CZĘŚĆ 26
Promienie wpadające przez uchylone okno,powoli budziły mnie ze snu.Firanka lekko unosiła się pod wpływem wiatru.Zdecydowanie wolę takie poranki od nagłego napadu Harry'ego,którego byłam dziś ofiarą.
Po tym całym incydencie nie było warto wracać do domu,więc resztę mojej drzemki spędziłam w pokoju loczka.Dlaczego? Otóż chłopcy stwierdzili,że pokój w którym nocowałam po imrezie jest w totalnej rozsypce i nie mogą pozowolić mi tam spać.BZDURA!
Usidłam na łóżku i rozejrzałam się dookoła.Nie powiem żeby tutaj panował jakiś specjalny porządek-pomyślałam.
Ciuchy leżały porozrzucane po całej podłodze,naszczęście nie była to bielizna tylko pojedyńcze T-shirty lub spodnie.Postanowiłam dać naszemu pięknisiowi nauczkę.Otwarłam jego szafę i udawając,że sprzątam powrzucałam do niej wszystkie ubrania,jeden za drugim.Ulepiłam z nich wielką kulę,przez co z trudem udało mi się domknąć drzwi.Spojrzałam teraz na nie uradowana,sięgnełam po bluzę,którą wcześniej wygrzebałam w tej stercie ubrań i wciągnęłam ją na siebie.Owinęłam się wygodnie,założyłam ręce na wysokości klatki piersiowej i juz miałam wyjść z pokoju gdy nagle usłyszałam dziwne dźwięki dobiegaąjce tak jakby z ... ogrodu?Wyjrzałam przez okno,niestey nie zauważyłam nic dziwnego oprócz krzywo skoszonej trawy i 3 aut Zayn'a,który przeciez nie ma prawa jazdy!W prawdzie z salonu można było wyjśc do ogrodu,jednak nic nie wskazywało na to by działo się coś niepokojącego.Głupiego owszem,ale nie niepokojącego ;)
Zmieniłam zdanie dopiero wtedy gdy pokonałam schody i stanęłam w progu pokoju.Przede mną ujrzałam pięciu dorosłych już facetów,którzy oplecieni folią bąbelkową tarzali się po podłodze,co jakiś czas krzycząc,gdy jeden wpadał na drugiego.Czułam się niczym w szpitalu dla chorych psychicznie!A moż naprawdę tam byłam?
W sumie byłby niezły interes...Założę się,że każda fanka dałaby sie pokroić za zamieszkanie z nimi w jednym domu pod pretekstem nie możności prawidłowego funkcjonowania.Jestem tez prawie pewna,że Harry pokazałby każdej dziewczynie osobno swój pokój,ze szczególnym uwzględnieniem jego wielkiego łóżka.
Eeeee...Cholera znów straciłam wątek!W całym salonie rozlegał się teraz hałas pękających co jakiś czas pęcherzyków wypełnionych powietrzem.W sumie to było nawet zabawne,sama bym się do nich przyłączyła....kiedyś napewno ;) Z rozmyśleń wyrwał mnie głos:
-Hej Meg!Jak się spało?-spytała zapakowana po brzegi kulka z której wychodziły tylko kosmyki blond włosów.Szybko zrozumiałam,że to Niall.
-Cześć...Eeee Niall !Dobrze się bawicie?
- Tak,chcesz też spróbować?-zaproponował.
-Zostało jeszcze trochę folii!-dodał Harry.Trudno było ocenić czy się uśmiecha po folia zakrywała mu niemal całą twarz.
Właśnie miałam rozpocząć mój wywód o tym,że zawsze marzyłam by sie poturlać w folii...bla,bla,bla,bla i jest mi nizmiernie przykro,że musze już wracać do domu bla,bla,bla,bla!
Na szczęście usłyszałam dzwonek mojego telefonu.Pobiegłam do przedpokoju gdzie wcześniej położyłam moją torebkę.Szukająć komórki,która darła się jak opętana,spojrzałam ukradkiem na cała piątkę.Liam stał właśnie na środku salonu z przyklejona taśmą na twarzy,która(jak sie domyślam),niefortunnie odlepiła się z folii mocującej całość i teraz wylądowała w centralnej części jego czoła.Reszta próbowała jak najszybciej mu pomóc.Oprócz Louis'a który śmiejąc się głośno,cykał właśnie zdjęcia swoim nowym aparatem.Zaśmiałam się cicho i przechwytując telefon nacisnęłam zieloną słuchawkę, postanowiłam zniknąc w łazience,gdzie przynajmniej nie było słychać złowieszczego śmiechu Lou.
*Liam*
Od początku niezbyt byłem zachwycony tym pomysłem,ale gdy wreszcie zaczął mi sie podobać,skończyłem jak naćpany Teletubiś,owinięty folia bąbelkową i wielkim kawałkiem taśmy na twarzy !
