czwartek, 30 sierpnia 2012

Dance with me...cz.16



  CZĘŚĆ 16

    *Megan*

Mam zupełny mętlik w głowie.Nie wiem co o tym wszystkim myśleć.Jestem wkurzona na max'a.Moja szansa na zrobienie kariery właśnie legła w gruzach.I to przez tą przekletą kostkę.Może to i dobrze?Coś czuję,że nie łatwo pracowałoby mi się z tymi kolesiami.Byli zabawni i całkiem inni niż sobie wyobrażałam.Jednak pod koniec potwierdziły się moje obawy.To banda rozpieszczonych snobów!Nie stać ich nawet na powiedzenie"Pa",albo chociaż "Pocałuj mnie w dupę"! Nic!Zero!Po tym jak rozpoznałam Harry'ego...Nadal nie mogę przyjąć do wiadomości,że to ten słynny Harry Styles.Okey,nieważne...A więc: Po tym jak rozpoznałam Harry'ego myślałam,że to wszystko będzie wyglądało inaczej.Najwyraźniej myślenie mi szkodzi,bo on bo wyszeptaniu kilku miłych słówek,zachował się jakby było mu wstyd się do mnie przyznać.Niech spada!Nie potrzebuję litości!

Nie obejrzałam się już wiecej za nimi.Poprostu bez słowa wyszłam z Domu Kultury i wywalając plakietkę z numerkiem weszłam do samochodu.Prawie całą drogę spędziłyśmy w milczeniu.Ja gapiłam się w szybę,jedząc batonik zbożowy i popijając wodą.Alice zaś była skupiona na jaździe.Jako moja przyjaciółka dobrze wiedziała,że nie ma ochoty na dyskusje.Gdy tylko dotarłyśmy na miejsce,uściskałam przyjaciółkę na pożegnanie i złapałam za torbę.

Al:Zadzwonię jutro.-oznajmiła.
Ja:Okey...-przytaknęłam,powoli wychodząc z samochodu.

Zatrzasnęłam drzwi i spojrzałam za odjeżdząjącym wozem Alice.Wzięłam głęboki oddech i zdobyłam się na pierwsze kilka kroków w stronę domu,które okazały się bardzo bolesne.Przekręciłam klucz w zamku i weszłam do środka.Szybko usiadłam na ziemi i nie zastanawiając się ani chwili dłużej zdjęłam buty.Moja kostka była teraz wielkości dwóch zaciśniętych pięści.Rozejrząłam się po domu.Wszędzie było ciemno.Paliłą się jedynie mała lampka na komodzie w przedpokoju.Wyglądało do dość upiornie.

Ja:Ale boli!!!-krzyknęłam.

Jednak nikt nawet nie raczył się mną zainteresować.-Halo!Jest tu ktoś?!Cisza.Gdzie się wszyscy podziali...-zastanawiałam się.
Zrzuciałam płaszcz i ciągnąc za sobą obolałą nogę,poczłapałam na górę.-Marcin,jesteś tu!Odezwij się!Jeśli chcesz mnie przestraszyć,to nic z tego!Cisza.
Postanowiłąm wejść do jego pokoju.Normalnie unikam tego miejsca jak ognia,ale teraz nie miałam wyjścia.Podeszłam do drzwi i delikatnie je uchyliłam...Po tym co tam zobaczyłam,stwierdziałam,że już nigdy nie wejdę do tego "zakazanego królestwa".Mój kochany braciszek siedział na łóżku i obściskiwał się z jakąś laską.Niespodziewanie poczułam jak batonik zbożowy podchodzi mi do gardła.

Ja:Ekhm...-chrząknęłam.
Marcin momentalnie odkleił się od panny i spojrzał na mnie z mordem w oczach.-Nie chcę Wam przeszkadzać,ale gdzie są rodzice?-spytałam.
M:Ojciec musiał zostać dłużej w pracy,a matka gdzieś wyszła.
Ja:Okey,czyli chata wolna!Widzę,że Ty już korzystasz...-uśmiechnęłam się.(brewki)
M:Taaa...Ale na przyszłość...Nie wchodź do mojego pokoju!A jak już  musisz to pukaj!!!
Ja:Wiesz po tym co dziś zobaczyłam nie mam najmniejszej ochoty tu kiedykolwiek wracać!-powiedziałąm z obrzydzeniem.
Zaraz potem obruciałam się na pięcie i wyszłam.Marcin zatrzasnął za mną drzwi,marudząc coś pod nosem.Przeszłam przez korytarz i udałam się do mojego pokoju.Rzuciałam się na moje,wielkie łoże,które teraz wydawało mi się jeszcze wygodniejsze.Spojrzałam na zegarek.Dochodziła 19.00.Zebrałam się w sobie i żeby nie zasnąć,postanowiłąm się odświerzyć.Wzięłam szybki prysznic i z bandażem w dłoni udałam się na balkon.Niebo pokryły błyszczące gwiazy,a ja rozkoszowałam się samotnością i nowym coverem 1D-"I'm yours".Opatrzyłam kostkę i wygodnie rozsiadłam się w fotelu.Pogrąrzyłam się w marzeniach gdy niespodziewanie usłyszałam irytujący głos mojego brata.
M:Siostra!Czego Ty słuchasz?Jaki chłam!Uszy Ci odpadną!-krzyknął wychylając głowę przez okno swojego pokoju.
Ja:Mój chłam,moje uszy...-odpowiedziałam spokojnie.Marcin nie podjął się już dalszej rozmowy.Nim się obejrzałam zniknął za zasłoną.Ta kąpiel oraz wieczór spędzony na świeżym powietrzu w świetle gwiazd tak bardzo mnie zrelaksował,że zupełnie zapomniałąm o mojej dzisiejszej porażce na castingu.Szkoda mi było nawet czasu na kłótnię z Marcinem.Podparłam głowę ręką i po kilku minutach zasnęłam.

