piątek, 25 maja 2012
Dendelions,kites,wind...cz.11
CZĘŚĆ 11
Następny dzień(godz:9.00)
Obudziłaś się z uśmiechem na twarzy.Gdy tylko pomyslałaś o minie Niall'a i komentarzu Louis'a na widok Ciebie tarzającej się po ziemi ze śmiechu,miałaś ochotę sturlać się z łóżka na podłogę.Wczoraj potwierdziłaś swoją myśl o tym,że Harry jest w głębi duszy zwykłym nastolatkiem,który najchętniej na jakiś czas wyrwałby się z "One Direction", siadł z Tobą przy starej muzyce i pizzy pepperoni.Kochałaś go za poczucie humoru i energię, która udzielała się nie tylko Tobie,ale też wszystkim osobą w jego towarzystwie.Uśmiechnęłaś się raz jeszcze na myśl o Hazzie, obróciłaś się wtulona w poduszkę i spostrzegłaś,że Dżes zniknęła."Co musiało się wczoraj stać na tej randce z Louis'em,że ona wstaje wcześniej ode mnie?"-pomyslałaś głośno.Wtem do pokoju weszła przyjaciółka w turkusowej sukience i pięknym,ciepłym,zimowym płaszczyku.Z wrażenia,aż usiadłaś na łóżku z wytrzeszczonymi oczyma.
Dż:O wstałaś już,zaraz wychodzę.-oznajmiła z wielkim zadowoleniem.
Ty:Co jak to,przecież nie gadałyśmy od wczoraj!?Nic nie wiem o randce z Louis'em,a Ty mi mówisz teraz,że wychodzisz?
Dż:Właściwie mam chwileczkę,mogę Ci opowiedzieć.Tylko muszę się streszczać bo umówiłam się z Lou.
Ty:Że z kim?Gadaj mi wszystko bo umrę z ciekawości!
Dżes usiadła na ziemi kuląc nogi,podparła głowę ręką i zaczęła opowiadać:No więc na początku zabrał mnie na kręgle do jakiegoś klubu.Było wspaniale,ale prawie zapomniałam o tym,że miałam go spytać o Eleonor.Bałam się jego reakcji,ale papatrzył na mnie jakby nigdy nic i oznajmił,że rozstał się z nią już miesiąc temu...
Ty:Czemu?Co się stało?-przerwałaś jej z zaniepokojeniem.
Dż:Poczekaj,zaraz wszystko Ci wyjaśnię!
Byłam zdziwiona,ale jednocześnie mega szczęśliwa.Nie mogłam uwierzyć.Okazało się,że nie układało się pomiędzy nimi.Eleonor nie mogła znieść prześladowań ze strony fanek Lou.Resztę wieczoru spędziliśmy na kolacji w tej nowej restauracji,obok parku .Odziwo Louis był zafascynowany Katowicami.Powiedział,że jest tu o wiele spokojniej niż w Londynie,w którym spędzał z chłopakami tyle czasu.
Nagle zauważyłaś,że Dżes bawi się jakimś medalikiem na szyi.Przyjrzałaś mu się bliżej.Był to najprawdopodobniej srebrny łańcuszek z literką "L".
Ty:Ej,piękna!Co to jest?A raczej skąd to masz?Wczoraj jeszcze tego nie widziałam.
Dż:Ehm....-zawahała się.
Ty:No przestań,mów!
Dż:No dobra!To od Louis'a.Dał mi to pod koniec wczorajszego spotkania.
Ty:Jasne?Żartujesz?Ale to Wy ten...tego...jesteście razem?
Dż:No jeszcze nie to tak na dobry początek.
Ty:No to pewnie fikasz z radości, co?
Dż: Jasne!
Ty:Bardzo się cieszę,że nie okazał się świnią.(śmiech)
Dż:Heh...a jak tam Harry?
Ty:No bosko było,gdyby nie Twój Lou pewnie jeszcze bym tam siedziała...
