czwartek, 1 maja 2014

Dance with me...cz.28

      CZĘŚĆ 28

Muzyczka;)

              *Harry*  

Szedłem środkiem ulicy.Drogę oświetlały mi przydrożne latarnie.Była ciepła a co za tym szło,jednocześnie duszna,letnia noc.Powietrze było tak gęste,że niemal nie dało się oddychać.Co jakiś czas mijały mnie pojedyńcze samochody,trąbiąc na mnie karcąco,a ja z rękoma w kieszeni kroczyłem prosto przed siebie...
Potrzebowałem chwili samotności,by móc pozbierwać myśli.Tak,nawet ja czasami muszę odetchnąć od codziennej rutyny.

Dziś coś we mnie drgnęło...I bez wątpienia nie był to odgłos w moim brzuchu 2-dniowego niedojedzonego tacos'a,którym uraczył mnie dziś Niall.To było coś znacznie bardziej skomplikowanego,coś z czym nie potrafię sobie poradzić.Dało mi takiego kopa,że zamiast siedzieć na kanapie i wciniać chipsy,błądzę po mieście o 11:00 w nocy i snuję bezsensowne przemyślenia.Chciałbym mieć kogoś z kim mógłbym porozmawiać choćby nawet teraz,zadzwonić i pogadać,a na końcu szepnąć "Kocham Cię,śpij dobrze..."Ale boję się! Cholernie boję się potrzebymiłości!Uzależnienia...Dobrze wiem jak to jest...Myślisz o ukochanej osobie przez dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny. Ale z wolna przyzwyczajasz się do niej i stajesz się całkowicie zależny. Wtedy myślisz o niej trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty.To działa niczym narkotyk.Jednak chyba warto zaryzykowac i wreszcie dopuścić do siebie to co jest rzeczywistością?Czasami człowiek wmówi sobie coś na tyle skutecznie,że później trudnob jest wrócić do realnego świata...Trudno jest przyznać się przed samym sobą,że jest się poprostu zakochanym...  

             *Megan*  

-A więc... Na dobre zakończenie tego ciężkiego dnia,proponuję film!-krzyknął Lou. 
Liam spojrzał na mnie i uśmiechnął się ciepło.Wzięłam głęboki oddech,zdjęłam buty i zapytałam:
- To co oglądamy?  

             * Zayn*    

Wszystkie światła w domach,które mijaliśmy były już pogaszone.Alice szła teraz chwiejnym krokiem,najwyraźniej wykończona dzisiejszym popołudniem.W dłoni trzymała buty i kapelusz,które zdązyła już ściągnąc w samochodzie.Widok jej w takim stanie sprawiał,że miękło mi serce,ale jednocześnie czułem rozbawienie.To drugie wzięło nademną górę...Zanim podjąłem próbę zapanowania nad tym z moich ust wydobył się słumiony śmiech.Alice momentalnie się obruciła i spojrzała na mnie badawczym wzrokiem.
-Co Cię tak rozśmieszyło,Malik?Hm?-zapytała.
Zakryłem twarz ręką i wskazałem,żebyśmy poszli dalej.-Nic takiego...-oznajmiłem. Jednak,musze przyznać,że nie łatwo zbić tą dziewczynę z tropu.
-No powiedz!!-ciągnęła.Milczałem.-Jesteś chory!Najpierw wybuchasz śmiechem,potem nie chcesz powiedzieć o co...-przerwała,zatrzymując się wprost przedemną.
- Ze mnie...Śmiejesz się ze mnie.-powiedziała cicho,analizując powoli każde swoje słowo.Okey,okey rozumiem...Chcesz powiedzieć,że  nie podoba ci się mój strój?-wskazała na podziurawione rajstopy i gołe stopy.