Środek nocy...

Biegłam kretą Londyńską uliczką.Deszcz spływał po mojej twarzy i włosach,a wokół buchały płomienie ognia.Miałam wrażenie,że z każdą kroplą stawał się on potężniejszy.Nie potrafiłam się zatrzymać,czułam jakby moje nogi chciały mnie gdzieś zaprowadzić,wskazać kierunek.Nerwowo rozglądałam się w poszukiwaniu jakichkolwiek oznak życia.Świat zatrzymał się w miejscu.Jedynie ja mogłam temu zaradzić. Wreszcie gdy zdołałam się  zatrzymać,zaczęłam histerycznie krzyczeć z nadzieją,że może jednak ktoś mnie usłyszy. W oddali słyszałam tylko echo moich słów.
Upadłam bezsilnie na ziemię i chcąc wyrawać się z tego miejsca,sięgnęłam po kawałek szkła,który leżał w pobliżu.Obruciałam go kilka razu w dłoni,po czym zaciskając wargi,przecięłam kawałek skóry.Nie zdąrzyłam nawet przyjrzeć się ranie,gdy usłyszałam czyjś szept.
Z przerażenia upuściłam szkiełko i spojrzałam za siebie.Ujrzałam wielką ścianę ognia,zza której wyłonił się wysoki chłopak w ciemnych włosach.Niczym super bohater wziął mnie na ręcę i przeprowadził przez bramę buchających płomieni.Przez moment czułam ciepło wypływające z jego serca.Byłam teraz w pełni bezpieczna.Objęłam szyję chłopaka,a on deliktanie się uśmiechnął,ukazując przy tym białe zęby.Spojrzałam przed siebie...
Znajdowałam się na pieknej polanie wśród żółtych kwiatów.Niznajomy odstwaił mnie na zimię i obracając kilka razy wokół własnej osi,przyciągnął do siebie,po czym namiętnie pocałował.Czułam Jego szybki oddech,który muskał moją twarz i zapach perfum, od których powoli się uzależniałam.Dłonie gładziły moje włosy oraz ramiona.Chłopak dał się ponieść emocjom i teraz pocałunki stawały się coraz gorętsze.Całował tak zmysłowo i czule...Jednak nie trwały to zbyt długo.Nagle oboje zauważyliśmy zarys mężczyzny.Był wysoki i dobrze zbudowany.Słońce oślepiało nas na tyle,że nie byliśmy w stanie dostrzec jego twarzy.Teraz złapał mnie za rękę i mocno ją ścisnął.Mogłoby się wydawać,że znał tożsamość tego człowieka i doskonale wiedział co zaraz nastąpi.Niespodziewanie mężczyzna wyciągnął z kieszeni pistolet i nim się obejrzałam padł strzał.Spuściłam wzrok...zauważyłam teraz obok moich stóp nieprzytomnego Harry'ego...  

Wreszcie dodałam!Nawet nie macie pojęcia jak trudno było mi napisać ten rozdział...Na początku:totalny brak weny,później-obowiązki domowe,następnie-zajęty komputer i tak w kółko!Jak pewnie zauważyłyście dodaję coraz rzadziej.:( Postaram się pisać sprawniej:* Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze i odwiedziny:D I przypominam,im szybciej zobaczę dużo Waszych komentarzy(18) tym szybciej dodam kolejną część:)Pozdrawiam:***
                                                                                                                         Ms.Styles


sobota, 25 sierpnia 2012

Dance with me...cz.15



CZĘŚĆ 15

Źle wylądowałam i moja wcześniej skręcona kostka dawał się teraz jeszcze bardziej we znaki...Czułam jak ból paraliżuje mi niemal całą stopę...Nie potrafiłam opanować łez.Miałam ochotę wrzeszczeć! Nawet nie zauważyłam kiedy zjawił się przy mnie Harry,a następnie całe 1D.

H:Widać,że po ostatnim incydencie niezbyt się oszczędzałaś...-powiedział,ściągając ochraniacz i delikatnie masując moją kostkę.
Ja:Tak,chyba tak...Chwila...

Zamknęłam oczy i zaczęłam powoli składać teraz pojedyńcze części tej układanki.Wreszcie doszłam do wniosku,że nikt przecież poza moimi rodzicami,Alice i tajemniczym kolesiem,który zawiózł mnie do szpitala o tym nie wiedział.Boże!Przecież to jest Harry.Patrzyłam teraz na niego z zaciekawieniem.Rzeczywiście!Przypominam sobie,że z pod jego czapki wystawaly takie właśnie loczki.Nie ma słowa,które opisałoby moje zdziwinie.Pomimo tego,że nie spuszczałm go z oczu,On cały czas był zaaferowany moją nogą.Wreszcie po kilku minutach odwrócił wzrok i nasze spojrzenia się spotkały.Zatopiłam się w jego zielonych tęczówkach i tym samym oszałamiającym uśmiechu,który nadal pozostawał w mojej pamięci po ostatnim  spotkaniu.