*Louis*
Hahahahahahaha! Nie mogę,ale ubaw!Wciągnięcie Liam'a do zabawy zawsze kończy się jakimś mega klopsem.Przynajmniej będę miał co wrzucić na Twitter'a ! ;)
*Megan*
Cholera ! Czy ten dzień może być gorszy?Właśnie odebrałam telefon od mamy... Tata musiał pilnie wyjechać w delegację,jednocześnie oświadczając,że pozbawia nas wozu na jakieś 3-4 tygodnie,a to oznacza,że będę musiała poruszać się środkami komunikacji miejskiej!
A tam smród piwa miesza się z zapachem taniej kiełbasy,którą raczą się tzw." pasażerowie drugiej klasy "!Przy odrobinie szczęscia przy wysiadaniu z autobusu,opluje Cię facet stojący na przystanku,bądź przyjdzie Ci stać obok starszego pana,który rzekomo przypadkiem zagląda Ci pod spódnicę.Doprawdy sama przyjemność! Co gorsza nie będę miała jak dostać się na próby do teledysku,bo autobus do którego mam wsiąść jedzie co kilka godzin,a nie wolno mi pominąc faktu,że studio znajduję sie po drugiej stronie miasta.Dziękuję ci mamo,że mieszkam w takiej dziurze zabitej dechami !Nie pozostało mi nic więcej jak uswiadomić chłopaków,że nie będe mogła ćwiczyć na najbliższych próbach...Wyszłam z łazienki i odkładając komórkę na stole w kuchni zaczęłam:
-Chłopcy! Mam do Was ważną sprawę.Musimy porozmawiać...
Zayn,Louis,Liam,Niall i Harry zmierzyli mnie podejrzliwie,a Lou wydusił to co wszycsy pewnie mieli na myśli:
-Tak,tak zostawiliśmy dla Ciebie trochę bąbelków!-powiedział rozpromieniony i podał mi rolkę z nowiutko zapakowaną folią.
- Co? Nie o to mi chodzi? Czy wy na serio uważacie to za poważną sprawę?Dobra,dobra nie odpowiadajcie...-nadgoniłam zanim zdażyli cokolowiek powiedzieć.
-W takim razie może usiądźmy.-zaproponował Liam,a na jego czole widniał teraz czerwony ślad po zerwanej taśmie...Niczym Harry Potter !
Wszyscy opadli na siedzenia a ja opowiedziałam im całą historię z autem i z srodkami komunikacji miejskiej. Cała piątka spojrzała po sobie wymownie,a rozmowę jak zwykle przejął nie kto inny jak Loui.
-To zamieszkaj z nami !-krzyknął,a w jego głosie słychać było optymizm i totalny luz.
- Chyba żartujesz?-spytałam,nie ukrywając zdziwienia.Nagle dołączył się Niall:
-Tak to świetny pomysł!Mogłabyś zawsze zabierać się z nami na próby!-oznajmił,a cała czwórka kiwnęła głową na znak,że się zgadzają.Jedynie w oczach Harry'ego
zauważyałm,że bije się z myślami.
-Ale ja nie mogę tak...-jąkałam się.
-Przestań!Mamy dużo sypialni,a poza tym nie ma kto nam gotować i sprzątać !-zaśmiał się Louis,puszczając mi oczko. W sumie to byłoby najlepsze rozwiązanie.-pomyślałam.
-Jesteście pewni,że możecie ze mną mieszkać?Bywam nieprzewidywalna!-uśmiechnęłam się kapryśnie.-Lubimy takie...-niespodziewanie,odezwał się Harry,lekko sie uśmiechając.
W prawdzie nie był to jego uśmiech numer 6:
,ale uwierzyłam mu.
-W takim razie szykujcie mi sypialnię !-powiedziałam wstając z kanapy.
- To nie będzie konieczne...-oznajmił poważnie Lou.-Mój pokój jest juz gotowy !
Spojrzałam na niego karcącym wzrokiem a zaraz potem,wzięłam pierwszą lepszą poduszkę i walnęłam nia Louis'a,a ten szybko zniknął na schodach,śmiejąc się pod nosem.Heh! Kto by pomyślał,że to ja skończe w tym szpiatlu psychiatrzycznym ?!
No więc.... Witam Was po prawie,(jak to obliczyła Domii Styles) ośmiu miesiącach nieobecności!Tęskniłam !!!Wiem,że to strasznie długo i są wakacje,a ja dopiero teraz dodaję,ale bardzo ciężko było mi coś napisać,więc potraktujcie tą częśćzz dystansem ;) Mam nadzieję,że jeszcze wciąż ktoś o mnie pamięta. A co do bloga to oczywiście będę go kontynuowała.Jak pewnie też zauważyłyście stronka uległa kilku zmianom i dalej będę nad nią pracować by wyglądała lepiej!;D Możliwe,że następna część ukaże się już niebawem,jutro wyjeżdząm i nie wiem jaka będzie sytuacja z internetem.Postaram się dodać jak najszybciej ;) Kooooocham Was<3
Ms.Styles