Sprawiała wrażenie obrażone,jednak zaraz potem dodała:
-Zupełnie nie wiem o co Ci chodzi!-zaśmiała się i zakręciła sukienką.
Obruciła się jeszcze kilka razy i teatralnie się ukłoniła.
Nagle poczułem,że mognie mi kurtka...Cholera! Deszcz!Złapałem pośpiesznie Al za rękę i ruszyłem wzdłóż chodnika ciągnąc ją za sobą.
-Co robisz?-krzyczała.
-Chyba nie chcesz zmoknąć?-zapytałem.
-Czemu?Ja chciałam tańczyć!Nigdy nie marzyłeś o tym,żeby zatańczyć w deszczu?
-Jakbyś jeszcze tego nie wiedziała,przypomnę Ci tylko,że ja NIE UMIEM TAŃCZYĆ!-zasygnalizowałem i rozglądając się wokoło,szukałem jakiegoś schronienia przed deszczem.
W ostatniej chwili,gdy zwykły deszcz zamienił się w ulewę-zauważyłem budkę telefoniczną.To jest to !-pomyślałem.Otworzyłem ją szybko i gestem zaprosiłem przemoczoną już Alice.Jednak ona stała uparta i nic nie wskazywało na to,że ulegnie.Wszedłem więc sam do środka i...czekałem.Spoglądałem na nią ukradkiem.Wydawała się być niewzruszona,gdyby miała na sobie strój kąpielowy pewnie pomyślałbym,że ma zamiar się opalać.Wkrótce jednak usłyszałem pierwsze grzmoty.Nim zdążyłem wziąść kolejny oddech, Al stała tuż obok mnie.
-Nic nie mów!-wybełkotała.
Uśmiechnąłem się tylko po nosem i powiedziałem.
-Masz.Weź moją kurtkę.Jesteś przemoczona... Dopiero teraz zauważyłem,że jej włosy pofalowały się a policzki nabrały rumieńców.
-Nie chcę rzadnej twojej cholernej kurtki!Chcę wrócić do domu!!Położyć się do łóżka i hibernować przez najbliższe dwa dni.-obruciła się twarzą do mnie i nim zdązyła wypowiedzieć kolejne słowa,przylgnąłem do niej całym ciałem,jednoczesnie dociskając jej plecy do ściany.Pocałowałem ją tak namiętnie,że niemal brakło mi tchu.
Zrobiłem to impulsywnie,chcialem żeby umilkła,żeby choć na chwilę straciła powietrze.Jednak ona obudziła we mnie taką żarliwość,o którą nigdy sam bym się nie podejrzewał.Dziewczyna poddawała sie moim pocałunkom,a ja obejmując jej twarz,dziękowałem Bogu,że zesłał deszcz...  
           *Megan*   

Mieliśmy oglądać jakąś nową komedię.
-Cudo!Mówię Wam!-zapewniał Lou.
Myślę,że wszyscy brali jego deklarację z przymróżeniem oka,jednak każdy liczył na to,że jest w niej chociaż ziarnko prawdy.
Chłopcy zajęli miejsce na kanapie,a ja poszłam zrobić popcorn.Nie było mnie dosłownie chwilę,gdy usłyszałam krzyk Loui'ego:
-Meg! Idziesz? Zaraz zaczynamy!-myślę,że dałby sobie spokój gdyby nie fakt,że wszyscy byliśmy pardzo zmęczeni i nie wiele brakowało do tego by jego twarz wylądowała w misce z popcornem. W przeciwieństwie do Niall'a,którego sama myśl o jedzeniu była niczym heroina.
-Nie zapomnij o kukurydzy!-wrzeszczał.
-Jakbym śmiała!-odparałam.-Przecież po to tu jestem...-dodałam cicho,wpatrując się po kolei w każde powoli rozbijające się ziarenko kukurydzy.

            *Zayn*  

Ostatni raz spojrzałem w stronę oddalajacej się Alice i gdy zniknęła za drzwiami swojego domu,obruciłem się i ruszyłem triumfalnym krokiem wprost przed siebie.
Wziąłem głęboki oddech,niemal dławiąc już teraz rześkim,deszczowym powietrzem.Spojrzałem na zegarek...Wybiła 12:00. 
Zayn ty ogierze! Inni śpią gdy ty zdobywasz dziewczyny!-pomyślałem. -
Tak a jutro rano nie będziesz w stanie zwlec się z łóżka...-dodałem szeptem.
Jednak gdybym mógł cofnąć czas i zamienic te kilka chwil z nią na pierdzenie w pierzyne,pewnie wybrałbym rzeczywiśtość. 
Ona zdecydowanie jest tego warta.
Niespodziewanie przed oczyma mignęła mi smukła postać w kapeluszu.
Harry!?-krzyknąłem.
Kimkolwiek był,nie usłyszał mnie,zniknął za zakrętem niczym widmo. Stanąłem,patrząc badawczo na wprost. Droga była pusta.
-Zayn,kolego idź już lepiej spać.-podpowiadał mi rozum.Wreszcie na coś się przydał!-pomyślałem.Skręciłem w naszą uliczkę i weszłem do domu.Home sweet home!