Ja:Harry to ty...Nie wierzę...-wykrztusiłam,jednocześnie ocierając łzy.
H:Ja też nie...Fajnie Cię znowu widzieć.
Ja:I vice versa...-powiedziałam cicho.Siedzieliśmy tak jeszcze chwilkę,po czym tą wyjątkową chwilę przerwał przeraźlwy krzyk Alice.
Al:Megan!Co ci się stało?-spytała siadając pomiędzy mną a Harry'm.
Było widać,że loczek lekko się speszył,ale kumpelka nadawała dalej.
Al:Może zadzwonię po pogotowie?
Ja:Spokojnie,nic mi nie jest!Pomóżcie mi tylko wstać.
Harry i Liam pomogli mi wstać i zaraz potem oddali mnie w ręce Alice.Przyjaciółka objęła mnie ramieniem i widząc moje niezadowolenie,powiedziała:

Al:Nie martw się!Byłaś naprawdę wspaniała...
Ja:Tak jasne tylko tak mówisz...Dobrze wiem,że stać mnie na więcej.Do tego jeszcze ta cholerna  kostka!Chodźmy już...-poprosiłam i zrobiłam krok w kierunku wyjścia.
Ostatni raz obruciłam głowę i spojrzałma w stronę chłopców.Harry  stał dyskutując z Liam'em wymachując przy tym rękoma,a reszta bazkutecznie próbowała włączyć się w rozmowę.Dobrze wiedziałam,że chodzi o coś poważnego.Przez myśl przeszło mi,żeby się pożegnać,ale pewnie i tak by nie usłyszeli.Wzięłam więc torbę i ciągnąc za sobą Alice,powoli schodziłam ze sceny...       

             *Liam*  

Co On sobie wyobraża?Już zupełnie zapomniał o czym mówiliśmy z naszym menager'em przed castingiem!Rzadnych podrywów,dopiero na planie...Louis to co innego...On zawsze do wszystkich zarywa!To normalne,nikt nie traktuje tego zbyt serio...Ale Harry?Dobrze,że te przesłuchanie nie jest na żywo!Gdyby jego fanki dowiedziały się,że zadaje się z jakąś dziewczyną z castingu-my moglibyśmy stracić wiele wielbicielek,a Megan...No cóż nie byłoby jej łatwo.Niedość,że fanki hate'owałyby ją przy każdej napotkanej okazji to jeszcze loczek,pewnie nie raz palnąłby jakieś głupstwo w obronie reputacji i biedna miałaby złamne serce.Tak,serce...Myślę,że to nie jest jedna z tych dziewczyn,które zaprasza do nas do domu na jedną noc.To coć wiecej...Harry wpdał po ostatni loczek swojej czupryny!
Ale nieważne...Czy tylko ja w tym gronie myślę jasno?To może się dla nas wszystkich źle skończyć!Zaraz mu ostro wygarnę...! 

           *Harry*

To Megan...Rozpoznała mnie...Gdy tylko ją zobaczyłem pomyślałem:"Bóg dał mi kolejną szansę i tym razem nie wypuszczę jej z ręki tak łatwo!" Trudno jest tu mówić o zakochaniu od pierwszego wejrzenia.Dlaczego?Nie wiem jeszcze czy to miłość,czy może przyjaźń na całe życie,ale myślę,że prędzej czy później dojdę do tego.W tej dziewczynie jest coś co mnie intryguje,co sprawia,że pragnę poznać ją bliżej.Coś czuję,że będę miał do tego okazję.Założę się,że chłopcy będą chcieli mieć ją w zespole...Albo i nie...Sądząc po minie Liam'a nie będzie łatwo.


Li:Co Ty sobie myślałeś?Robisz maślane oczka do Megan?A co jeśli któraś z fanek to widziała?O!Na przykład ta!-powiedział wskazując ręką na dziewczynę siedzącą za kulisami?Przy najbliższym wywiadzie pojawią się pytania:"Kim ona jest?Jesteście parą?". Co im powiesz?"Nie wiem kto to...Nie znam tej dziewczyny?"Zranisz ją! zastanów się!


H:Okey,okey zroumiałem...Przecież wiem jak to działa.Powiem dziennikarzom to co uznam za słuszne.Najbardziej zależy mi na ty,żeby Megan pracowała z nami przy noweym teledysku...Jest znakomita!Dzisiejsza kontuzja,trochę ją osłabiła,ale to nie ma znaczenia.
Li:Obawiam się,że to nie możliwe...
Lou:Daddy ma rację...
Z:Wiesz inne laski,będą jeszcze bardziej zbulwersowane.Pomyślą,że tańczy w naszym kawałku,tylko dlatego,że Ty masz do niej coś osobistego.
H:Ludzie!Opamiętajcie się!Może dzisiaj mnie trochę poniosło!Ok...Ale powiedzcie mi dlaczego jej kariera miałaby przez to ucierpieć?
Li:Pomyślimy jeszcze o tym.
H:Pomyślimy?Psss...-złapałem się za głowę i obruciłem w stronę kulis.

Nagle zauważyłem Megan udającą się w stronę wyjścia.Przez tę awanturę,zapomniałem się z nią porzegnać.Już chciałęm coś krzyknąć w jej kierunku,ale Louis złapał mnie za ramię i pokiwał przecząco głową.Spojrzałem ostatni raz na dziewczynę,a potem na przyjaciela.Zrezygnowany,machnąłem ręką i torując sobie drogę,jednocześnie odtrącając stojących mi na przeszkodzie Zayn'a i Niall'a-ponownie zająłem miejsce przy podłużnym stole,chowając głowę w dłoniach...

