niedziela, 23 grudnia 2012

Dance with me...cz.25



CZĘŚĆ 25 

Zatrzasnęłam za sobą drzwi i z lekkim niepokojem,ponownie rozejrzałam się po mieszkaniu.W salonie siedział tylko roześmiany Liam.

Li:Hej Megan!Co Cię do nas sprowadza?-spytał udając się wolnym krokiem do kuchni.


Ja:Aaa...Wpadłam,żeby sprawdzić jak Wam poszło sprzątanie tego bajzlu,a raczej chłopcom...Bo Ty chyba nic nie musiałeś robić?-zaśmiałąm się,ściągając kurtkę.
Li:No przynajmniej tym razem.
Spojrzałam na niego z zadowoleniem i zaraz potem dodałam:A własciwie gdzie reszta?Nie ma ich...panuje tu dziwny spokój.
Li:Prawda?Prawie słyszę własne myśli...po skończonej pracy w kuchni poszli na góre...Podejrzewam,że śpią.
Ja:No tak...-powiedziałm,podchodząc do kanapy stojącej w salonie.
Li:Oprócz jednego,najmłodszy...-nie zdąrzył dokończyć.Wyjrzłam teraz zza sofy i ujrzałam doskonale znaną mi sylwetkę.
Ja:...najmłodszy nie zdążył dojść na górę i został tutaj.-wyręczyłąm go.
Li:Dokładnie...-uśmiechnął się do mnie zadziornie.

Domyśliłam się co to może znaczyć.Poczułam jakby teraz czytał w moich myślach i doskonale wiedział co mam zamiar zrobić,a  swoim zachowaniem tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu.
Podeszłam teraz do śpiącego Harry'ego.Wyglądał tak słodko a zarazem seksownie.Loczki delikatnie opadały na twarz , a koszulka,którą miał na sobie lekko sie podwinęła ukazując teraz kawałek jego doskonale wyrzeźbionego brzucha.Usiadłam na kanapie,tuż obok niego.Przybliżyłam moją twarz tak,że czułam teraz niemal kazdy jego oddech.Odgarnęłam kilka pojedyńczych pasm jego  włosów i musnęłam jego policzek.Harry słodko mlasknął i przekręcił głowę w druga stronę.Zaraz potem rozległo się głośne chrapanie.Uśmiechnęłam się,jednak w głębi duszy czułam,że nie tak miała wyglądać jego reakcja.No cóż...Muszę chyba jeszcze nad tym trochę popracować.Z moich rozmyslań wyrwał mnie krzyk Liama:MEGAN!

Ja:Tak?! Cos się stało?-spytałam zaniepokojona.
Li:Od 10 minut próbuję się z Toba porozumieć a Ty nic.
Ja:Przepraszam...zamyśliłam się trochę.
Li:tak jasne,jasne!Już chyba nawet wiem kto był głównym bohaterem w tych Twoich myślach!(brewki).
Ja:Naprawdę?Nie sądze...-zgardziłam go wzrokiem.
Li:Napijesz się czegoś?-spytał,aby załagodzić sytuację.
Ja:Jeszcze się pytasz?!-krzyknęłam,siadając na dywanie i opierając głowę o fotel.

Usiłowałam rozgryźć samą siebie.To co mą pokierowało ,gdy zobaczyłam Harry'ego było niesamowite.Czułam,że jeśli zaraz nie zaznam choćby namistki jego ciepła zwariuję.Czy mi się podobał? Nie e...To była chyba raczej chwilowa słabość.Nie mając siły już na kolejne snucie rozmyśleń,spojrzałm ostatni raz na Harry'ego i zaraz potem zasnęłam...

                 *Liam*  

Zmierzałem właśnie do salonu z kubkiem gorącej czekolady dla Megan,gdy zobaczyłem ją siedzącą na ziemi,zaraz obok kanapy na której leżał Hazza.Spała."Jak oni się dobrze rozumieją.To MUSI być MIŁOŚĆ! W końcu tak równo pochrapują..."-myślałem,siadając na fotelu i popijając już szóstą chyba dzisiaj gorącą czekoladę...  

             *Harry*  

Otworzyłem oczy i automatycznie spojrzałem na zegarek."Dopiero 8.21"-powiedziałem cicho.Przeciągnąłem się leniwie,obróciłem głowę w drugą stronę,żeby móc rozejrzeć się po pokoju.Momentalnie zdrętwiałem.Megan?! Tutaj...Ta dziewczyna zawsze mnie zaskakuje.Czy to już taka tradycja u nas w domu?!Już nawet we własnej chałupie nie możesz zaznać chwili prywatnośi!?-bulwersowałem się.
Megan wyglądała naprawdę ładnie...Długie do pasa włosy spływały po jej baldej twarzyczce.Pochyliłem się nad nią i już miałem ich dotknąć,gdy niespodziewanie straciłem równowagę i nim sie obejrzałem leżałem całym sobą na Megan.Dziewczyna momentalnie się obudziła i spojrzała na mnie zdziwionym  wzrokiem.
Ja:Heeej!jak się spało?-spytałem,co teraz wydaje mi się dość głupie i bez sensu.
Meg:Dobrze...Pomijając fakt,że obudził mnie facet,spadający z kanapy,ważący chyba z 100 kilogramów!-podniosła głos.
Ja:Wiem,wiem sorka,ale tak jakoś wyszło...Mogę Ci to wynagrodzić!Tylko powiedz jak...
Meg:Na początku...Mógłbyś ze mnie wreszcie zejść...Miażdżysz mi klatkę piersiową!
Ja:Ależ naturalnie!Trzeba było tak od razu!Zmiażdzona klatka piersiowa-nic przyjemnego...-powiedziałem i położyłem się na ziemi tuż obok niej.
Meg:Uf...Jeszcze nigdy nie czułam takiej ulgi!-oznajmiła pół głosem,jednak na tyle głośno by nasz wszystkosłyszący Louis mógł wtrącić swoje trzy grosze.
"Co ja słyszę?"-spytał ironicznie,następnie podszedł do nas,chwilę popatrzył,uśmiechnął się zadziornie i znów zaczął:
-Nie żebym coś sugerował,ale sypialnia jest wolna a łóżko napewno wygodniejsze od podłogi.

Spojrzeliśmy na siebie z Megan z przerażeniem w oczach i niezastanawiając się ani chwili dłużej zaczeliśmy się tłumaczyć.Niestety nie byliśmy wstanie go niczym przekonać.Poirytowana więc Megan poszła na górę,a ja ponownie położyłem się na kanapie,zastanawiając się co też mnie pokusiło aby się do niej zbliżyć?Już nigdy tego nie zrobię!A przynajmniej nie w takich okolicznościach...


Hejo,moje kochane!Z okazji Świąt Bożego Narodzenia postanowiłam dodać kolejną część!Nie jest do końca taka,jaką sobie ją wyobrażałam,ale mam nadzieję,że sprawi Wam choć troszkę radości!Korzystając z okazji chciałabym Wam życzyć Wesołych Świąt,Szczęśliwego Nowego Roku oraz masy prezentów z uwzględnieniem Harry'ego,Louis'a,Zayn'a,Nialler'a no i oczywiście Liam'a!:)

No i jeszcze Wszystkiego Najlepszego Louis!!!Kochamy Cię!Dziękuję Wam,że ze mną jesteście-zawsze i wszędzie;)Całuski:***
                                                       Ms.Styles