          *Megan* 

Zabrałam 3 miski prażonej kukurydzy i udałam się do salonu,kiedy do domu wszedł Zayn.Wyglądał jakby przeszło przez niego tornado,na jego twarzy było widać zmęczenie, ale i zarazem satysfakcję i dziwną radość.Spojrzałam na niego,uśmiechając się znacząco.Ten tylko udał,że tego nie zauważył i rzucił kurtkę na szafkę.Przywitał się z resztą i prawie bezszelestnie wszedł po schodach na górę. Teraz wiedziłam już,że to coś poważnego.
-Uwaga!Idę!-krzyknęłam jednocześnie mijając Niall'a i kładąc jedną z mis na stole.Dwie pozostałe wcisnęłam chłopakom i usiadłam pomiędzy nimi.
-Włączaj to zanim zwariuję.-wybełkotałam,wpychając do ust garść popcornu i jednocześnie wpatrując się w ekran.Lou uśmiechnął sie dziarsko,sięgnął po pilota i nacisnął przycisk 'play'.
Film opowiadał o dwójce przyjaciół,którzy codziennie wieczorem wychodzą na miasto,a cały komizm ukryty jest w tym,że każda nowa impreza oznacza nową laskę.Oczywiście zawsze kończy się to jednym...Tak,ten film jest bardzo w stylu Louis'a.Wszystko byłoby okey,gdyby nie fakt,że nie kręcą mnie dziewczyny ani pikantne opisy ich sylwetek.Jeśli jednak kiedyś zostanę lesbijką to zapewne wpiszę go na listę moich ulubionych filmów i spojrzę na niego w zupełnie innym świetle.
Postanowiłam,że poczekam aż chłopcy zasną i cichutko wymknę się  do mojego pokoju. Na szczęście nie trwało to długo, więc gdy Liaś słodko zasnął na moim ramieniu,a Lou przyjął pozycję zdechłego psa,delikatnie odsuwając  głowę tego pierwszego i kładąc ją na poduszce-wyszłam z salonu i powędrowałam w stronę schodów.
-Dobranoc Meg...-usłyszłam cichy głos Niall'a.
-Dobranoc.-odzwzajemniłam jego uśmiech i weszłam na górę.
Minęłam jak zawsze sterylny pokój Liam'a i oczywiście najbardziej artystyczny i mój ulubiony pokój Zayn'a.Uwielbiam jego nietuzinkowe graffiti na ścianach i duszę jaką ma to pomieszczenie.                                              
                                                                    ~***~ 

Postawiłam stopę na grubym,drogim dywanie i wzięłam głęboki oddech.Poczułam suchość i drapanie w gardle.Natychmiast otworzyłam drzwi balkonowe i zakładając bluzę wyszłam na taras.
Wszystko było jeszcze wilgotne od deszczu a w powietrzu unosiła się mgła i zapach kurzu.Miałam wrażenie,że czas się zatrzymał a z nim ja,uwięziona we własnym ciele.Miałam ochotę krzyczeć.
Czego jeszcze chcesz?-pytałam sama siebie.Przecież mam wszystko...Tańczę! Znalazłam sposób na życie, na wymarzone życie,robię to co kocham.To dlaczego wszystko wydaje mi się takie mdłe?Chciałam biec,daleko,uciec stąd.Zapomnieć o wszystkim i żyć chwilą.Zamiast tego wpełzłam do łóżka,wtuliłam się w poduszkę i powoli zamknęłam oczy...                                                       
                                                                   ~***~  
Kręciąłam sie z boku na bok,przybierając wszelkie możliwe pozycje-wszystko na nic.Pomimo wielkiego zmęczenia nie mogłam zasnąć.Nagle w moich drzwiach pojawił sie Niall.
-Nie śpisz?Mogę wejść?-zapytał.
-Jasne siadaj.-uśmiechnęłam się ,gładząc miejsce obok mnie.
-Harry jeszcze nie wrócił?-dopytałam.Niall tyllko poruszył przecząco głową i usiadł na łóżku.
-Nie mogę spać.-dodał i położył głowę na poduszce.
Doskonale go rozumiałam.Czasami mam wrażenie,że urodziłam się z Niall'em pod tą samą gwiazdą... 