Skończyłam!W tej części było dość nudno,ale może później będzie lepiej:) Dziękuję Wam za to,że czytacie mojego bloga i zostawiacie po sobie ślady obecności:D Uwielbiam przeglądać komentarze...To dzięki nim mam ochotę na dalsze pisanie:) W ten sposób nie tylko ja tworzę tego bloga,ale także Wy bierzecie w tym udział...Bez Waszej pomocy nie miałabym motywacji:*** Dziękuję Wam za wszystko i zachęcam do komentowania:)Kocham Was<3

                                                                                                                                            Ms.Styles 

 

środa, 22 sierpnia 2012

Dance with me...cz.14


CZĘŚĆ 14 

H:Okey,to może opowiesz nam coś o sobie-Megan?-uśmiechnął się chytrze.
Ja:Skąd wiesz jak mam na imię?-spytałam podejrzliwie.-Przecież nie podawałam swojego imienia...
H:Poprostu strzelałem...I z tego co słyszę całkiem trafnie.Kto by pomyślał,że jestem taki inteligentny..
Lou:Poprawka-Czasami uda Ci się uruchomić te kilka szarych komórek.To jeszcze nie inetligencja,to szczęście!-wtrącił zadowolony z siebie Louis.

         *Louis*  

Musiałem to powiedzieć!Nie byłbym Louise'm Tomlinson'em gdybym sobie darował,taką okazję na ośmieszenie Harry'ego.Wiem,może to wredne,ale nie pozwolę mu tak łatwo zdobyć tej dziewczyny.Śmiało mogę powiedzieć,że chłopak ma do niej słabość i sądząc po jego minie zwycięscy,już szykuje plan działań.Ale jako Jego najlepszy przyjaciel muszę dopilnować,żeby przypadkiem nie poszło mu zbyt gładko.Jeszcze woda sodowa uderzy mu do głowy,bo uświadomi sobie,że może mieć każdą dziewczynę w mgnieniu oka i nie daj Boże przestanie chodzić nagi po domu,bo uzna,że zaszczytu oglądania go bez ciuchów,może dostąpić tylko Megan...To byloby straszne!Oczywiście dla niego...Nie żebym miał w tym jakiś swój interes...Nie martw się Harroldzie...Superman nadchodzi!On nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jak wspaniałego ma kumpla...Muszę jak najszybciej mu to uświadomić!

     *Megan*  

Trudno mi było się przyznać samej przed sobą,że zaczyna mi się ten pasiasty gościu coraz bardziej podobać.Miał gadane i był bardzo przystojny,co wydawało się świetnym połączniem.Niestety byłam zmuszona szybko wyrwać się z tych rozmyślań o moim męskim ideale,ponieważ zauważyłam,że chłopcy z wyczekiwaniem mi się przyglądają.

Ja:No tak...Możesz powtórzyć pytanie bo troszkę się zamyśliłam...
N:Nie ma sprawy!Ja tak często mam gdy razem z chłopakami gramy w "Prawda czy wyzwanie" i mam do wyboru:Zjeść łyżkę majonezu i zwymiotować na miejscu czy może opowiedzieć o moim największym upokorzeniu gdy dziewczyna z którą się umówiłem pierdnęła głośniej ode mnie...Ups!Ale ze mnie mózgu...
Wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem,po czym Zayn wykrztusił z trudem powstrzymując głupawkę:
Z:O cholera!Głośniej od Ciebie? Serio?To nie możliwe!
Lou:Owszem możliwe...pod warunkiem,że umówił się z hipopotamicą!-dodał z wielkim uśmiechem na twarzy.

Zaczęłam znów śmiać się w niebogłosy.Nawet nie zauważyłąm kiedy łzy "szczęścia" popłynęły mi po policzkach.W pewnym momencie rozbolał mnie brzuch i musiałam  szybko się opanować,żeby nie zawalić swojego występu...

Ja:Chłopcy,proszę!Już wystarczy!Bo nie będę w stanie wykonać ani jednego elementu...
Ku mojemu zdziwieniu wszyscy zamilkli,oprócz rrzącego bez sensu Louis'a.Cała reszta spojrzała na niego wymownie z wyjątkiem Niall'a,który teraz śmiało mógłby zabić go wzrokiem.Pasiasty wreszcie spostrzegł,że coś tu nie gra i zamknął jadaczkę.Chwilową ciszę przerwał głos Harry'ego:
H:Co mam rozumieć przez:"Bo nie będę mogła wykonać ani jednego elementu"?
Ja:Będę tańczyć,a przez te Wasze teksty tak rozbolał mnie brzuch,że jeśli tu polegnę to będziecie mnie zbierać...Ostrzegam!Nie waże 2 kilogramy!-oświadczyłam.
H:Spoko,Liam już nie raz niósł mnie do pokoju jak byłem pijany...
Ja:Serio?
H:Tak!Skoro tu jesteś to powinnaś wiedzieć o nas przynajmniej tyle...-zdziwił się.
Ja:Ty mnie chyba z kimś pomyliłeś?! Ja nie jestem Waszą fanką...Z trudem zapamiętałam Wasze imiona i to dziś rano próbowałam się ich nayczyć,żeby nie wyjść na kretynkę...Jedyną rzeczą która pozostała mi w pamięci to fakt,że podajrze- Harry lata po domu nagi...
H:Czemu dziewczyny zapamiętują zawsze tylko to?!Hm?!
Li:Zastanówmy się...Bo to nie jest normalne!CZŁOWIEKU!Widziałeś mnie kiedyś w takim stanie w jakim Ty jesteś na co dzień?No dobra widziałeś...Ale wiesz o co mi chodzi...
Lou:Ja na przykład w ogóle nie rozumiem o co ta cała kłótnia...Ja nie mam nic przeciwko Hazzy w stroju Adama!
Li:Mówiłeś,że nie możesz się skoncentrować...
Lou:E tam...Można się przyzwyczaić...a poza tym...
Z:Chłopaki!!!-przerwał Louis'owi.
Wszyscy:Co?!
Z:Może pozwólmy wreszcie Magan wystąpić.?Taki pomysł...
H:No tak jasne...Więc zacznijmy od początku.Powiedz coś o sobie...
Ja:No więc,jak już wiecie jestem Megan Collins...Mam 17 lat i mieszkam w centrum Londynu.Interesuję się muzyką.Uwielbiam rysować i tańczyć-co też zaraz Wam zaprezentuję...
H:Okey...Już nie mogę się doczekać...-oparł dłonie o stół i przyglądał się.

