobaczył,pewnie pomyślałby,że coś brałam...(śmiech)
H:A nie?
Zaśmialiście się oboje.Wasze twarze znajdowały się teraz tak niebezpiecznie blisko.Zatopiłaś się w jego szczerym uśmiechu.Jednak szybko ocknęłaś się i "szłaś" dalej.Wreszcie po całym zamieszaniu,związanym ze znalezieniem lekarza,który mógłby się Tobą zająć,siedziałaś teraz w gabinecie,zaraz obok Harry'ego,który nie spuszczał z Ciebie oka.Opowiedziałaś doktorowi co się stało,a ten z trudem powstrzymał się od wybuchnięcia głośnym śmiechem.Taka przygoda mogła przytrafić sie tylko Tobie.Mężczyzna, podobnie jak Hazza dokładnie oglądał Twoją stopę.Niestety nie był zbyt delikatny.

Ty:Auuuuuuuu!To boli!-krzycząc,nieświadomie przesunęłaś  dłoń w stronę luźno opartej ręki Harry'ego.Wasze palce zetknęły się.Popatrzyłąś na chłopca.Ten wydawał się niczego nie zauważyć.Dyskretnie podniosłaś nadgarstek i oparłaś go na swoim kolanie.

Wreszcie gdy lekarz,owinął kostkę bandarzem,mogłaś zadać pytanie,które było dla Ciebie najważniejsze:

Ty:Kiedy będę mogła wrócić do tańca?
D:Hmmm...myślę,że nie wcześniej niż za miesiąc...
Ty:Co?Tak późno?
D:Przykro mi,panienko.Nie wiem w jaki śmietnik pani uderzyła,ale obrażenia są na tyle duże,że śmiem uważać,iż pewnie był z wysokiej klasy metalu...-oznajmił,patrząc się z wielkim uśmiechem na równie rozbawionego Hazzę.Zmierzyłaś Go surowym wzrokiem.Chłopak natychmiast spowarzniał.Zaraz potem porzegnałaś się z lekarzem i wyszłaś z gabinetu.
H:Ty tańczysz?-spytał,przyglądając Ci się uważnie.
Ty:Tak...Jazz...-rzuciłaś.
Harry już o nic więcej nie pytał.

Kilka minut później...
H:To co jedziemy teraz do Twojego domu?-spytał,zapinając pasy.
Ty:Tak...-odpowiedziałaś smutno.Już wyobrażałaś sobie co czeka Cię w domu...
H:To mów gdzie mam jechać...
Naprowadziłaś chłopaka,a następnie, nawet nie wiesz kiedy- zasnęłaś.

Obudziłaś się dopiero pod domem.Przetarłaś oczy i pierwsze co zobaczyłaś to ślepo gapiącego się na Ciebie Harry'ego.Natychmiast oprzytomniałaś.
Ty:Która godzina?
H:Będzie gdzieś za 15 dwunasta...(spojrzał na zegarek)Tak dokładnie-dwunasta.
Ty:Żartujesz?Jak długo tu stoimy?
H:Z jakieś pół godziny...
Ty:To czemu mnie nie obudziłeś?-krzknęłaś wściekle.
H:Byłaś taka zmęczona i tak słodko wyglądałaś śpiąc,że nie miałem serca Cię budzić.(śmiech)
Nawet nie myślałaś o tym by zacząć sie rozczulać nad zachowaniem Harry'ego.To co zrobił było w Twoim odczuciu bardzo irytujące i jednocześnie słodkie,ale w  myślach nie miałaś teraz miejsca na romantyzmy.
Ty:Człowieku!Przez Ciebie moja mama mnie zabije...już po mnie...!-powiedziałaś  rozpinając bluzę Hazzy.Rzuciłaś mu ja na kolana i szybko wyszłaś z samochodu trzaskając drzwiami.Już miałaś pobiec do domu,gdy nagle olśniło Cię.Natychmiast wróciłaś się do wozu i rzuciłaś szybko:

Ty:Zapomniałabym...Dzięki wielkie, za wszystko!
H:Nie ma za...-nie zdążył dokończyć,a Ty już stałaś przed drzwiami domu.Wzięłaś głęboki wdech i zapukałaś...

I jak Wam się podoba?Dziękuję za tyle miłych komentarzy!Zaniedługo następna część:)I przypominam,im szybciej zobaczę dużo Waszych komentarzy(15) tym szybciej dodam kolejną część:)Kocham Was:****
Pozdrawiam:)
                      Ms.Styles