              *Harry*  

Wszystkie ławki w parku są takie same,byłyby takie same,gdyby nie różne nakreślone na nich inicjały,wyznania,cytaty i przemyślenia.Bez nich jednak każda z nich na nowo stałaby sie poprostu ławką, na której ludzie siadają by choć na chwile oderwać się od ulicznego zgiełku,a po chwili odchodzą by znów wrócić do codziennej rutyny.Z bazgrołami stają się wyjątkowe,każda spotkała innych ludzi i inne historie,bez nich-powszechne i bezwartościowe.
I ja chyba też już się taki stałem:nudny i bez wyrazu.Jednak patrząc na Megan i jej niesamowitą pasję do tańca,widzę,że to dzięki niej za każdym razem gdy tańczy odnajduje siebie na nowo.
Nie zdawając sobie nawet z tego sprawy wyryła swoje imię w mojej duszy i już chyba tylko z jej pomocą mogę znów stać się "ławką z bazgrołami"...

                                                                  ~***~  

Szedłem żwawym krokiem,kryjąc twarz pod kapeluszem.Z nieba znów zaczęły spadać pojedyńcze krople deszczu.Niemal wbiegnąłem po schodach prowadzących do naszego domu.
Przekroczyłem próg i rozejrzałem się dookoła.Salon był pusty.Zostawiłem buty w holu i ostrożnie,zważajac na każdy krok wszedłem na górę.
Drzwi pokoju Megan były uchylone.Jakiś głos podpowiadał mi:-Wejdź tam. W głebi duszy miałem nadzieję,że nie śpi i będę mógł chociaż szepnąć jej słowo "dobranoc". Zatrzymałem się przed jej pokojem i wejrzałem do środka.Spała.A obok niej...Niall? Ich głowy były zwrócone ku sobie i dzieliły je dosłownie milimetry.Dopiero teraz zauważyłem,że obok łóżka leżały pojedyńcze części garderoby...     



Zacznę od tego,że każda z Was,która przeczytała ten rozdział jest naprawdę wielka ! ;) Zwykle nie pisze tak długich części,ale jakoś tak wyszło...Nie wiem czy jeszcze ktoś o mnie pamięta,bo długo mnie niebyło,jednak postanowiłam,że muszę coś napisać bo to dla mnie forma wewnętrznego oczyszczenia;D Naprawdę mi tego brakowało.Dziękuję wszystkim za komentarze pod poprzednim postem.Jestem bardzo wdzięczna ;) Nie mogę obiecać,że bedę dodawała regularnie,jednak nie żegnam się z blogiem;) Mam nadzieję,że mnie zrozumiecie i ta część choć troszkę Wam się podobała.Liczę,że została chociaż jedna wierna czytelniczka;3Ściskam wszystkich i każdą z osobna ;** ! 

                                                                                                                       Ms.Styles



4 komentarze:

  1. Ty żyjesz !!!!!
    Jezu, ale się stęskniłam :)
    Rozdział cudowny *.*
    Hazz... Biedaku, po co ty tam zaglądałeś ?
    Meg ty idiotko, ja wolę nie wiedzieć co ty i blondasek tam robicie, ale... Hazz ;(
    Zayn *.*
    Budka telefoniczna i burza - zawsze spoko :D

    Mwahh ♥
    Paula <3

    OdpowiedzUsuń
  2. ale mi tego brakowało;) Jejku,nawet nie wiesz jak się cieszę,że Ci się podobał;**
    Ms.Styles

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana, tak sie stesknilam..
    Fanfic.. Od roku nie czytalam ani jednego!
    Dzsiaj rozmawiajac przez telefon (sierota ja) przypadkowo weszlam w internet i zakladki. Skonczylam gadac, a ty Twoj blog!!!
    Nowy rozdzial!!
    Ja dajesz, za czytanie.. I co? I zajefajne! Piękne! Smutne! Bajkowe! Takie nasze ;* Z miejsca przypomnialy mi sie te czasy kiedy imaginy dodawane byly codziennie, no i masz.. Beksa sie rozryczala :D!
    Tesknie, przytulam...
    Harry's wife :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też sie stęskniłam!;** I nadal pamiętam jak zawsze się cieszyłam na nową część Twojego opowiadania !! Umieram z radośći,że przeczytałas tą część i Ci sie podobała ;DD Ściskam;)
    Ms.Styles

    OdpowiedzUsuń