Ja w tym czasie ostatni raz obdarowałam chłopców szerokim uśmiechem,stanęłam tyłem,wzięłam głęboki oddech i gdy tylko usłuszałam pierwsze takty piosenki zaczęłam...Z każdą sekundą czułam, się coraz swobodniej.Wreszcie zupełnie zapomniałam o publiczności i stresie.W końcu nadszedł czas na najtrudnieszy element.Musiałam wykonać kilka niebanalnych, obrotów jazz'owych,po których miałam przejść do wysokiego skoku.Bez problemów wykonałam piruety i z uśmiechem na twarzy przeszłam do następnego elementu.Wzięłam rozbieg,skoczyłam i stało się...

Wreszcie skończyłam! Moja wena gdzieś wyparowała,ale na szczęście znalazłam ją wieczorem...Dlatego tak późno dodaję:( Mam nadzieję,że Wam się spodoba:) Ten casting miałam rozłożyć na 2 części,ale jak pewnie już zauważyłyście zajmie mi to troszkę więcej...Postaram się,nie zanudzić Was na śmierć:D Jeśli chcecie wiedzieć co było dalej...Kmentujcie! Dziękuję bardzo za Wasze opinie:* I przypominam,im szybciej zobaczę dużo Waszych komentarzy(16) tym szybciej dodam kolejną część:)Ściskam<333
                                                                           Ms.Styles



niedziela, 19 sierpnia 2012

Dance with me...cz.13



CZĘŚĆ 13

Podobnie do Alice,stałaś jak skamieniała."To już..."-myślałaś.

Al:Jak dobrze,że wywołali nas razem.Będziesz trzymać za mnie kciuki?
Ty:Pytanie...Jasne,że będę!-oznajmiłaś,udając się powoli z przyjaciółką w stronę drzwi gdzie zasiadał "sąd najwyższy".

Ponownie usłyszałaś głos tej kobiety:-Za mną...-uśmiechnęła się jakby od niechcenia i zniknęła w ciemnościach.Po kilku minutach poważnych wątpliwości w wejściu znów ukazała się jej postać.Tym razem po jej twarzy było widać już zdenerwowanie.Spojrzała na Was oziemble i z miną "pokerface",syknęła:-Szybciej! Po tych słowach wiedziałyście już,że nie możecie zwlekać ani chwili dłużej.Teraz albo nigdy...Spojrzałyście na siebie porozumiewawczo i łapiąc się za ręcę przekroczyłyście próg.Przez moment przed oczami miałaś jedynie ciemność.Jednak niedługo po tym oślepił Cię blask lamp,którymi była oświetlona scena.Alice mocniej ścisnęła Twoją dłoń i podchodząc bliżej ujrzałyście teraz pięciu chłopców,siedzących przy podłużnym stole.Wyglądali na przybitych.Twoja przyjaciółka przyglądała im się z wyraźnym politowaniem.Tobie nie było ich szkoda.

Al:Zobacz jacy są wykończeni!Biedni...-użalała się,jednocześnie opierając się o ścianę kulis.
Ty:Ta jasne...Ciekawe czym? A no tak siedzenie na dupie to naprawdę męczące zajęcie!-powiedziałaś z wyraźną ironią.
Al:E tam...Nie znasz ich tak dobrze jak ja...
Ty:I chwała za to Bogu...
Al:Spadaj!Wyrażnie widzę co każdy z nich chciałby teraz zrobić...
Ty:No dawaj! Jestem bardzo ciekawa...-założyłaś ręcę na wysokości rzołądka i czekałaś na odpowiedź.
Al:Dobra...Jak chcesz!No to tak...zacznijmy od prawej-Liam.Napewno chętnie by poczytał książkę,albo wróciłby do domu i spędził czas z Danielle.Louis-zjadłby marchewkę,bądź zrobił jakiś głupi żart nagiemu Harry'emu popylającemu po domu.Harry-polatałby na golasa,by poczuć sie wyzwolonym.O kurcze!Ale oni się dopełniają!Okey...teraz Zayn.Pewnie marzy o spojrzeniu w lustro i skontrolowaniu swojej jak zwykle boooskiej fryzury.No i na końcu Niall.Ten to chciałby coś zjeść...Jestem tego bezgranicznie pewna.I co Ty na to?
Ty:Okey!Ja i tak za mało ich znam,żeby móc cokolwiek o nich powiedzieć,ale...To z Harry'm to na serio?
Al:Tak...On tak często robi..-odpowiedziała najzwyczjaniej w świecie.
Ty:Uznajmy,że to normalne...

Przez tę niezwykle interesującą rozmowę,zupełnie nie zauważyłąś,że kobieta o imieniu Victoria(tak było napisane na jej koszulce)już dawno wróciła z mikrofonami.Po które musiała wcześniej pobiec.
V:Proszę jeden dla Ciebie...-oznajmiła,podając go Alice.-Ty dostaniesz mikrofon dopiero na scenie,bo o ile się nie mylę,będziesz tańczyć?-zwróciła się tym razem do Ciebie.
Ty:Tak zgadza się...- odpowiedziałaś oschle.