Nagle przerwał Ci głośny klakson samochodu.Dżes dosłownie zerwała się na równe nogi.Wyjrzała przez okno i oznajmiła,że to Louis.Wyszła pośpiesznie,rzucając szybkie"Pa".Nie wiedziałś co masz ze sobą zrobić.Na dworze padał śnieg i było szaro.Najchętniej weszłabyś jeszcze do łóżka na kilka minut.Jadnak brakowało Ci Hazzy.Postanowiłaś,że zadzwonisz,ale najpierw weźmisz szybki prysznic i pójdziesz na śniadanie.Ubrałaś więc Twoje ulubione krótkie spodenki,luźny T-shirt.Nie miałaś ochoty na strojenie się.Zeszłaś na jadalnię.Wzięłaś kilka maślanych bułeczek na wynos i wróciłas do swojego pokoju.Wskoczyłas na fotel i siegnęłaś po komórkę.Wykręciłaś numer Harry'ego.Czekałaś,czekałaś i czekałaś,nikt nie odbierał.Pomyślałaś,że pewnie jeszcze śpi.Skończyłaś jeść śniadanie,ubrałaś się ciepło,włożyłaś słuchawki do uszu i poszłaś na spacer.Śnieg cudownie pruszył.Było jak w bajce...
Straciłaś poczucie czasu,odruchowo spojrzałaś na zegarek.Była 15.29.Harry nadal nie odbierał,zaczęłaś się martwić,zawróciłaś i poszłaś w stronę hotelu chłopaków.Stanęłaś przed ich drzwiami.Lekko zapukałaś.
Z:O hej(Twoje imię)!
Ty:Cześć Zayn,jest Harry?
Z:Eee...wiesz szczerze mówiąc nie widziałem go jeszcze dzisiaj.
Ty:Jak to?
Z:Liam powiedział,że Harry wyszedł dziś z domu bardzo wcześnie.Mówił,że musi coś ważnego załatwić.Może wejdziesz?
Ty:Nie dzięki.Muszę już wracać,ale jakby Hazza wrócił to przekaż mu,że byłam,ok?
Z:Nie ma sprawy.To narka!
Ty:Paaa...
Uścisnęłaś Zayn'a na pożegnanie i wyszłaś z hotelu.Cały czas myślałaś o Hazzie,którego przecież już tak długo nie było w domu.Dobiegała godzina 19.00.Obejrzałaś już chyba wszystkie filmy jakie miałaś zgrane na laptopie,a Harry dalej nie oddzwaniał,nie miałaś też rzadnych wiadomości od Zayn'a.Siedziałaś sama jak palec,w pewnym momencie łzy zaczęły napływać Ci do oczu.Martwiłaś się o Harry'ego i nic nie mogło tego zmienić....
Wkrótce zasnęłaś...
Dziś same nudy,ale będzie ciekawiej:)Obiecuję!Już ponad 1000 wejść!Dziękuję wszystkim,którym chce się czytać moje wypociny;*** Ms.Styles
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kobieto ale booosko!!!
OdpowiedzUsuńUwielbiam twojego bloga...eh i ta randka z Lou....*-* przez ciebie odpływam <3 ;*Nudy?! jakie nudy?!?!jak zwykle boski post czekam z niecierpliwoscia na kolejna czesc ;****
Zapraszam do mnie,dziś dodałąm nową część,dziękuje wszystkim za komentarze ;***
Usuńhttp://ilovemorethanthis.blogspot.com/
Super.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział.
xoxo
No świetny post, ale co ze mną i Harrym :(
OdpowiedzUsuńProszę o to abyśmy byli razem, chociaż tu :P
A tak przy okazji, to przez ciebie nałogowo wchodze na TEGO bloga :P
Jestem uzależniona :)
Czekam na ciąg dalszy :)
Harry's wife :)
To jest SUPER!!!
OdpowiedzUsuńProsze nie kaz mi dlugo czekac!
Nastepny tydzien wyjezdzam i nie wiem jak przezyje bez tego bloga!
Super :*i dziwisz się, że 1000 wejść ;p
OdpowiedzUsuńPisz dalej, jutro sobota, więc może trochę wcześniej, co....plis, bo chcę wiedzieć <3
fajnie;) pisz dalej :D
OdpowiedzUsuńJak wchodzę na Twojego bloga to się stresuję, jak przed spr. :P
OdpowiedzUsuńWTF?! :)
Proszę dodaj dzisiaj wpis:)
Harry's wife :)
zachwycający blog! :D wszystko w nim jest takie dopasowane: tło - skąd je wzięłaś, jest świetne! - zdjęcia i filmiki po bokach... naprawdę boskie. całość dopełniają fantastyczne, ciekawe i 'wymyślne' imaginy. dla mnie bomba! ;p
OdpowiedzUsuń