Nie lubiłaś tej zrzędzącej baby,ale cóż zrobić...Twoja przyjaciółka wzięłą głęboki wdech i przytuliła Cię mocno.Odzwzajemniłaś uścisk.Teraz pojawił się jakiś przystojny mężczyzna i gestem zaprosił Alice na scenę.Wydawał się w porównaniu do Victorii całkiem w porządku.Kumpelka chwiejnym krokiem ruszyła w stronę sceny,by zaraz potem stanąc na oznaczonym krzyżykiem miejscu.Momentalnie ponure twarze chłopców rozpromieniły się i zagościł na nich uśmiech.

        *Harry*

 Jestem już tak zmęczony,że najchętniej wróciłbym do domu i w stroju Adama poszedł spać.Ale chwila,moment...Właściwie mogę zostać tu jeszcze troszkę...Właśnie zza kulis wyszła piękna dziewczyna o niebieskich oczach i jasnych włosach sięgających jej do ramion.Kątem oka spoglądałem na twarze chłopców,które dziwnym trafem teraz sprawiały wrażenie rozmarzonych.Nie ukrywam,że miałem niezły ubaw.Nawet nie zauważyłem kiedy Zayn zaczął rozmowę,dając nam do zrozumienia,że nie mamy z nim najmniejszych szans.
Z:Teraz moja kolej...-rozsiadł się w fotelu i zaraz potem przeszedł do podstawowych pytań i nie tylko:D Okazało się,że dziewczyna ma na imię Alice Smith,mieszka w centrum Londynu i...nie ma chłopaka.Wydawała się bardzo miłą osobą.Gdyby jeszcze miała talent do śpiewania...Powoli zbliżała się 8 godzina przesłuchań,a my dotąd znaleźliśmy zaledwie kilka wyjątkowych osób z którymi moglibyśmy współpracować.
Teraz inicjatywę przejął Louis.Oparł ręcę o stół i puszczając Alice perskie oko przemówił swoim uwodzicielskim głosem,który już nie raz na mnie został wyprubowany:
L:Oby Twój głos był równie wspaniały jak Ty sama...
Wiedziałem dobrze,że po tych słowach zapadnie wojna.Chłopcy postanowili jednak nie odstwiać większych scen i tylko wymienili się ostrymi spojrzeniami.Nie wiem czemu,ale momentalnie zachciało mi się śmiać.Zawsze bawiły mnie takie konflikty,jeśli oczywiście nie dotyczyły one mnie i dziewczyny która wpadła mi w oko.Z trudem powstrzymałem głupawkę.Jednak ktoś za kulisami najwyraźniej nie mógł się opanować i wybuchł głośnym śmiechem.Obróciłem głowę w stronę wydobywającego się dźwięku i zobaczyłem kawałek twarzy i opadający na nią gruby warkocz.Przypszczam,że to dziewczyna,ale w tych czasach można się wszystkiego spodziewać.Zauważając mnie szybko zakryła usta rękoma i po chwili zniknęła za ścianą.Nikt poza mną jej nie widział ,ponieważ byli pochłonięci wsłuchiwaniem się w głos Alice.W krótce i ja odpłynąłem...    

       *Megan*  

Zobaczył mnie!Ten w loczkach...jak mu...Harry!Pewnie ma mnie za jakąś kretynkę...I to przed samym wejściem na scenę!Czemu ja nigdy nie potrafię siedzieć cicho?Ale to już nieważne...Alice właśnie zakoończyła swój występ i sądząc po minie chłopaków są zachwyceni.Niestety ostateczne  wyniki otrzymiemy dopiero po miesiącu.Najprawdopodobniej wyślą nam list...Przez to będę się jeszcze bardziej stresować.Okey!"Uspokój się!"-powtarzałam sobie.Przerwa pomiędzy występem Alice a moim,była bardzo nie wielka.Ledwo zdąrzyłam uściskać przyjaciółkę i "wymienić z nią kilka wrzasków",a już nim się obejrzałam stałam przed pięcioma oszołomionymi kolesiami.Nogi miałam jak z waty.Jeszcze nigdy na rzadnym castingu nie byłam tak zdenerwowana jak tutaj! A występowałam przed prawdziwym jury...a nie przed bandą(jak się okazało) zboczeńców!

H:To może ja zacznę rozmowę,bo widzę,że chłopcy jeszcze nie doszli do ładu po występie Alice...-mówiąc to spojrzał na mnie i zaniemówił.

Zupełnie tak samo jak ja.Jego głos brzmiał dokładnie jak Harry'ego,którego poznałam na przystanku.To nie możliwe,żeby to był On...Poza tym nie widziałam wtedy jego oczu,przez te głupie okulary,więc nie mogę ich porównać.Jednak czułam,że istnieje pewne prawdopodobieństwo.Harry patrzył na mnie jakby zobaczył ducha...Po kilku sekundach spędzonych w ciszy był już pewny siebie i z miną bad boy'a-jakby miał na mnie jakiś haczyk,ponownie zaczął...  

Przepraszam,że tak późno...Jak pewnie zauważyłyście zaszło kilka zmian!Po pierwsze zmieniło sie to,że główna bohaterka to Megan.Czyli poprostu zmieniłam sposób pisania tego już "opowiadania".Mam nadzieję,że się połapałyście.Jeśli macie jakieś pytania-piszcie w komentarzach:) Myślę,że to nie powinno Wam jakoś specjalnie utrudnić czytania:D Jeśli coś Wam się nie podoba to piszcie,a postaram się coś z tym zrobić:* Na rozgrzewkę dam Wam 15 komentarzy:) Dziękuję,że poświęcacie swój czas na czytanie mojego bloga:***
Kocham Was<333

                             Ms.Styles 



czwartek, 16 sierpnia 2012

WRÓCIŁAM!

We wtorek wróciłam z kolonii....
I tak strasznie tęsknię,za wszystkimi,że przez ostatnie dni bardzo mało pisałam,ale mam nadzieję,że mi wybaczycie....
Dziękuję Wam za wszystkie wejścia i wpaniałe komentarze,które są dowodem,że jednak mam dla kogo pisać:)
Mam dla Was kilka nowych informacji...
Po pierwsze:Jeśli jeszcze ktoś nie zauważył w nowym Bravo jest plakat Harry'ego:)
Po drugie:Wstawiam linka do dwóch nowych cover'ów One Direction.
A po trzecie:Bardzo możlwie,że kolejna część imagina pokaże się już jutro i zajdą małe zmiany...
Mam nadziję,że na lepsze:))))
Pozdrawiam i całuję:***

                             Ms.Styles   




I jak wrażenia?
     

sobota, 4 sierpnia 2012

Dance with me...cz.12

CZĘŚĆ 12

Ujrzałaś ogromny,nowoczesny budynek ze szklanymi drzwiami.Chcąc przyjżeć mu się dokładniej, zdjęłaś ciemne okulary i zrobiłaś krok do przodu.
Al:Robi wrażenie,co?-spytała Alice.
Twój wyraz twarzy,mówił sam za siebie.Nigdy w zyciu nie widziałaś tak urządzonego Domu Kultury.Jedno było pewne:młodzież uczęstrzająca do tutejszych grup tanecznych nie znalazła się tu przypadkowo.Musieli wiele poświęcić by móc uczyć się technik tańca w tak niepowtarzalnym miejscu.Zaczynałaś mieć wątpliwości co do swoich umiejętności.Jedyne słowa na,które było Cię teraz stać to:

Ty:Ale jazda!
Al:A co myślałaś,że One Direction przyjadą do jakiejś dziury gdzie zajeżdża stęchlizną?-rzuciła z oburzeniem.
Jednak nie czekając ani chwili dłużej na Twoją odpowiedź udała się w stronę bydynku.Zalożyłaś okulary i podążyłaś za Alice.Dopiero teraz zauważyłaś,że przy wejściu do Domu Kultury czeka już masa hałasujących i napalonych dziewczyn."Alice miała rację...Skąd Ona to wiedziała?"-zastanawiałaś się.
Al:Trzeba było przyjść wcześniej...-powiedziała zawiedziona.
Ty:No pewnie!Może już o 4.00 rano?-krzyknęłaś ziritowana.
Jednak Alice nie było do śmiechu.Naprawdę się tym przejęła.W końcu mowa była o jej największym marzeniu. Była zawsze silną osobą i zażarcie walczyła o swoje.Podeszłaś więc i łapiąc ją za rekę-wyszeptałaś:
Ty:Przepraszam Cię,za ten wybuch...Nie musisz się martwić.Najwyżej poczekamy trochę dlużej na swoją kolej.-pocieszałaś Alice.
Zaraz potem szybkim marszem włączyłyście się do kolejki.Z każdą sekundą stawała się ona coraz dłuższa.Po kilku bardzo nużących minutach spędzonych na sterczeniu i słuchaniu lasek,co chwila wymieniających imiona jednego z ich ulubionego zespołu,postanowiłaś się przejść.
Ty:Alice…Zaraz wracam…Muszę się na chwilę ulotnić!-oznajmiłaś.
Al:Co?Nie możesz teraz nagle uciec!Oni za chwilę się tutaj pojawią,zobaczysz!
Ty:No dobrze!Nie będzie mnie jakieś 10 minut.Nie obraź się,ale wiesz doskonale,że ja przyjechałam tu tylko z powodu Ciebie i mojej przyszłości…W dalszym ciągu tych pięciu facetów mnie nie interesuje!
Al:Tak,wiem!I nie każe Ci ich lubić,ale stawiam warunek…
Ty:No dawaj!
Al:Za 10 minut będziesz z powrotem…
Ty:15 minut!
Al:Okey,ale ani sekundy dłużej!
Ty:Spoczko.-przytaknęłaś,obracając się na pięcie i udając się w stronę pobliskiego parku.                                                              
 Z natuty byłaś typem samotnika, lubiłaś więc czasami pobyć sama ze sobą. Dlatego często wybierałaś się na piesze wycieczki. Sunęłaś teraz wolnym krokiem,nie zważając na rzadne ograniczenia czasowe Alice. Miałaś nadzieję,że uda Ci się na chwilę oczyścić umysł,jednocześnie wyrzucając z głowy wszystkie niepotrzebne myśli i wspomnienia. Raz na jakiś czas robiłaś tak jakby „porządek” ze swoimi przeżyciami.Teraz zastanawiałaś się nad tym,czego powinnaś się pozbyć,byś mogła wystarczająco skupić się na z swoim dzisiejszym występie.

Pierwsze co przyszło Ci na myśl,to historia związana z Harry’m i wycieczką do szpitala.Właściwie głębiej zastanawiając się nad tym,śmiało mogłaś stwierdzić,że polubiłaś tego gościa.Czułaś,że byłby świetnym przyjacielem.Niestety podobieństwo,że jeszcze kiedykolwiek go spotkasz była znikoma.”No cóż,takie moje zakichane szczęście…Ale może to nawet lepiej?Przecież mam już najlepszą przyjaciółkę i nie potrzebuję rzadnego faceta ze sportowym autem.Nieważne jak bardzo byłby przystojny…-rozmyślałaś.

Kończyłaś właśnie pierwszą rundkę na około parku,gdy odruchowo spojrzałaś na zegarek.”Cholera…Dochodzi 10.00!Alice mnie zabije!”-martwiłaś się.Twoje myśli tak bardzo Cię pochłonęły,że zupełnie straciłaś poczucie czasu.

Biegłaś teraz najszybciej jak mogłaś w stronę ekskluzywnego Domu Kultury.Ostatnie kilka metrów przed budynkiem,zwolniłaś i dokładnie zaczęłaś przyglądać się dziewczynom stojącym w kolejce.Były dziwinie podenerwowane…A może nie?Właściwie wydawały się podekscytowane.Niektóre,aż drżały.Starałaś się teraz odszukać Twoją przyjaciółkę. Z trudem przeciskając się przez tłum,odnalazłaś ją z rumieńcami na twarzy i poszarpanymi włosami.

Ty:A tu co?Tornado przeszło?Jak Ty wygladasz?
A:Nieważne…Oni zaraz tu będą!Jeszcze tylko chwila…Nie mogę w to uwierzyć!-krzyczła.
Ty:Aaaaa…Um…Ja też nie mogę uwierzyć…-odpowiedziałaś zniechęcona.-Że jeszcze nie oszalałam.-dokończyłaś półgłosem.
Alice już tego nie usłyszała.”I dobrze”-pomyślałaś.Po kilku minutach,wyczekiwania,aż pojawią się gwiazdy,usłyszałaś:
Al:Już są!Już są!-darła się.

Zresztą jak reszta napalonych dziewczyn.Jedynie Ty stałaś jak slup soli i tylko przyglądałaś się temu całemu cyrkowi.Spojrzałaś teraz w prawo i oczom ukazała Ci się czarna limuzyna z przyciemnionymi szybami.Zaraz potem z samochodu wyszedł ochroniaż,a za nim po kolei piątka chłopaków.Pierwszy opuścił wóz koleś z fryzurą Bieber’a,potem z bluzką w paski,zaraz po nim Blondasek i na końcu Mulat-Zayn,oraz ten podobny do Harry’ego.Drzwi limuzyny zatrzasnęły się,a Ty nawet nie zdarzyłaś przyjrzeć im się z bliżej,gdy w momencie zniknęli za chmarą piszczących fanek.Pozostawało Ci teraz tylko wziąść torbę i podąrzyć za nimi.Tak też zrobiłaś.Po chwili stałaś już obok Alice,która teraz wyciągała rękę w stronę chłopaków.Niestety Ci,szybko weszli do środka budynku,posyłając zaledwie kilka buźaków fankom.

Ty:Chodź szybko!Wchodzimy do środka!-pogoniała Cię.Niechętnie musiałaś przyznać jej rację.Kilka minut po tym jak „One Direction” zniknęli za wielkimi szklanymi drzwiami,zostały one ponownie otwarte i jednocześnie wpuszczono jakieś 20.000 tysięcy dziewczyn.Każda z głeboką nadzieją,ze to właśnie ją wybiorą.

Stałaś teraz w gigantycznej kolejce po naklejkę z numerkiem.wreszcie zapisałaś się na listę  i odebrałaś znaczek:13745.Alice była zaraz przed Tobą.Szczęśliwa,że to już koniec tej całej bieganiny-udałaś się do toalety.Przebrałaś się w strój,który spakowałaś do torby.Poprawiłaś włosy i po chwili siedziałaś już na krześle czekając na swoją kolej.Alice chodziła bez przerwy tam i z powrotem.Za każdym razem stawała się coraz bardziej podniecona.Co jakiś czas przygotowywała swoje struny głosowe,jednocześnie nie dając Ci w spokoju przećwniczyć tańca.Siedziałyście tam już prawie 7 godzin.Nagle usłyszałaś teraz głośny płacz i ciągnięcie nosem.

Z pomieszczenia w którym odbywał się casting,wyszła jedna z fanek,która niestety nie została zakwalifikowana do dalszej części konkursu.Natychmiast otoczyła ją grupka osób,chcąc uspokoić rozdygotaną dziewczynę.Ta zaś wyła w niebogłosy.W Twoim odczuciu to co Ona wyczyniała w 100% wymagało leczenia psychiatrycznego."Co te laski sobie myślą?Że pokażą dwie figury lub zafałszują trzy linijki piosenki i już będą całować ich po piętach?Trzeba coś z siebie dać!Przedewszystkim trzeba mieć talent!"-bulwersowałaś się.Nie uwarzałaś się za najlepszą tancerkę w tym towarzystwie,ale niektóre z tych fanek były tak naiwne,że nie mogłaś tego znieść.Wreszcie zabrali ją w ustronne miejsce i momentalnie zrobiło sie dziwnie cicho,dopóki nie usłyszałaś głosu kobiety wychodzącej z jakiegoś pokoju dla personelu.

K:Numery 13744 oraz 13745-proszone na salę...  

Przpraszam,że tak późno,ale niestety nie miałam dostępu do internetu:( W ramach rekompensaty dodaję długą część:DNastępny rozdział może dodam jutro,ale nie jestem pewna,bo wyjeżdżam na kolonie w poniedziałek i wracam dopiero 14.08.2012r...Mam nadzieję,że przez to nie zniechęcicie się do mojego bloga...
Dziękuję za tyle miłych opinii z Waszej strony:* Zapraszam do komentowania! 
Pozdrawiam<333

                                 Ms.Styles